Warchalking - naznaczony dostęp
- Computerworld,
- 24.02.2003
Anglik Matt Jones zaczął w czerwcu 2002 r. rysować w Londynie kredą na chodnikach i ścianach domów symbole identyfikujące miejsca, do których dochodzą sygnały sieci bezprzewodowych IEEE 802.11b i jest możliwe uzyskanie ''bezpłatnego'' dostępu do Internetu.
Anglik Matt Jones zaczął w czerwcu 2002 r. rysować w Londynie kredą na chodnikach i ścianach domów symbole identyfikujące miejsca, do których dochodzą sygnały sieci bezprzewodowych IEEE 802.11b i jest możliwe uzyskanie ''bezpłatnego'' dostępu do Internetu.
Wykorzystywanie połączeń z Internetem za pośrednictwem sieci, których właściciele nie uruchomili (świadomie lub nieświadomie) odpowiednich zabezpieczeń, budzi wątpliwości natury prawnej i moralnej, nawet jeśli nie wiąże się z włamywaniem do sieci. Co jednak, jeśli użytkownik dysponuje łączem szerokopasmowym, którym świadomie chce się podzielić z innymi amatorami Wi-Fi? W obawie przed pomniejszeniem zysków ze sprzedaży abonamentu zareagowali niektórzy operatorzy, np. amerykański Time Warner Cable wysłał oficjalne ostrzeżenie do użytkowników, że publiczne udostępnianie łącza do Internetu jest naruszeniem warunków umowy i może być powodem jej zerwania. Podobne działania podjął inny potentat - AT&T Broadband. Za to wielu mniejszych dostawców usług szerokopasmowego dostępu do Internetu stara się przyciągnąć klientów, głosząc, że nie ma nic przeciwko publicznemu udostępnianiu łączy przez swoich klientów.
W USA powstają też "społeczne" organizacje użytkowników, których celem jest budowa własnych, niezależnych sieci IEEE 802.11b dostępnych bezpłatnie dla każdego użytkownika. Na nowojorskim Manhattanie powstało już kilkadziesiąt takich punktów. Inicjatywy te mają udowodnić, że bezpłatny, powszechny, bezprzewodowy dostęp do Internetu jest możliwy do realizacji i nie wymaga ogromnych nakładów finansowych na budowę infrastruktury.