Web: największy fraktal świata

W Internecie problem wygląda inaczej. Każdy może włożyć tam cokolwiek. Fotkę kota lub traktat o nieśmiertelności. Opisy wycieczek lub widok rzymskich ruin. Dlaczego więc jeszcze światowe biblioteki i muzea tak mało udostępniają swoje zbiory w Internecie? Owszem, możemy znaleźć setki bibliotek, lecz ciągle via Telnet. Owszem, są jakieś wirtualne wizytówki światowych kolekcji, lecz to ciągle mało. Marzy nam się mieć na biurku zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie via Internet, lecz czy ktoś zgodzi się udostępnić wszystkie obrazy Matejki?

Trzeba będzie jeszcze długo pokonywać opór materii przed Internetem, że warto tam publikować swoje zbiory. To nie jest strach przed chaosem, lecz strach przed NOWYM. Tyle lat ludzie chodzili do bibliotek, muzeów i na wystawy, i co? Teraz nacisną guzik i mają to samo dostać bez żadnego wysiłku?

Chaos albo anarchia

Tylko że wprowadzanie następnych stron, w tym również bardzo ważnych dla światowej kultury, powoduje zwiększenie zasobów WWW. Jeszcze więcej osób, nie mając nic ciekawego do powiedzenia, poza tym, że żyją i jak wyglądają, postanowi stworzyć stronę poświęconą wyłącznie najciekawszym miejscom w sieci. Niech takich osób będzie kilka tysięcy, a szukając w WWW o Matejce, mamy szansę trafiać na strony z ich "linkami". Wielu zagorzałych internautów broni wolności sieci przed jakimkolwiek normowaniem publikowanych treści. Niech będą same strony z linkami! Niech i będą serwisy pornograficzne. W Internecie jesteśmy wolni i powstaje świat bez granic i rządów, taki, o którym nawet nie marzyli dziewiętnastowieczni ideolodzy anarchizmu. Jeśli nie podoba ci się moja strona, to jej nie oglądaj! Jak zawsze, jest jedno "ale". W przeciwieństwie do programu telewizyjnego, który traci popularność albo nazbyt szokuje widzów, a przez to bywa usuwany z anteny, na razie rzadko zdarza się, aby z tych przyczyn likwidowano serwer WWW. Będzie "wisiał" w cyberprzestrzeni, dopóty ambitny administrator lub użytkownik go dostrzeże i coś z nim zrobi. Ostatnio machina prawna dostrzegła zgubne skutki internetowej anarchii. Jeśli każdy może publikować, może to zrobić również jakiś psychopata, morderca lub inny "element społecznie niebezpieczny". Jak zapobiegać ogłaszaniu światu przepisów na najtańszą bombę zegarową? Jak walczyć z pornografią dziecięcą? Zakazać oglądania Weba? A może ustawowo żądać od dostarczycieli usług internetowych i producentów przeglądarek wprowadzania blokad różnych serwisów i materiałów podejrzanej konduity? To zresztą ma już miejsce. Netscape i Microsoft instalują mechanizmy odcinające nie upoważnionego użytkownika do korzystania z pewnych miejsc w sieci. Obliguje ich do tego ubiegłoroczna ustawa z amerykańskiego Kongresu o kontroli zasobów Internetu. I znowu jedno "ale". Internetowy chaos i tak wymknie się spod wszelkiej kontroli, bo coś, co jest zakazane w Stanach Zjednoczonych, może tam dorzeć przez Internet np. z Australii. Chiny wynalazły skuteczną metodę walki z chaosem i webową anarchią. Powstaje wielki, chiński intranet, z którego wyjście na świat jest pod ścisłą kontrolą władz, aby nikt nie uległ pokusie oglądania nieprawomyślnych serwisów informacyjnych. - Mały człowiecze z Bejing! Wiemy, że siedzisz przed komputerem i próbujesz żeglować, tam gdzie nie wolno i na dodatek wysłać swoje CV! Nie rób tego, już wiemy, kim jesteś - zdają się grozić miejscowi stróże prawa chętnym do zanurzenia się w Chaosie.

Reszcie świata to nie grozi. Raczej każdy zrozumie, że wkładając coś do Internetu, tylko z pozoru pozostaje anonimowy.

Chaos albo śmietnik

Rozmawiając na temat chaosu w Internecie spotkałem się z taką opinią: WWW, to naprawdę wielkie wysypisko śmieci, lecz jeśli zacznie się w nim grzebać, zawsze znajdzie się coś ciekawego. Chaos nie jest zły. Trzeba się w nim nauczyć poruszać, choć lepiej zacząć głosić inne hasło: "Zanim chcesz coś wyjąć z Internetu, należy to włożyć". Jeżeli ktoś oczekuje, że znajdzie tam potrzebne mu fotografie, niech się zastanowi, czy coś sam dał już do Internetu, co może zaciekawić innych. Może pracuje w jakimś ośrodku naukowym, który wydaje ogromne pieniądze na druk prac swojego zespołu, a nie może się zdecydować na otwarcie witryny WWW? To przecież będzie taniej! Budowę WWW należy zaplanować. Treść strony powinna spełniać użyteczną funkcję. Internet przyjmie wszystko, lecz przepustowość sieci i nasza cierpliwość ma określone granice. Jeśli nie musisz chwalić się światu, że masz ładne zwierzątko w domu i nic poza tym, to nie wklepuj tego do sieci. Jeżeli stworzysz przewodnik po swoim mieście i będziesz go systematycznie uzupełniał, to dobrze. Rób tak. Chaosu i tak nie ogarniemy, lecz mamy szansę, że szukając czegoś o Koziej Wólce, internetowe wyszukiwarki wyświetlą na pierwszym miejscu twój serwer. Dla nas będzie to strzał w dziesiątkę i nie będziemy mogli mówić o chaosie i śmietniku.

Web: największy fraktal świata

W fizyce są dwa pojęcia chaosu: stochastyczny, kiedy wszystko dzieje się za sprawą całkowitego przypadku i nic nie można przewidzieć, oraz deterministyczny, kiedy wszystko dzieje się według ścisłych reguł, ale możliwe są różne drogi, a dokładne przewidywanie przyszłości nie jest możliwe, gdyż nie znamy dokładnie warunków początkowych. Początkowy opis chaosu w Webie w przybliżeniu pasował do pojęcia chaosu deterministycznego. Wiedzieliśmy nawet, jakie są warunki początkowe, jakie reguły przyświecają tej zabawie, lecz zakładaliśmy wielość dróg. Teraz WWW stało się bliskie chaosowi stochastycznemu. Przypadek zdominował sieć. Jakiekolwiek przewidywanie przyszłości WWW jest skazane na porażkę, bo tak do końca jeszcze nie wiemy czemu powinien służyć i jak na nim zarabiać.

Ulubioną opowieścią naukowców, zajmujących się teorią chaosu, jest przypadek odkręconej wody w kranie. Kiedy strumień wody jest umiarkowany, możemy wyliczyć i przewidzieć porządek i liczbę spadających kropli. Gdy odkręcimy kurek do oporu, woda zaczyna lecieć nieprzewidywalnie i nieobliczalnie. Wdarł się chaos. Inne modele i wyliczenia przyrody fizycy i matematycy ujmują w równania obrazowane fraktalami z natury rzeczy nieprzewidywalnymi i uchodzącymi za obraz chaosu. Może ktoś kiedyś pokusi się o stworzenie modelu WWW jako jednego, ciągle rosnącego i przypadkowego fraktala? Zresztą, na początku był chaos. Po co formować chaos, który z natury rzeczy jest niepojęty, bez granic, czasu i przestrzeni? Tak jak jest właśnie w Internecie...


TOP 200