W obawie przed konkurencją

Nie jest to czysta umowa o zakazie konkurencji, a jedynie dodatkowe zabezpieczenie realizacji zleconych prac. Można mieć wątpliwości, czy takie klauzule są w pełni skuteczne. Zwłaszcza, gdy wysokość ewentualnej kary umownej - głównie dla osiągnięcia celu psychologicznego wobec pracownika - przybiera monstrualną wielkość.

Czego nie może były pracownik

Dla wielu najistotniejsze jest jednak ograniczenie działalności konkurencyjnej byłego pracownika. Kodeks pracy zakłada możliwość umówienia się co do zakazu działań konkurencyjnych po zakończeniu współpracy. Dotyczy to głównie sytuacji, w których pracownik miał dostęp do informacji, których ujawnienie może narazić pracodawcę na szkodę. W istocie chodzi o know-how, np. wewnętrznie opracowane zasady audytu, reguły dotyczące zapewnienia kompatybilności oprogramowania. Umowa taka musi spełniać następujące warunki: określać czas trwania zakazu konkurencji oraz wysokość odszkodowania należnego pracownikowi z tego tytułu. W tym ostatnim przypadku, odszkodowanie nie może być niższe od 25% otrzymywanego wynagrodzenia.

Zakaz konkurencji po ustaniu stosunku pracy nie będzie więc nigdy nieodpłatny. W orzecznictwie sądowym panuje pogląd, że jeśli umowa nie zawiera wysokości odszkodowania, w grę będzie wchodzić wspomniane 25% płacy. Kontrakt taki wygasa nie tylko po upływie terminu jego trwania, lecz także w przypadku, gdy były pracodawca nie przekazuje ustalonego odszkodowania. Zależnie od woli stron, należność jest wypłacana bądź jednorazowo, bądź w ratach. Jeśli nie sprecyzowano konkretnych terminów, wypłaty powinny następować co miesiąc. Tutaj także trzeba zadbać o sprecyzowanie zakresu ograniczeń nakładanych na byłego pracownika. Wątpliwe jest, że ogólnie sformułowana umowa obejmie również profil działalności pracodawcy, który nie był wykorzystywany w chwili zakończenia współpracy.

Własne pomysły

Inną kwestią jest dopuszczalność korzystania z efektów pracy u poprzedniego pracodawcy podczas tworzenia nowych projektów. Chodzi głównie o zakres majątkowych praw autorskich do oprogramowania, a co za tym idzie, swobodę programisty w przenoszeniu własnych rozwiązań na nowe realizacje. Paradoksalnie, były pracownik nie ma całkowitej swobody w korzystaniu z efektów swojej dotychczasowej pracy.

Prawo autorskie przewiduje niezmiernie szeroki zakres majątkowych praw autorskich do oprogramowania, a więc i reprodukcji fragmentów kodu, zaś prerogatywy te przysługiwać będą z reguły poprzedniemu pracodawcy. Korzystanie z efektów własnych pomysłów po przejściu do nowej firmy jest więc ograniczone. Nie chodzi jednak o funkcje aplikacji, które nie będą objęte monopolem autorskim. W praktyce dochodzi do tego konieczność rozróżnienia między zdolnościami programisty, czy też stylem programowania, a chronionymi prawem autorskim fragmentami kodu. Zwłaszcza w przypadku prostych technik programowania mogą pojawiać się podobieństwa między kolejnymi rozwiązaniami tego samego autora.


TOP 200