W dialogu siła

Jak wpływać na proces stanowienia prawa

Można siedzieć cicho jak trusia i nie należeć do żadnej organizacji samorządu gospodarczego czy też zawodowego albo jakiegoś stowarzyszenia. "Tisze jediesz, dalsze budiesz" - mówi rosyjskie porzekadło. Ale wtedy nie można mieć do nikogo pretensji o kształt prawa. Jeśli chcemy się uważać za społeczeństwo obywatelskie, to trzeba umieć artykułować swoje racje. Dyskusja o porządku prawnym i stopniu regulacji obrotu gospodarczego to (bez przesady) kwestia życia i śmierci dla przedsiębiorców. Natomiast aktywny udział w debatach i projektach na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego jak największej liczby osób z czasem pozwoli wyzwolić tę tematykę ze środowiskowego getta, za jaką w tej chwili ono uchodzi.

"Szacunkowe dane Komisji Europejskiej mówią o 15 tys. obowiązujących aktów prawnych UE. W przeliczeniu, cała unijna legislacja to 100 tys. stron maszynopisu" - podaje w swoim komunikacie Konfederacja Pracodawców Polskich. Uważa ona, że stworzenie otoczenia regulacyjnego, charakteryzującego się wysokim stopniem przejrzystości, efektywnością i znakomitą jakością, powinno być nadrzędnym celem polityki Unii Europejskiej. "Widzimy bezpośrednią zależność między poprawą prawa a realizacją celów Strategii Lizbońskiej. Otoczenie regulacyjne przedsiębiorstw stanowi czynnik decydujący o ich konkurencyjności, zrównoważonym wzroście i - w konsekwencji - o zatrudnieniu" - czytamy dalej.

Oto przykłady. Plany nowelizacji europejskiej normy EN-131 mówią o zwiększeniu dopuszczalnej odległości między szczeblami drabiny do 300 mm. Natomiast zgodnie z unijną dyrektywą w sprawie osobistego wyposażenia ochronnego, do każdej pary kaloszy dołącza się 24-stronicową instrukcję. Książeczka ta drukowana jest w 10 językach i zawiera informacje dotyczące oceny ryzyka użytkowania oraz sposobu przechowywania, trwałości, mycia łagodnym środkiem, odporności na wstrząs elektryczny, niską temperaturę i olej... To przykłady ogólne, ale w dyrektywach dotyczących ICT znaleźlibyśmy równie kłopotliwe, nie mówiąc już o twórczych implementacjach europejskich dyrektyw do polskiego prawa, wprost wpływających na stan polskiej gospodarki, jak np. przepisy o ochronie środowiska traktujące stacje bazowe bezprzewodowej komunikacji elektronicznej na równi z bronią atomową.

Rzecz w tym, aby konsultacje społeczne, o które zabiegają wszystkie wymienione wyżej organizacje nie przerodziły się w totalną obstrukcję procesu legislacyjnego. Mnogość organizacji, którym urzędnicy ministerialni wysyłają projekt dokumentu rządowego działa w rezultacie na szkodę zainteresowanych. Według raportu Portalu Organizacji Pozarządowych ngo.pl np. na listach konsultacyjnych Ministerstwa Zdrowia pojawia się od 15 do 173 instytucji (są to ministerstwa, urzędy centralne, związki zawodowe, organizacje pracodawców oraz nieliczne organizacje pozarządowe). "Trudno dociec, dlaczego jedne projekty ustaw przesyłane są nam do konsultacji, a inne nie" - żalą się autorzy raportu. Jeśli już nawet jakaś organizacja wysili się na odpowiedź, bywa tak, że nie doczeka się odpowiedzi na zgłaszane uwagi. "To monolog i działanie pro forma" - orzeka ngo.pl. Można oczywiście próbować zorganizować wysłuchanie publiczne, zgodnie z Ustawą z dnia 7 lipca 2005 r. o działalności lobbingowej w procesie stanowienia prawa, ale ta forma jest tak rzadko stosowana, że ogranicza się sporadycznie do kilku wysłuchań rocznie przed komisjami sejmowymi. Chociaż zdarzyło się w tym roku autorowi tego artykułu być na konferencji o elektronicznych dokumentach identyfikacyjnych zorganizowanej przez jednego z zarejestrowanych lobbystów w formie właśnie wysłuchania publicznego. W konsekwencji wystąpień ekspertów i firm zajmujących się tą tematyką urzędnicy MSWiA musieli wysłuchać i zdać z niej relację właściwemu wiceministrowi.

Nic dziwnego, że coraz częściej izby gospodarcze szukają wsparcia u silniejszych partnerów zwłaszcza KPP i PKPP. Tej pierwszej przewodzi Andrzej Malinowski, kilkakrotnie wiceminister jeszcze za PRL, ale również były poseł na Sejm z ramienia PSL w III RP. Jako współtwórca Ministerstwa Gospodarki i były działacz PSL uważa się, że jego argumenty łatwiej trafią do wicepremiera Waldemara Pawlaka. Henryka Bochniarz kieruje zaś PKPP. W rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego w 1991 r. była ministrem przemysłu i handlu, kandydowała na urząd Prezydenta RP. Jest też współprzewodniczącą Trójstronnej Komisji. I jeśli okazuje się, że racje izb gospodarczych nie są brane pod uwagę przez rząd czy Sejm, to do akcji wchodzą obie konfederacje.

Podstawową bolączką wszystkich organizacji jest ograniczona liczba osób i ekspertów decydujących się na tego typu działalność pro publico bono. Pod tym względem nie zmieniło się nic od 2005 r. Dalej najbardziej aktywne osoby działają często w kilku organizacjach, przygotowując jednolitą opinię pod różnymi szyldami. Sztuką jest objąć wszystkie przepływy idei i pomysłów w obrębie tych instytucji społeczeństwa obywatelskiego. Jeszcze większą - umiejętnie przeprowadzić wizje i koncepcje porządku prawnego, aby pogodzić racje większości. W dialogu siła - oto istota demokracji.


TOP 200