Uniwersytet Epoki Cyfrowej

Uniwersytet Bez Ścian

I rzeczywiście, Skidmore College, skoro już o nim mowa, poza tym, że kształci ok. 2000 dziennych studentów "skoszarowanych" na kampusie, ma także skromną przybudówkę zwaną Uniwersytetem Bez Ścian (UWW), którego studenci rozsiani są po całym świecie i chodzą na wykłady na najrozmaitszych uczelniach bądź uczą się korespondencyjnie. Ja również mam w typowym roku 5-10 takich studentów, którzy "zaliczają" u mnie wykład na temat "podstawowych problemów współczesnej nauki" i którzy w tym np. roku mieszkają na stałe w Niemczech, Japonii, Polsce i kilku stanach Ameryki.

Właściwie można powiedzieć, że Uniwersytet Bez Ścian jest internetowym uniwersytetem przyszłości, gdyż studenci utrzymują ze mną kontakt przez pocztę elektroniczną, którą przesyłają mi także swe "wypracowania" i za pośrednictwem której prowadzimy uczone dyskusje. Z Internetu także czerpią po części informacje potrzebne im do wykonania ich "projektów badawczych". Niektórych z nich spotykam raz czy dwa razy, gdy odwiedzają nasz college, ale są i tacy, których nigdy nie widziałem na oczy, Jeśli chodzi o ilość i jakość wiedzy, jaką nabywają w wyniku naszej współpracy, stwierdzić mogę bez ściągania na siebie podejrzenia megalomanii, że w głównej mierze zależy to od nich samych.

Większość spośród ok. 275 studentów UWW to ludzie dorośli, odpowiedzialni i wykazujący intelektualną ciekawość, zaryzykować więc mogę twierdzenie, iż uczą się więcej niż typowy dzienny student, który w ciągu kilku tygodni po egzaminach zwykle starannie zapomina wszystko, co profesorowie starali mu się włożyć do głowy. Dlaczego więc to znakomite wykształcenie zamiast kosztować ich 25 tys. dolarów rocznie, może być "nabyte" za marną roczną cenę 10 tys. USD?

Studia dla towarzyskiej ogłady

Odpowiedź na to pytanie jest taka, że cena stopnia akademickiego, tak jak każdego innego towaru, dyktowana jest przez mechanizmy rynkowe. Dyplom Harvardu jest "wart" więcej niż dyplom Skidmore College, dlatego m.in. że zapewnia jego posiadaczom lepiej płatną pracę i bardziej obiecujące perspektywy kariery zawodowej. Jest on lepszą inwestycją i zapłacenie za niego wyższej ceny ma ekonomiczny sens.

Czy więc rynek pracy kieruje się snobizmem, oferując absolwentom renomowanych uczelni lepszą płacę niż ciężko pracującym, solidnym i odpowiedzialnym studentom Uniwersytetu Bez Ścian? Niezupełnie. Rynek bynajmniej nie jest ślepy i "wie", z Harvardu dostaje lepszy "towar". Niekoniecznie dlatego że metody nauczania tej znakomitej uczelni są lepsze, lecz po prostu z tej przyczyny, iż jako uniwersytet o wysokim prestiżu Harvard przyciąga najlepszych studentów. Jest to coś w rodzaju pozytywnego sprzężenia zwrotnego czy może "błędnego koła". "Lepsza" uczelnia może wybrać lepszych studentów i w ten sposób upewnić się, że nadal będzie lepsza, choć studenci ci mogą na co dzień odbywać zajęcia z nie dokształconymi asystentami i rzadko spotykać się twarzą w twarz ze sławnymi profesorami, którzy mają ważniejsze sprawy na głowie.

Korzyści jednak, jakie wynoszą studenci ze swych lat spędzonych na uczelni, nie ograniczają się do opanowanej wiedzy. Uniwersytet jest społecznością, w której studenci nawiązują kontakty, nabierają manier, zawierają przyjaźnie i uczą się życiowej strategii. Po skończeniu studiów i tak będą musieli wszystkiego od początku się uczyć, ale z czasu studiów zapamiętają, w jakich drużynach sportowych walczyli, jakich słynnych uczonych spotykali na korytarzach i czasem też zapamiętają swe najwybitniejsze osiągnięcia akademickie i pozaakademickie. Stają się członkami pewnej kultury, która ma swych przedstawicieli także w tzw. prawdziwym świecie, czyli w amerykańskich instytucjach gospodarczych i politycznych. Będzie im więc łatwiej znaleźć sobie w nich szacowne miejsce.

Oczywiście, poradzą sobie jeszcze lepiej, jeśli wyniosą z uczelni solidną wiedzę o tym, do czego przydać się mogą komputery - żyjemy w końcu w erze rewolucji informacyjnej. Jednak pełne skomputeryzowanie systemu edukacji nieuchronnie doprowadziłoby do zatarcia tożsamości poszczególnych uczelni, podważyło rację istnienia elitarnych instytucji i zakończyło się pełną demokratyzacjią stopni akademickich. A z demokracją też nie należy przesadzać...


TOP 200