W trosce o wizerunek rządowej informatyki

Jakie są najważniejsze zadania do wykonania, jakie problemy muszą zostać rozwiązane jako pierwsze?

Po pierwsze, konieczne jest stworzenie procedur obiegu dokumentów w administracji publicznej w ramach określonych standardów. To oczywiście bardzo ważna sprawa. Mimo wszystko obawiam się, czy aby przypadkiem nie okażą się silniejsze liczne zaszłości. Po drugie, legislacja - tu są olbrzymie zapóźnienia. Po trzecie, usługi administracji publicznej, a przynajmniej część z nich, powinny szybko zaistnieć w sieci.

Bardzo dużą wagę przywiązuję do spraw edukacji. Nie wiemy nawet, ile mamy w oświacie komputerów, bo liczone są na przykład także te, które są na wyposażeniu szkolnej administracji. Szacuje się, że szkołom potrzeba w tej chwili ok. 200 tys. komputerów. Może więc warto by było pokusić się o wyprodukowanie w naszym kraju specjalnego komputera edukacyjnego, który byłby mniej rozbudowany niż najnowsze, ale spełniałby wszystkie niezbędne w oświacie funkcje?

Czy Pana decyzje wpłyną na funkcjonowanie rynku telekomunikacyjnego? Czy też tylko będzie mógł Pan apelować do operatorów telekomunikacyjnych, aby obniżyli cenę dostępu do Internetu?

To jest problem całego rządu, rząd powinien swoimi środkami oddziaływać na telekomy. Wierzę, że dostęp do Internetu stanie się w najbliższym czasie tańszy - istnieją realne przesłanki do wyrażania takiej nadziei.

Do kiedy będzie istniał KBN?

KBN, niezależnie od powołania działu informatyzacji, doznałby przeobrażeń. KBN to obecnie w pewnym sensie nawet coś więcej niż ministerstwo. Składa się ze zwykłego urzędu ministerialnego oraz wybieralnego komitetu, w skład którego wchodzą naukowcy. To oni decydują o rozdziale środków na działalność naukową. 12 lat temu był to sposób na odreagowanie centralizmu politycznego, uczeni chcieli mieć wpływ na zakres i sposób prowadzenia badań. Po latach doświadczeń trzeba dzisiaj otwarcie mówić o potrzebie pewnych modyfikacji w tej formule działania. Uczeni znają się na badaniach, określają kierunki badań i potrzebne kwoty, ale cała odpowiedzialność za decyzje spada na ministra - przewodniczącego KBN. To jest niezgodne ze standardami demokracji - minister nie może odpowiadać za decyzje, których nie podejmuje i na które nie ma wpływu. Planujemy przekształcenie KBN-u w ministerstwo, przy zachowaniu silnego wpływu doradczego przedstawicieli środowiska uczonych - nikt poza uczonymi nie rozumie przecież dostatecznie głęboko istoty prowadzonych prac badawczych. Sprawy informatyzacji znajdą, oczywiście, ważne miejsce w strukturze takiego resortu.

Co się stanie z obecnymi departamentami społeczeństwa informacyjnego działającymi w Ministerstwie Infrastruktury czy w KBN-ie? Czy zostaną przez Pana przejęte?

Jeżeli chodzi o podpis elektroniczny, to sprawy te powinny wg mnie pozostać w gestii Ministerstwa Gospodarki, które jest w nie bardzo zaangażowane, poza tym podpis elektroniczny bardzo ściśle wiąże się z gospodarką. Co do departamentów w ministerstwach, to nie mogę się na ten temat wypowiadać. Te z nich, które są niezbędne do funkcjonowania poszczególnych resortów, powinny w nich pozostać. Natomiast odpowiedni departament w KBN będzie oczywiście ważnym elementem nowej struktury resortu.

Jak wyobraża sobie Pan relacje z branżą teleinformatyczną, z menedżerami informatyki w przedsiębiorstwach? Czy bierze Pan pod uwagę powołanie grupy doradczej?

Sprawa wizerunku informatyzacji w mediach jest kluczowa dla sukcesu tych działań. Jeżeli informatyzacja będzie postępować wśród licznych kontrowersji, będzie to źle wróżyć jej powodzeniu. Chciałbym znaleźć kanały komunikacji, porozumienia ze wszystkimi, którym na tej sprawie zależy. Chciałbym, aby ważne ciało doradcze stanowiło istniejące przy KBN Forum ds. Społeczeństwa Informacyjnego. Będzie też, być może, powołana na wysokim szczeblu rada informatyzacji. Z pewnością będzie potrzebne jakieś ciało koordynujące. Deklaruję postawę otwartości, chcę słuchać i pytać o zdanie.

Czy to wystarczy, aby np. radni mając do wyboru, czy przeznaczyć pieniądze na remont drogi czy zainwestować w system informacji przestrzennej, wybierali to drugie?

Cóż, informatyzacja nie ma dobrego wizerunku. Mówi się o niej trudnym językiem, epatuje się dużymi kosztami. Nie mówimy jasno o wynikających z niej korzyściach. Przeciętny obywatel nie jest często w stanie dostrzec tych korzyści. Wśród najważniejszych zadań należy postawić na pierwszym miejscu budowanie dobrego wizerunku informatyzacji kraju w taki sposób, by nie odstraszał ludzi, lecz zachęcał, by każdy mógł wnieść swój udział i by można było osiągnąć efekt synergii. To byłby ten sukces, od którego zaczęliśmy rozmowę. Największą porażką byłoby natomiast, gdyby w społeczeństwie narastało negatywne nastawienie do informatyzacji.


TOP 200