W imię państwa

Dorównać kroku

Jakie znaczenie mogą mieć wnioski z badań na temat stanu zaawansowania prac nad tworzeniem elektronicznego rządu w krajach Unii Europejskiej dla inicjatyw podejmowanych w Polsce? Wydaje się, że przy tak znikomym stopniu rozwoju elektronicznych usług publicznych w naszym kraju nie powinny mieć one większego wpływu na charakter naszych planów czy zamierzeń. Można ubolewać, że praktyka państw unijnych w zakresie e-government mija się z pierwotnymi, idealistycznymi założeniami dotyczącymi tej sfery wykorzystania Internetu. Należy jednak pamiętać, że w dzisiejszych realiach cywilizacyjnych stworzenie sprawnych mechanizmów elektronicznej komunikacji i interakcji jest warunkiem istnienia nowoczesnej administracji, a w konsekwencji i rozwoju kraju.

Wiadomo że na razie żadne państwo na świecie nie zrezygnuje z egzekwowania należnych mu z mocy prawa świadczeń. I nikt chyba na to nie liczy. Przedsiębiorcy i obywatele oczekują jednak, że administracja ułatwi im wiele rzeczy związanych z koniecznością wywiązywania się z obowiązków wobec państwa. Najlepszym narzędziem do tego są dzisiaj techniki informacyjne. Jeżeli polskie władze tego nie zrozumieją i nie zaczną wreszcie poważnie traktować inwestycji w tę dziedzinę życia społecznego, to naszemu krajowi może grozić marginalizacja na europejskiej arenie politycznej i gospodarczej. Może się niedługo okazać, że inwestorzy będą woleli sąsiednie Czechy czy Węgry, bo tam nie trzeba będzie tracić niepotrzebnie czasu na użeranie się z urzędnikami, tylko wiele rzeczy będzie można załatwić drogą elektroniczną. I znowu okaże się, że przegrywamy z innymi, bo nie udało się nam wystarczająco wcześnie przygotować niezbędnej infrastruktury. Nikt nam nie nakaże wdrożenia konkretnych rozwiązań z zakresu e-government. Jeżeli jednak tego nie zrobimy, to sami skażemy się w Unii Europejskiej na rolę członków drugiej kategorii. Warto więc spojrzeć na ideę elektronicznego rządu w kategoriach konkretnych korzyści i w perspektywie naszego narodowego interesu. A wtedy okaże się, jak dużo jeszcze mamy do zrobienia i jak bardzo powinniśmy się spieszyć.

Europejska problematyka

Transformacja europejskiej administracji. Kluczowe wyzwania e-government w okresie akcesyjnym - to temat VIII Konferencji "Miasta w Internecie" (eGovernment Conference), która odbędzie się w Zakopanem w dniach 23-25 czerwca br. Computerworld objął patronat prasowy nad konferencją.

<hr size=1 noshade>Dla Computerworld komentuje Krzysztof Głomb, prezes Stowarzyszenia "Miasta w Internecie"

Przebrała się miarka

W imię państwa
Ostatnie tygodnie przyniosły wyraźnie negatywne oceny przygotowań Polski do integracji wypowiadane już to przez wysokich urzędników Komisji Europejskiej, już to przez media w krajach członkowskich UE. Za chłopców do bicia służą na ogół niedostatki w zaawansowaniu procesów przedakcesyjnych w rolnictwie i drogownictwie. Mniej znane są przykłady zaniedbań w przygotowaniu Polski do włączenia się w europejskie działania na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Tymczasem za kilka miesięcy przyjdzie nam bić na alarm.

Integracja to nie formalna akceptacja prawa wspólnotowego, lecz uruchomienie działań w nowych krajach członkowskich włączających je w unijne mainstream activities - procesy definiowania, wyposażania w prawne podstawy i wdrażania działań prorozwojowych. W Polsce odpowiedzialny za koordynację rozwoju społeczeństwa informacyjnego pion "informatyzacji" Ministerstwa Nauki i Informatyzacji wydaje się faktu tego nie rozumieć, w każdym razie nie podjął od dwóch lat profesjonalnych i praktycznych kroków, aby Polska stała się równoprawnym partnerem debaty i realizatorem prac podejmowanych w głównym nurcie działań europejskich.

Polska powinna nie tylko wdrażać unijne prawo, ale i uczestniczyć w dyskusjach nad jego tworzeniem. Możemy mieć na nie wpływ i promować polską myśl w tym zakresie, choćby kreowaną przez ekspertów Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Istotnym elementem europejskiej dyskusji jest choćby kwestia standaryzacji i interoperatywności, która powinna być przedmiotem specjalnej troski wiceministra Wojciecha Szewki. Tymczasem jego działania wskazują na niski priorytet, jaki gotów jest on przyznać tej głównej tematyce. W Wlk. Brytanii, Francji, Niemczech, a ostatnio Danii odpowiedzialni za "informatyzację" (skądinąd ten potworkowaty termin należałoby wzorem krajów UE wyrzucić do słownika archaizmów) ministrowie kilka lat temu zainicjowali publiczną dyskusję z udziałem rządów, samorządu terytorialnego, ekspertów sektora ICT i przedstawicieli nauki, a w jej wyniku stworzyli programy finansowane z budżetu państwa, aby problem standardów i interoperatywności rozwiązać w interesie rozwoju ich krajów. Praktycznie takie standardy posiadają lub tworzą wszystkie kraje poszerzonej UE - poza Polską. Polska - z niewiadomych publicznie przyczyn - czeka na rozstrzygnięcia w przyszłej ustawie i rozporządzeniach wykonawczych. Nieważne, że o standaryzację dopominają się od co najmniej trzech lat polskie samorządy, a problem ten pojawia się przy okazji projektowania i wdrażania każdego centralnego projektu informatycznego.

Odpowiedzialny za informatyzację kraju pion MNiI wyraźnie lekceważy przy tym związany z problematyką interoperatywności wspólnotowy program IDA (Interchange Data between Administrations), który dąży do stworzenia warunków do rozwoju paneuropejskich usług online. Funkcja ta jeszcze się wzmocni w nowej edycji programu (IDABC), która ma się rozpocząć w 2005 r. Program ten zatem idealnie wpisuje się w ustawowe zadania urzędu ministra właściwego ds. informatyzacji. Niestety, urząd ten traktuje IDA jak kwiatek do swojego unijnego kożucha. IDA w Polsce zajmuje się praktycznie jeden urzędnik, ulokowany zresztą w innym niż MNiI ministerstwie. W przeciwieństwie do Polski w państwach Piętnastki (a także w innych krajach kandydujących) powstały natomiast silne merytorycznie zespoły ekspertów, które przenoszą efekty programu do bieżących działań administracji centralnej (a także samorządu) i realizują wspólne projekty finansowane z budżetu UE.

W krajach UE wdrażanie systemów informatycznych finansowanych z budżetu państwa i budżetu wspólnotowego musi się opierać na założeniach rozwiązań otwartych i neutralnych technologicznie. MNiI niewiele przejmuje się tymi zaleceniami. W przetargach ogłaszanych przez urzędników ministra Szewki często pojawiają się wymagania wskazujące na oprogramowanie konkretnych firm i lansowane przez nie "pseudostandardy". W roku ubiegłym szerokim i jednoznacznie negatywnym echem w kręgach Komisji Europejskiej odbiła się wypowiedź Wojciecha Szewki podczas konferencji eGovernment w Como, zmierzająca do ograniczenia poparcia ministrów krajów UE dla rozwoju systemów open source w administracji. Przypominano wówczas fakt pracy Wojciecha Szewki w firmie Microsoft (której Wojciech Szewko uczynił tym wystąpieniem niedźwiedzią przysługę). Pytano też, czy polski rząd zmienił - w wyniku publicznej debaty - swoje stanowisko z 2002 r. wyrażone przez delegację na konferencję eGovernment w Brukseli... My w Polsce wiemy, że żadnej debaty nie było.

Ważnym forum ucierania się poglądów, a także wpływu na decyzje Komisji Europejskiej jest Komitet "Technologie Społeczeństwa Informacyjnego" (ISTC) doradzający Dyrekcji Generalnej "Społeczeństwo Informacyjne", poprzez który MNiI może kształtować - w interesie polskiego państwa - podział środków na innowacyjne projekty naukowo-badawcze finansowane z budżetu UE. W ciągu ostatnich dwóch lat MNiI nie wystąpiło na tym ważnym forum z żadną inicjatywą, lekceważąc potrzeby i postulaty polskiego środowiska naukowego, z którym minister wyraźnie nie znajduje wspólnego języka.

Podobnych przykładów niekompetencji i zaniechań w działaniach na rzecz integracji można by mnożyć, ale ograniczony objętością komentarza - przytoczę jeszcze jeden wiążący się z kompromitacją ministerialnej delegacji w negocjacjach z Komisją Europejską. W lipcu ub.r. z budżetu Narodowego Planu Rozwoju (ówczesne działanie 1.5 w Sektorowym Programie Operacyjnym Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw) "znikło" 50 mln euro, bowiem urzędnicy z MNiI nie byli w stanie wytłumaczyć unijnym negocjatorom sensu przeznaczenia tych środków na program integracji rejestrów państwowych. W rezultacie utonęły one w budżecie na autostrady, gdzie stanowią kroplę w morzu potrzeb...


TOP 200