Wcześniej tego samego dnia ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers; organizacja zarządzająca nazwami domen i hostów funkcjonujących w Internecie) poinformowała VeriSign, że firma do 4 października powinna się ustosunkować do jej żądania, aby usługa SiteFinder została zawieszona. W przeciwnym przypadku ICANN zdecydowana jest podjąć stosowne kroki prawne. W obliczu takiego ultimatum Tom Galvin, rzecznik prasowy VeriSign, oświadczył, "spełniamy prośbę ICANN, ale będziemy dalej pracować nad tą opcją".

Security and Stability Advisory Committee (oddział ICANN) wezwał społeczność internetową do wyrażenia swoich opinii na ten temat i zapowiedział, że zorganizuje 7 października w Waszyngtonie robocze spotkanie, na którym będzie omawiany ten problem.

ICANN twierdzi, że usługa SiteFinder zagraża stabilności pracy Internetu, została wprowadzona z dnia na dzień i bez żadnych wcześniejszych uzgodnień, a na to się nie można zgodzić.

VeriSign kontroluje główną bazę danych, w której są przechowywane nazwy hostów funkcjonujących w domenach .com i .net. We wrześniu VeriSign dodała do bazy danych symbol wieloznaczny (wild card), co odsyła tych użytkowników Internetu, którzy wpisali nieistniejący adres .com lub .net do jej strony WWW świadczącej usługę SiteFinder. Na stronie znajdują się odwołania do innych witryn, płatne reklamy oraz różne ogłoszenia komercyjne.

Usługa SiteFinder spotkała się z powszechną krytyką, a dwie firmy internetowe oskarżyły VeriSign o stosowanie nieuczciwych praktyk konkurencyjnych, wnosząc sprawę do sądu.

Po wprowadzeniu usługi SiteFinder niektóre filtry antyspamowe zaczęły pracować niepoprawnie, a na skutek żądań zgłaszanych przez wielu administratorów konsorcjum Internet Software Consortium wprowadziło do oprogramowania DNS poprawki, które blokują usługę SiteFinder. Wielu dostawców usług sieciowych też zdecydowało się na wprowadzenie zmian do swoich sieci, aby zablokować usługę świadczoną przez VeriSign.