W mistycznym uniesieniu

Techno-gnoza

Czy jednak apokaliptyczna wizja roztoczona przez francuskiego socjologa jest trafna? Czy prawdziwie ujmuje istotę technik informatycznych we współczesnym świecie? Wątpię, aby była ona w pełni prawdziwa i pogłębiała zrozumienie tego, czym jest informacja nie tyle w technicznym, co kulturowym znaczeniu. Analiza tego zjawiska nie jest zresztą, trzeba uczciwie zauważyć, zadaniem łatwym, chociażby z tego powodu, że tempo zmian i ich rozległość są bardzo duże, zaś kierunki raczej zróżnicowane, a nie jednorodne.

Wizja Virilio opiera się na determinizmie technologicznym - stanowisku filozoficznym, które zakłada, że ludzka kultura, cywilizacja i społeczne formy życia są zdeterminowane (na każdym etapie ich rozwoju i w odniesieniu do każdej z ich postaci) wyłącznie przez technikę, przez każdy z jej rodzajów. Liczne spory, jakie toczą się obecnie w filozofii techniki, w teoriach kultury czy filozofii dziejów pokazują jednak, że determinizm technologiczny jest zbyt jednostronną wizją i nawet w odniesieniu do współczesnej cywilizacji, tak bardzo zdominowanej przez informatyczne technologie, nie wydaje się być trafnym stanowiskiem.

Z wizji powyższej wynika ponadto, co jest bardzo interesującym zjawiskiem, szczególny rodzaj mistycyzmu i wizjonerstwa, który łączy technikę z elementami religijnej wiary, eschatologii czy też radykalnej ideologii. Dla niektórych teoretyków kultury, antropologów i wizjonerów analizy techniki stają się bowiem okazją do snucia millenarystycznych i apokaliptycznych wizji rozwoju czy kresu cywilizacji. Spotykają się w nich analizy racjonalnych podstaw nauki i techniki z wizjami irracjonalnych skutków techniki w sferze indywidualnej i zbiorowej świadomości. Zauważa się w nich, iż technologie, same w sobie beznamiętne i chłodne, przeniknięte są prawie zawsze elementami emocjonalnymi i bez mała religijnymi.

Na taką zależność zwraca uwagę Erik Davis w bardzo interesującej pracy "TechGnoza", w której śledzi religijne motywy przenikające wizje techniki, w szczególności teorie komunikacji, jakie pojawiały się w dziejach kultury Zachodu. Stwierdza trafnie, iż "technologie komunikacji są zawsze, przynajmniej potencjalnie, technologiami sacrum, po prostu dlatego, że idea i przeżywanie sacrum zawsze kształtują ludzką komunikację". Istotą wszelkiego komunikowania się, bez względu na to za pomocą jakich środków ono się odbywa, jest bowiem przekaz i odbiór pierwiastka duchowego, co zawsze dokonuje się z nadzieją, że współtworzy to jakąś uniwersalną wspólnotę. Rodzi to również oczekiwanie na partycypację w swoistym sacrum, dającą się stworzyć w całkiem ziemskich warunkach. Słowem, chociaż techniki komunikacji masowej są z natury rzeczy świeckie, to jednak mogą stworzyć religijną wręcz nadzieję (czerpiącą inspiracje z chrześcijańskich wizji) na duchową wspólnotę ludzi komunikujących się np. w Internecie.

Ta swoista "retoryka wirtualnej wspólnoty", "łącznościowej utopii", jak je nazywa Erik Davis, znajduje wielu zwolenników, ale również sceptycznie nastawionych krytyków, którzy widzą w tych wizjach raczej efekt manipulacji ze strony tych, którzy dzierżą w rękach środki komunikacji i tym samym dowolnie sterują świadomością użytkowników mediów masowej łączności. Jednym z krytyków jest właśnie Paul Virilio, który owe religijne nadzieje rozpoznaje jednak jako nieunikniony efekt cybernetycznego sprzężenia, które powstaje u samych podstaw dzisiejszej cywilizacji.

Rozbite naczynia

Czy jednak cybernetyczne sprzężenie jest rzeczywiście tak groźne w swoich skutkach, jak twierdzi Virilio? Jest nieuchronne, to pewne. Jest koniecznością ludzkiego działania w sytuacjach, gdy działanie to ulega dowolnemu rozbudowaniu i zapośredniczaniu. O tym trzeba pamiętać za każdym razem, gdy analizuje się cywilizację. Ale czy rzeczywiście może ono prowadzić do kryzysu lub degradacji cywilizacji? Czy należy się go bać, jak chce Virilio?

Erik Davis w tej kwestii zauważa trafnie: "Choćbyśmy jak najbardziej pragnęli ucieleśniać racjonalizm naszych maszyn, nie potrafimy wydobyć się z pętli sprzężenia zwrotnego pomiędzy techne a marzeniem. Internet, raz na zawsze wzmacniając owe sprzężenia zwrotne, z całą pewnością rozbił naczynia". Naczyniami tymi są zaś formy i rodzaje zachowań człowieka, struktury społeczne, a także granice percepcji i wyobrażania świata, jakie w każdej sytuacji człowiek stworzył i posiada. Rozbijając jedne, potężne media łączności (od pisma, przez druk, telegraf, radio i telewizję, aż po Interenet) stwarzamy kolejne naczynia-granice, które wypełniają się nowymi treściami, w tym również mistycznymi i religijnymi. I jest to nieuchronne, chociaż wcale nie aż tak bardzo groźne w skutkach.

Dobrze jest odwołać się na koniec do analiz istoty techniki oraz wizji przyszłości cywilizacji informatycznej, jakie miał twórca cybernetyki Norbert Wiener. Gdy tworzył w połowie dwudziestego wieku podstawy cybernetyki, towarzyszyły mu dwa ambiwalentne odczucia i opinie, które składały się na wizje, którym dawał częsty wyraz. Jedna, pesymistyczna w swoim globalnym wymiarze, wyrastała z faktów, o jakich mówiła termodynamika: wzrastająca entropia (miara chaosu i dezorganizacji) doprowadzi w ostateczności, na szczęście poza ludzkim czasem i historią, do kresu wszechświata. Druga, optymistyczna i odnosząca się już do ludzkiej cywilizacji, mówiła, że obok tej degradacji następuje również, w skali ludzkiej cywilizacji, wzrost uporządkowania (negentropii), czyli wzrost informacji, zwłaszcza dzięki działaniom komunikacyjnym.

Wiener był realistą i przyznawał, iż z faktami mówiącymi o postępie technicznym nie łączą się kategorycznie określone, tak pesymistyczne, jak i optymistyczne, oceny etyczne. Więcej bowiem zależy od oceniającego człowieka, jego preferencji moralnych, ideologicznych i religijnych, niż od samej wartości i jakości techniki. W "Cybernetyce i społeczeństwie" sformułował realistyczną i trzeźwą ocenę dotychczasowej techniki, jak również prognozę nadchodzących lat: "Bo im więcej ze świata czerpiemy, tym mniej nam pozostaje, i na dłuższą metę będziemy mieli do spłacenia wielkie długi w momencie, który może się okazać bardzo niewygodny z punktu widzenia naszego dalszego istnienia. Jesteśmy niewolnikami postępu technicznego (...) i nie możemy - przez samo tylko pomyślenie - zwiększyć, a raczej - co ważniejsze - zmniejszyć naszego wzrostu. Nasze środowisko poddaliśmy tak radykalnym zmianom, iż musimy teraz poddać zmianom nas samych, aby móc w nim istnieć. Postęp stwarza nie tylko nowe możliwości, ale i ograniczenia. Wygląda na to, że sam postęp oraz nasza walka przeciwko wzrostowi entropii, od którego pragniemy uciec, muszą z natury rzeczy zakończyć się zatarciem wszelkich różnic. Ale ten pesymistyczny nastrój znajduje podstawę jedynie w naszej ślepocie i bezczynności (...). Obyśmy mieli odwagę stanąć wobec możliwej zagłady naszej cywilizacji, tak jak mamy odwagę stanąć wobec pewności naszej zagłady indywidualnej".

Słowem, winniśmy trzeźwo popatrzeć na złożony stan techniki, którą stworzyliśmy i odnieść go do globalnej perspektywy wszechświata, a nie bieżącej sytuacji cywilizacji poddanej dyktatowi technologii komunikacyjnych. Jej cybernetyczne sprzężenia, jak chce Paul Virilio, nie dowodzą słabości czy kryzysu, lecz raczej naturalnej doskonałości. A jeśli zauważamy degradujące skutki tych procesów, to winniśmy raczej, jak sugeruje wyraźnie Norbert Wiener, zacząć przebudowę od samych siebie, a nie utyskiwać kasandrycznie na to, co nieuniknione. W społeczeństwach, które wykazują coraz bardziej i będą jeszcze bardziej ujawniać cybernetyczne sprzężenia zwrotne, potrzebna jest zapewne najpierw właściwa perspektywa filozoficzna, potem zaś podjęcie konkretnych środków zaradczych, nie zaś głoszenie katastroficznych wizji.

Prof. Marek Hetmański jest prodziekanem Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie; kieruje Zakładem Ontologii i Teorii Poznania.


TOP 200