W stronę terabajtów

Przetwarzanie coraz większych ilości danych jest nadal jednym z podstawowych wyzwań dla współczesnych komputerów. Chcąc zapanować, nad zalewającym nas oceanem informacji, producenci sprzętu oferują coraz pojemniejsze media. Czy są nam potrzebne gigabajtowe dyskietki i 1000 razy większe dyski?

Przetwarzanie coraz większych ilości danych jest nadal jednym z podstawowych wyzwań dla współczesnych komputerów. Chcąc zapanować, nad zalewającym nas oceanem informacji, producenci sprzętu oferują coraz pojemniejsze media. Czy są nam potrzebne gigabajtowe dyskietki i 1000 razy większe dyski?

"Chcesz kupić komputer z dyskiem 120 MB? Nie spiesz się! Lepiej wypożycz!" Takie ogłoszenia można było spotkać w prasie komputerowej zaledwie 8 lat temu. Wówczas ozdobą biurek (dość nielicznych) były konfiguracje, których "twarda" pamięć była średnio tak duża jak RAM dobrego PC-ta dzisiaj. Dość powiedzieć, że w USA dysk 20 MB Seagate kosztował 360 USD (marzec 1988 r.). Obecnie, w modelu Barracuda tej samej firmy, koszt pierwszego MB jest o ponad rząd wielkości mniejszy (2,1 GB za ok. 1000 USD).

Oszacowanie ilości informacji, przypadającej na jednego pracownika, jaką należałoby zapisać na informatycznych nośnikach danych, jest trudne. W zależności od stopnia komputeryzacji firmy, odpowiedni współczynnik może się wahać od 100 MB do 1 GB na jednego zatrudnionego, jeśli weźmiemy pod uwagę podstawowe dane operacyjne o charakterze centralnym. Dla zakładu przemysłowego zatrudniającego 500 osób, bez wątpienia 50 GB na dyskach ośrodka obliczeniowego, wcale nie jest przesadą.

Oczywiście liczby te są o wiele większe jeśli weźmiemy pod uwagę całość informacji przetwarzanych w firmie, w tym lokalne dane użytkowników oraz dane archiwizowane. Wymagania te są również bezpośrednio zależne od profilu produkcji czy usług. Inne potrzeby ma piekarnia zatrudniająca 20 osób, a inne firma podobnej wielkości przetwarzająca informacje z badań geofizycznych, zważywszy że wolumen danych jednej próby sejsmologicznej to już gigabajty.

Kliniczny przykład

Dla menedżerów zajmujących się służbą zdrowia, klinicznym (w dosłownym tego słowa znaczeniu) przykładem może być szpital Erazma w stolicy Belgii. Brukselski "Erazmus Hospital" zatrudnia 2500 pracowników i obsługuje stacjonarnie 30 tys. pacjentów rocznie. Projektanci systemu informatycznego szpitala uwzględnili fakt, że przeciętne akta jednego pacjenta to prawie 100 stron dokumentacji, co łącznie dawało w roku ok. 2,5 mln stron. Ponad 40 pracowników potrzebnych było do przetwarzania tego morza papieru. 300 metrów kwadratowych niezbędnych było do archiwizowania zgromadzonej dokumentacji - bez systemu komputerowego musiałaby ona ulec podwojeniu w ciągu najbliższych kilku lat.

W omawianym szpitalu użycie mikrofilmów uznano za rozwiązanie pośrednie, decydując się docelowo na system "Archimed" firmy Data General. Informacje o pacjentach zapamiętywane są na dyskach CD-WO (write once) pracujących w zestawach typu juke-box. Nieprzypadkowo nazwa ta kojarzy się z szafą grającą - również i tu mechaniczne wybieraki pozwalają na dostęp do dowolnej informacji zapisanej na którymś z dysków. Spowalnia to oczywiście dostęp do dysku ale rozwiązanie takie pozwala na osiągnięcie zawrotnej pojemności do 1 TB (terabajt). W szpitalu pracują 2 takie urządzenia zawierające łącznie 262 dyski po 6,4 GB każdy.

Na ilość zapamiętywanych informacji wpływ ma także sposób ich formatowania. Standardowa strona maszynopisu zapamiętana znakowo, to skromne 2 kB. Chcąc wydrukować stronę A4 z grafiką może się okazać, że 2 MB pamięci drukarki laserowej to za mało. Tak więc powszechne przyjęcie graficznych standardów przetwarzania informacji stało się potężnym impulsem dla producentów pamięci masowych. Dzisiaj przejście od znakowego do graficznego trybu prezentacji danych już mamy za sobą. Przed nami kolejne fale rozwoju informatyki.

Nowe potrzeby

Multimedia i wideokonferencje. Hurtownie danych (warehousing) i globalne sieci. Od statycznych obrazów do animacji. Komputer chce coraz lepiej czytać ludzkie pismo i uczy się słyszeć (analiza dźwięku). Wszystko to wymaga coraz pojemniejszych pamięci masowych i wymusza rozwój nowych technologii w tej dziedzinie.

Nawet tak stabilny, jak na informatykę, standard, jakim jest 3,5" dyskietka 1,44 MB wydaje się być zagrożony. Pojemność tego medium, w porównaniu z dyskami stałymi, jest tak niewielka, że nie bardzo wiadomo do czego takie maleństwo mogłoby w przyszłości służyć. Już dzisiaj, jeśli nie chcemy się bawić w "dyskdżokeja", skazani jesteśmy na używanie CD-ROM-u przy instalacji oprogramowania; coraz więcej firm software'owych nie daje tu zresztą wielkiego wyboru i nic w tym dziwnego. Również jako medium back-up dyskietka ma bardzo ograniczone możliwości. W takich warunkach "zrzut" gigabajtowego dysku, to już robota dla nieźle wytrenowanego "dyskobola".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200