W dymie i mgle

W zwykłym smogu mgła zwiększa szkodliwość i dokuczliwość dymu, dym zaś staje się przyczyną sprawczą mgły i jej katalizatorem. W związku z tym dym i mgła działając razem są znacznie bardziej szkodliwe i uciążliwe niż działając z osobna. Podobnie w smogu informacyjnym groźba "zatrucia" - zwłaszcza młodych umysłów - pornografią lub pseudonauką jest znacznie większa z tego powodu, że mogą oni napotykać serwery oferujące szkodliwe treści w sposób zupełnie przypadkowy i nie zamierzony - po prostu przetrząsając zasoby sieci w poszukiwaniu treści potrzebnych im danych np. do rozwiązania zadania szkolnego. Rozdrobnienie i atomizacja informacji ("mgła") jest więc czynnikiem sprzyjającym kontaktowi z informacjami szkodliwymi, ale jednocześnie jest czynnikiem udaremniającym wszelkie próby prewencji, gdyż w świecie tysięcy serwerów informacyjnych niepodobna zdefiniować skutecznego kryterium selekcyjnego, które pozwoliłoby w sposób skuteczny automatycznie eliminować dostęp do treści wychowawczo szkodliwych - bez równoczesnego blokowania dostępu do wielu informacji użytecznych. Można także wykazać indukujący wpływ "ciemnych" informacji na proliferację rozdrobnienia sieciowego, czyli indukowanie informacyjnej "mgły" przez informacyjny "dym".

Dopóki podstawowym motywem skłaniającym do tworzenia i udostępniania serwerów informacyjnych w Internecie było poczucie misji (uniwersytety, ośrodki badawcze, szkoły i muzea), obowiązek służbowy (urzędy i instytucje), chęć popularyzacji pewnych wydarzeń (transmisje internetowe) albo ambicja polityczna (partie i ugrupowania społeczne) czy indywidualna chęć zaistnienia publicznego (pojedyncze osoby) - liczba powstających serwerów ("molekuł mgły") wzrastała w tempie proporcjonalnym do generalnego wzrostu zasięgu sieci - czyli w sposób umiarkowany. Bardzo szybko dostrzeżono jednak, że na informacji w sieci można zrobić interes.

Wprawdzie za dostęp do większości informacji i usług oferowanych w sieci nie wnosi się bezpośrednio żadnych opłat, to jednak często odwiedzane miejsca można wykorzystać jako "witryny", w których warto umieszczać teksty reklamowe. Wywołało to eksplozję liczby oferowanych w sieci serwerów informacyjnych i przyczyniło się do znaczącego obniżenia merytorycznego poziomu przekazywanych informacji, czyli zwiększyło "mgłę". Obecnie wielu autorów tylko po to zakłada strony w Internecie, by ściągnąwszy zainteresowanie pewnej liczby czytelników wykorzystać potem ten sukces w celu pozyskania reklamodawców. Zatem te "ciemne" reklamowe informacje zdecydowanie napędzają niekorzystny proces mnożenia się ogólnej liczby przekazów informacyjnych w sieci.

Warto może wyjaśnić, dlaczego piszący te słowa zalicza

reklamę internetową

do kategorii informacji "ciemnych". Wynika to z faktu, że intencjonalnie reklama nie służy do przekazania informacji kompletnej, bezstronnej, prawdziwej i wyczerpującej, lecz stanowi przekaz z góry nastawiony na osiągnięcie pewnego zamierzonego celu. Reklama ma na celu zachęcenie ludzi do pewnych działań, a to wymaga podawania informacji w sposób tendencyjny, często wręcz nierzetelny - co z istotą czystego przekazu informacyjnego ma niewiele wspólnego. Nieprzypadkowo zresztą przy produkcji materiałów reklamowych często dochodzi do naruszania granicy między tym, co w działalności informacyjnej dozwolone, a tym, co naganne - np. reklama chętnie ociera się o pornografię, eksploatuje przemoc, odwołuje się do niskich emocji (chciwość), czyli operuje całą gamą atrybutów odwołujących się do ciemnych stron natury ludzkiej. Stąd na użytek tej dyskusji reklamę zaliczymy do "dymnego" komponentu informacyjnego smogu, a jej wpływ na rozwój liczby serwerów potraktujemy jako analogię indukowania mgły przez dym.

Przedstawiony opis "smogu informacyjnego" jest może karykaturalny, trudno jednak zaprzeczyć, że samo zjawisko występuje. Powodem naszej troski nie jest tylko doraźnie odczuwany dyskomfort. U progu rewolucji informacyjnej nie powinniśmy dopuścić do tego, by jedynym słyszalnym sygnałem zwiastującym nowy ład był entuzjastyczny głos jego twórców i beneficjantów. Widząc zagrożenia, trzeba bić na alarm, dopóki nie jest jeszcze za późno!

Prof. dr hab. Ryszard Tadeusiewicz jest rektorem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.


TOP 200