Upolitycznianie maszyn

W dużej części pieniądze wydawane na informatykę państwową nie pochodzą z podatków, lecz funduszy pomocowych. Jak twierdzą handlowcy z największych zagranicznych firm komputerowych działających w Polsce, przetargi Banku Światowego należą do najtrudniejszych, gdyż rządzą się „bardzo obiektywnymi regułami”, gdzie o wyniku decyduje cena i zabezpieczenia finansowe. Właśnie za pieniądze Banku Światowego realizowany jest projekt ALSO w ministerstwie pracy, co tłumaczy fakt, że wokół organizowanych tam przetargów krąży mniej podejrzeń o stronniczość.

Marek Car był tym przedstawicielem administracji, który podpisywanie umów generalnych i ramowych uczynił modelem współpracy z firmami informatycznymi. Praktycznie różniły się one tym, że umowy generalne były poparte konkretnymi pieniędzmi. Umowy ramowe zaś to w większości kurtuazyjny gest wobec chętnej do mariażu z ministerstwem firmy. To pierwsze wyróżnienie połączone z zakupami spotkało m.in. producentów oprogramowania: Novella, Informixa, Oracle’a, Microsoft i SCO. Umowa generalna oznaczała dla administracji możliwość, ale nie konieczność zakupu oprogramowania po niższej cenie. Wprawdzie administracja zobowiązywała się w umowie, że kupi pewną ilość oprogramowania w określonym czasie, ale rzadko tych zobowiązań dotrzymywano.

Słabością i siłą rządzących informatyką w Polsce jest to, że nie pojawiają się znikąd. Janusz Maszkiewicz przed objęciem stanowiska był dyrektorem ZETO Koszalin, Andrzej Gogolewski pracował w Olivetti Polska, a Michał Rogalski w spółce Consortia (wcześniej był prezesem SoftPolu). W przypadku Janusza Maszkiewicza półtoraroczny okres rządów w URM związany był z udzieleniem mu bezpłatnego urlopu w macierzystej firmie. Oczywiście, nie można bezpośrednio powiązać miejsca pracy dyrektora departamentu czy ministra np. z wyborem konkretnej firmy na dostawcę rozwiązań dla administracji. Ale informatycy resortowi, jak i większość przedstawicieli korporacji, bezustannie snują podejrzenia na temat potencjalnych powiązań urzędników państwowych.

Gustaw Pietrzyk, dyrektor Departamentu Informatyki Ministerstwa Pracy i Polityki Socjalnej (MPiPS) i Andrzej Gogolewski powołując zespół do realizacji projektu ALSO kierowali się zasadą konkursu i promowania ludzi wewnątrz administracji. Oficjalnym argumentem była chęć przyjęcia do pracy osób, które znają mechanizmy działania administracji. Można jednak przypuszczać, że za takim rozwiązaniem stała obawa przed zależnością przyszłych urzędników państwowych od firm informatycznych.

Struktury

Przez 6 ostatnich lat koncepcji usytuowania i zakresu obowiązków departamentu informatyki i rady koordynacyjnej było tyle, ilu „ministrów” od informatyki przewinęło się przez ośrodki władzy. Do początku 1994 r. koncepcja silnej władzy spoczywającej w jednym ręku zwyciężała m.in. dlatego, że kolejne rządy solidarnościowe bardziej skoncentrowane były na zmianach ustrojowych niż informatyzacji kraju. Pierwszym premierem, którego bezpośrednio wiązano z informatyką, był Waldemar Pawlak. Za jego rządów wybuchła afera InterAms, związana z dostawami sprzętu i oprogramowania dla administracji od niewiarygodnego partnera, powiązanego osobą właściciela m.in. z Waldemarem Pawlakiem. O premierze z PSL-u Andrzej Florczyk mówił, że „potrafił zniknąć z gabinetu i nikt nie wiedział, gdzie jest, a on siedział w Biurze Informatyki albo w Biurze Prezydialnym i uczył jego szefową obsługi Excela” (CW 13/95).

„Mechanizmy nadzoru ze strony administracji były od początku wadliwe” – twierdzi Andrzej Florczyk, który już od 1991 r. domagał się w rocznych raportach powołania „funkcji pełnomocnika premiera ds. informatyki i gremium opiniującego” (CW 13/95), jakim stała się pod koniec 1994 r. RKT. Andrzej Gogolewski, będący od niedawna wiceministrem w MSWiA, odpowiedzialnym za informatykę w administracji państwowej, twierdzi, że „najważniejsze jest powołanie odpowiednich struktur i stworzenie mechanizmów zarządzania”, które ograniczałyby podobne do Poltaxu „wpadki”. Nowy wiceminister, którego prerogatywy są współmierne do rangi superministerstwa kierowanego przez Leszka Millera, również postuluje stworzenie dwóch ośrodków – decyzyjno-wykonawczego i opiniującego – zajmujących się informatyką w administracji państwowej. Jego pierwszą decyzją ma być rozwiązanie RKT i powołanie w jej miejsce nowego ciała opiniującego, złożonego z przedstawicieli poszczególnych resortów. Prawdopodobnie jego przewodniczącym nie będzie już Janusz Maszkiewicz.


TOP 200