W granicach prawa

Naruszenie cudzych praw to również naruszenie praw autorskich za pomocą systemów pobierania contentu z innych stron (np. blogów) przy tworzeniu odpowiedniego zaplecza. Prawo cytatu, choć powoływane przez pozycjonerów niemal zawsze, w zdecydowanej większości przypadków nie znajdzie zastosowania. W przypadku pozycjonowania nie będą bowiem spełnione przesłanki skorzystania z prawa cytatu, zwłaszcza te związane z celem skorzystania z cudzych treści.

Ryzyko naruszenia praw autorskich może wystąpić również, jeżeli pozycjonując stronę wykorzystujemy systemy pobierania newsów i wpisów z RSS - choć tutaj sprawa jest trochę bardziej skomplikowana (obecnie toczy się szeroka dyskusja na ten temat). W mojej ocenie, newsfeedery wykorzystywane wyłącznie na potrzeby pozycjonowania prowadzą do naruszenia praw autorów tych treści, ale można też znaleźć poglądy przeciwne.

Zobacz również:

Tam, gdzie pozycjonowanie realizowane jest na potrzeby działalności gospodarczej, podlegać ono będzie rygorom ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym.

Alternatywą dla użycia cudzej treści jest, oczywiście, copywriting - własny, lub zlecany. Wychodzi, co prawda, drożej, ale unikamy ryzyka duplicate content. Poza tym, w przypadku copywritingu własnego nikt nie pozwie nas do sądu (no, chyba, że nasz własny pracownik). W przypadku copywritingu zlecanego warto natomiast zadbać o odpowiednie opisanie w umowie zakresu praw (pól eksploatacji) do nabywanych treści i pamiętać o zaskakujących niekiedy domniemaniach polskiego prawa autorskiego (domniemanie odpłatności, ograniczenia terytorialne, domniemanie licencji 5-letniej, etc.).

Wprowadzanie w błąd odnosi się przede wszystkim do użytkowników internetu (naszej grupy docelowej). Tam, gdzie pozycjonowanie realizowane jest na potrzeby działalności gospodarczej, podlegać ono będzie rygorom ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Szczególnie w przypadku tej ostatniej, próba obrony legalności pozycjonowania może być trudna. Wprowadza ona bowiem domniemanie, iż praktyka rynkowa jest nieuczciwa.

Wreszcie trzecie, główne kryterium: ocena sprzeczności pozycjonowania z dobrymi obyczajami. Ocena naruszenia dobrych obyczajów oparta będzie na dobrych obyczajach w branży SEO. I tu konia z rzędem temu, kto wskaże, o jakie dobre obyczaje chodzi. Wystarczy wejść na jakiekolwiek forum pozycjonerskie, żeby zobaczyć przegląd wszelkich możliwych ocen moralnych i etycznych pozycjonowania. Spośród wielu różnych zachowań pozycjonerów, do kategorii działań sprzecznych z dobrymi obyczajami z pewnością zaliczyć można "pozycjonowanie" strony konkurencji tak, aby "dostała bana". Co do innych metod, można oczywiście dyskutować i próbować argumentować w jedną bądź drugą stronę. Co istotne, liczy się całokształt danej sytuacji (technika sama w sobie bardzo rzadko będzie naruszać dobre obyczaje), a ostateczna ocena należeć będzie oczywiście do sądu.

I na sam koniec: kto ponosi konsekwencje pozycjonowania niezgodnego z prawem? Na pierwszym miejscu jest pozycjoner. W przypadku zlecenia SEO profesjonalnej firmie pozycjonerskiej, w zdecydowanej większości wypadków odpowiadać będzie jednak także klient (na zasadzie czerpania korzyści z cudzego czynu niedozwolonego). Stąd dobra rada, zarówno dla firm z branży SEO, jak i dla ich klientów: w umowie o pozycjonowanie warto odpowiednio zabezpieczyć swoją sytuację prawną przed ewentualnymi roszczeniami osób trzecich.

Autorem artykułu jest Marcin Serafin jest prawnikiem w Kancelarii Radców Prawnych Maruta i Wspólnicy.


TOP 200