Vista - wiej, póki możesz!
- Łukasz Bigo,
- 07.02.2007, godz. 09:09
Są funkcje, które doskonale wyglądają na papierze i zachwycają użytkowników podczas przedpremierowych pokazów, a ostatecznie doprowadzają produkt do klęski. Jedną z nich była rozkładająca się automatycznie klawiatura w laptopie IBM ThinkPad "Butterfly". I choć Microsoft dysponuje olbrzymią siłą przebicia na rynku, nie wiadomo, czy jego najnowsza broń - Windows Vista - nie okaże się samopałem eksplodującym korporacji w dłoniach. Następca Windows XP okazał się znacznie bardziej kontrowersyjny niż się początkowo wydawało. Postawmy sobie zatem kluczowe pytanie: czy jest coś, o czym warto pamiętać podczas przechodzenia na Vistę?
O czym nie będziemy pisać? Na pewno damy sobie spokój z plotkami, od których Internet aż huczy. Nie wspomnimy też o licencji dotyczącej upgrade, którą niektórzy dość opacznie zrozumieli - choć jej brzmienie jest niemal identyczne jak w przypadku licencji dołączanej do Windows XP. No i zaczniemy od przypowiastki, która powinna wzbudzić twoją czujność.
Jak to drzewiej bywało...
W momencie premiery Windows XP świat obiegła rewelacyjna wieść stanowiąca jakoby ostateczny dowód, że Microsoft chce zniszczyć ludzkość. "Badaczom" udało się bowiem wykryć, iż fragment pasma sieciowego został zarezerwowany i od czasu do czasu są nim przesyłane jakieś dane do serwerów w Redmond. Natychmiast pojawiły się antymicrosoftowe łaty, programy blokujące, specjalne uaktualnienia...
Z czasem okazało się, że sprawę przesadnie rozdmuchano. Windows XP łączyło się z serwerami Microsoftu podczas sprawdzania autentyczności certyfikatów oraz przy pobieraniu uaktualnień. Za "pasmo zarezerwowane na potrzeby wysyłania do Redmond prywatnych danych" była odpowiedzialna usługa QoS - z tym, że nie obchodziło jej ani Redmond, ani nikt inny, bo działała w zupełnie innej warstwie; jej zadaniem było odpowiednie kształtowanie ruchu sieciowego i dostosowywanie akcji systemu operacyjnego do możliwości infrastruktury.
Z QoS korzystają dziś wszystkie nowoczesne systemy operacyjne, a także co lepsze routery (patrz też: "Alternatywne firmware, czyli jak zyskać 3600 zł w godzinę") i inne urządzenia sieciowe.
Słowem: zrobiono z igły widły.
Ruszamy
Autor nie byłby sobą, gdyby nie pozwolił sobie zacząć od drobnego żartu rysunkowego, który od kilku miesięcy krąży w Internecie. Uznajcie go za ostatnie ostrzeżenie. Kiedy wejdziecie głębiej w tekst, prawdopodobnie zniechęcicie się do następcy Windows XP, a ten przeuroczy szczeniak pozostanie głodny: