Uwaga na niebezpieczne, bezprzewodowe klawiatury

Specjaliści do spraw bezpieczeństwa ostrzegają: co najmniej osiem bezprzewodowych klawiatur zawiera dziury, które pozwalają hakerom po uruchomieniu wykrytego przez nich szkodliwego oprogramowania KeySniffer odczytywać naciskane klawisze z odległości dochodzącej do nawet osiemdziesięciu metrów. Hakerzy mogą też wtedy wprowadzać do komputera przygotowane przez siebie dane podszywając się pod prawdziwą klawiaturę.

Jak bardzo jest to niebezpieczne nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Haker może wtedy odczytywać wszystkie treści wysyłane przez nas do komputera za pośrednictwem klawiatury i wykorzystać je do swoich niecnych celów. Niekiedy może to nasz drogo kosztować, np. wtedy gdy wpisujemy na klawiaturze pin powiązany z naszą kartą kredytową.

Zespół informatyków z Bastille Research Team odkrył, że szereg bezprzewodowych klawiatur nie szyfruje danych, a wysyła je bezpośrednio do odbiornika radiowego dołączonego do portu USB. To zaskakujące odkrycie bowiem przystępując do testów byli przekonani, że w dobie ostrej walki z hakerami żaden liczący się na rynku producent bezprzewodowych klawiatur nie przyjmie takiego rozwiązania. Jak widać, mylili się.

Zobacz również:

  • Biały Dom chce wzmocnić kontrolę nad sztuczną inteligencją

Informatycy z Bastille Research Team mają w tym temacie duże doświadczenie, bowiem to oni wykryli swego czasu zagrożenie noszące nazwę MouseJack, które wykorzystując dziurę w oprogramowaniu zarządzającym bezprzewodowymi klawiaturami potrafi odczytywać wpisywane na nich znaki z odległości dochodzącej do 100 metrów.

Informatycy nadali zagrożeniu nazwę KeySniffer, a na tej stronie umieścili listę zawierającą bezprzewodowe klawiatury, które są podatne na takie ataki.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200