Więcej inżynierii, mniej programowania

Bezpiecznie i za pieniądze

Być może za dziesięć lat będziemy już żyć w świecie, w którym nasz komputer osobisty (czy będzie to telefon komórkowy nowej generacji, czy palmtop, czy też tradycyjny PC) będzie identyfikował naszą tożsamość, będzie podłączał się do personalizowanego centrum informacji (portalu) i udostępniał nam takie usługi, jakie sobie zażyczymy. Nie będzie nas interesowało, gdzie zadania są wykonywane ani skąd pochodzą zasoby. Jeżeli do czegoś mamy uprawnienia i możemy za to zapłacić, po prostu to mamy.

Jeżeli taka wizja stanie się rzeczywistością, dla świata inżynierii oprogramowania wyzwaniem będzie zapewnienie bezpieczeństwa, stabilności rozwiązań oraz zintegrowanie rozliczeń finansowych w działanie aplikacji. Kwestie autoryzacji, kontroli uprawnień, praw autorskich do komponentów, bezpieczeństwa ich działania itd. - wszystkie one znajdą się w centrum zainteresowania autorów systemów. Niewątpliwie spowoduje to rozwój tych metod, narzędzi i technologii w inżynierii oprogramowania, które szczególnie dobrze wspierają bezpieczeństwo.

Podobnie będzie z płatnościami. Darmowe usługi w Internecie będą miały coraz bardziej ograniczoną funkcjonalność. Potencjalnie każde wywołanie usługi internetowej, także za pomocą standardu SOAP czy CORBA, będzie wymuszało płatność. Informatycy będą musieli się przyzwyczaić, że menedżerowie, patrząc na funkcję czy komponent, będą pytali nie tylko "co to robi" i "jak szybko to działa", ale także "ile kosztuje użycie tego".

Ze świata równoległego

Gdyby jednym zdaniem podsumować wszystkie przewidziane tutaj zmiany, można by powiedzieć: w inżynierii oprogramowania więcej będzie porządku, standardów, ekonomii i racjonalności. Jednak wszystkie opisane procesy będą wzbudzać zrozumiałą niechęć "informatyków niespokojnych", nie chcących podporządkować się procesom standaryzacji, globalizacji oraz specjalizacji firm i osób. Ludzi tych, dziś skupionych w rosnącym w siłę środowisku open source, cechuje brak zgody na dyktat korporacji i rządów. "Antyglobaliści informacyjni" będą stanowić swoisty świat równoległy, jednak ich siła sprawi, że więcej będą mieli wspólnego z kontestacją społeczną z lat 60., która wywróciła społeczeństwa Zachodu do góry nogami, niż z nieszkodliwymi w gruncie rzeczy miłośnikami płyt winylowych czy volkswagena garbusa.

Niewątpliwie będzie dochodziło do tarć między "światem oficjalnym" a "światem równoległym" informatyki, przede wszystkim na polu ochrony własności intelektualnej, rozliczeń online i bezpieczeństwa sieciowego. Ale to w podziemiu informatycznym powstaną idee, prądy, pomysły i technologie, które określą jeszcze dalszą przyszłość inżynierii oprogramowania.

Praktyka mówi, że zwykliśmy przeceniać zmiany zachodzące w perspektywie dwóch lat, a nie doceniać tych, które zachodzą w perspektywie dziesięciu. Dalszy horyzont informatyki - przewidywanie, co stanie się za lat 20 lub 30 - to już domena wróżbitów, nie zaś informatyków.


TOP 200