W dobrym tonie

Światek informatyków, tak jak każde inne środowisko, ma swoje snobizmy i mody. Co ciekawe, nie ograniczają się one jedynie do ubioru czy nowoczesnych gadżetów. Informatycy mają ulubione filmy, kultowe gry. Mają wreszcie ulubione platformy i narzędzia, których znajomość uchodzi w środowisku za swoistą nobilitację.

Światek informatyków, tak jak każde inne środowisko, ma swoje snobizmy i mody. Co ciekawe, nie ograniczają się one jedynie do ubioru czy nowoczesnych gadżetów. Informatycy mają ulubione filmy, kultowe gry. Mają wreszcie ulubione platformy i narzędzia, których znajomość uchodzi w środowisku za swoistą nobilitację.

Znajomość tych subtelnych szczegółów pozwala niemal na pierwszy rzut oka odróżnić nowicjusza w zawodzie od wytrawnego fachowca. Jak wobec tego powinien wyglądać modny informatyk w sezonie 2000/2001?

Koniec t-shirtów

Niestety, do lamusa odchodzi popularny jeszcze kilka lat temu styl a` la amerykański kampus uniwersytecki - dżinsy, buty sportowe i długi t-shirt, najlepiej prezent z jednej z międzynarodowych konferencji programistycznych. Ten styl zostaje zarezerwowany dla administratorów, którzy z nieodłącznym pękiem kluczy i kart dostępowych (im ich więcej, tym lepiej) przemierzają wieczorami opustoszałe korytarze firmy.

Informatyk, który chce być na czasie, musi akceptować reguły gry narzucane przez biznes - także, jeśli chodzi o ubiór. I tak, na co dzień najlepszym rozwiązaniem jest swobodna, ale efektowna koszula oraz spodnie od garnituru. Oczywiście możliwie często powinien pojawiać się w garniturze - tylko taki strój podkreśla zapracowanie oraz konieczność częstego uczestniczenia w spotkaniach z kierownictwem oraz dostawcami i partnerami biznesowymi firmy. Na wieczorne spotkania z kolegami nasz informatyk idzie ubrany swobodniej, najlepiej w skórę, z kieszeni której wystają okulary spopularyzowane przez film Matrix.

Do tego oczywiście niezbędnych jest kilka modnych dodatków. Przede wszystkim Nokia Communicator ewentualnie Palm Pilot. W tym ostatnim przypadku w grę wchodzą jedynie modele najnowsze lub najstarsze. Zwłaszcza posiadanie któregoś z tych starszych typów świadczy o tym, iż ich właściciel już 2 lata temu przewidział, jaką furorę zrobią te lekceważone wówczas komputery. Na biurku modnego informatyka powinien znajdować się najnowszy model notebooka lub, w ostateczności, z możliwie dużym monitorem. To poza niewątpliwą wygodą jest w niektórych firmach niezbitym dowodem "dobrych układów" z decydentami. Dobrze, jeżeli w pobliżu komputera leży najnowszy numer czasopisma o DVD lub fotografii cyfrowej.

Nie szata zdobi człowieka

Oczywiście, ubiór to nie wszystko. Niezmiernie ważna jest również dogłębna znajomość niektórych platform i technologii. Najlepiej, gdy nie są one bezpośrednio związane z wykonywaną pracą, dzięki czemu nabiera to wymiaru szlachetnego, nieskażonego komercją hobby. I tak wciąż na czasie pozostaje Linux. Prawdziwy informatyk musi umieć zainstalować i poprawnie skonfigurować system. To wyróżnia go od gawiedzi, która nawet "głupich łyndołsów" nie potrafi opanować.

Jednak nawet w ramach Linuxa istnieje kilka stopni wtajemniczenia. Najlepsi są ci, którzy potrafią zainstalować i skonfigurować system w odmianie Slackware. Red Hat, Caldera i SuSE to średni stopień trudności. Dla lamerów pozostają edycje Mandrake'a lub Winlinuxa. Oznaką wirtuozerii jest sprawne posługiwanie się systemem z linii komend, bez interfejsu graficznego, które dobitnie świadczy o stosunku do systemu Microsoftu. Dobrze, gdy raz na jakiś czas głośno wyrazimy naszą dezaprobatę dla Windowsów i Billa Gatesa. Głośne krytykowanie Windows stało się politycznie poprawne nawet wśród osób, które na co dzień korzystają z Windows, a o Linuxie co najwyżej słyszały. Dlatego też prawdziwi wtajemniczeni powinni to czynić z większym umiarem.

Pojawienie się Visual Basica, HTML-u i Java Script spowodowało, że programowaniem zajęły się osoby bez gruntownego wykształcenia kierunkowego. Dlatego też, aby wyróżnić się od "nowej fali", "prawdziwi programiści" powinni manifestować swoje przywiązanie do "tradycyjnych" języków, zwłaszcza C++. W dobrym tonie jest również ucieczka od skrajnego formalizmu i perfekcyjnego formatowania kodu - to wydaje się szczególnie dobrym rozwiązaniem dla programistów z dłuższym stażem zawodowym.

Za swoistą nobilitację uchodzi także dobra znajomość Oracle'a. Wynika to nie tylko z rozbudowania i stopnia komplikacji narzędzia, lecz także ze względów ekonomicznych. Wysoki koszt licencji sprawia, że bazy Oracle'a są używane głównie w zasobnych firmach. Stwierdzenie "znam Oracle'a" jest więc pewną manifestacją statusu społecznego i materialnego, tym bardziej że specjaliści w tej dziedzinie są cenieni na rynku.

Słownik fachowca

Oczywiście znajomość technologii nie wystarczy. Trzeba również umieć w dyskretny sposób zasygnalizować słuchaczom, że "wiemy, o co chodzi". Umiejętność spojrzenia na technologię z biznesowego punktu widzenia wyklucza zbyt częste stosowanie zwrotów niezrozumiałych dla zaznajomionego z informatyką użytkownika. Te skrótowe wyrażenia rezerwujemy na nieoficjalne spotkania w gronie specjalistów. Na użytek pogawędek konferencyjnych warto przyswoić sobie słownictwo z zakresu systemów MRP II/ERP i SCM (Supply Chain Management). Niezmiennie podkreślamy także nasze zrozumienie problematy- ki e-biznesu i e-marketingu. Tak przygotowani możemy odwiedzić każde seminarium i każdy raut, mając pewność, że wtajemniczeni będą wiedzieli, że my wiemy, a my będziemy wiedzieli, że oni wiedzą.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200