Unisys - sztuka przeżycia

Wielu obserwatorów światowego rynku uważa, że lata dziewięćdziesiąte będą kresem epoki wielkich koncernów. Poważne kłopoty nie ominęły IBM i DEC w branży komputerowej, chwieje się kilka wielkich korporacji samochodowych i lotniczych, zaś Philips dokonuje nerwowych przetasowań wewnętrznych. Nawet z Japonii dochodzą wieści o niedobrych nastrojach zarządów tamtejszych mastodontów, mimo że stan kasy tego kraju daleki jest jeszcze od poziomu alarmowego.

Wielu obserwatorów światowego rynku uważa, że lata dziewięćdziesiąte będą kresem epoki wielkich koncernów.

Poważne kłopoty nie ominęły IBM i DEC w branży komputerowej, chwieje się kilka wielkich korporacji samochodowych i lotniczych, zaś Philips dokonuje nerwowych przetasowań wewnętrznych. Nawet z Japonii dochodzą wieści o niedobrych nastrojach zarządów tamtejszych mastodontów, mimo że stan kasy tego kraju daleki jest jeszcze od poziomu alarmowego.

Szefowie wielkich, zmagających się z kłopotami koncernów z rosnącym zainteresowaniem spoglądają dziś na korporację UNISYS. Wydaje się bowiem, że od jakiegoś czasu w oryginalny sposób wyprzedza ona epokę. Popadła w kłopoty wcześniej niż inni, natomiast przełamuje kryzys wtedy, gdy konkurenci dopiero się w nim pogrążają.

Korzenie

Początki dzisiejszego Unisysa sięgają daleko wstecz, aż do roku 1870, gdy Wiliam Seward Burroughs uzyskał pierwszy w USA patent na maszynę liczącą. Piętnaście lat później firma Burroughs Aritmometer stała się jednym z największych producentów mechanicznych kas sklepowych.

Podobnie w XIX wieku zaczyna się historia firmy Sperry. W 1910 r., już jako Sperry Gyroscope, zasłynęła bardzo nowoczesnymi na owe czasy żyroskopami. Po wykupieniu w 1930 r. Ford Instrument Co. powstała Sperry Corporation, zajmująca się elektroniką. Tam właśnie opracowano m.in. lampę elektronopromieniową Klistron, zastosowaną w pierwszym amerykańskim radarze.

Podczas II wojny światowej zarówno Sperry jak i Burroughs należeli do głównych dostawców nowoczesnej techniki dla armii. Burroughs miał swój wkład m.in. w konstrukcji celowników optycznych dla bombowców, zaś Sperry opracował pierwszy system sterujący dla pocisków ziemia-powietrze. Powiązania z wojskiem stanowiły siłę napędową obu firm przez cały czas trwania zimnej wojny. To z inicjatywy wojskowych obie firmy znacznie przyspieszyły prace nad maszynami liczącymi. W 1951 r. Sperry dostarczył amerykańskiemu Urzędowi Ewidencji Ludności komputer Univac 1107, uważany za pierwszy w historii komputer komercyjny. W 1960 r. komputery Burroughsa sterowały lotem sondy kosmicznej Ranger VII w drodze na Marsa.

W 1986 r. firmy Sperry i Burroughs połączyły się, tworząc koncern Unisys.

Szkoła przetrwania

Gdy w 1990 r. James Unruh, dotychczasowy wiceprezes Unisysa do spraw finansów obejmował stanowisko prezesa koncernu, sytuacja firmy oscylowała na pograniczu beznadziejności. Straty roczne osiągnęły 408 mln USD, zaś zadłużenie wzrosło do 4 mld USD, osiągając poziom 62% kapitału zakładowego. Wszystkie wskaźniki ekonomiczne solidarnie wykazywały ten sam kierunek rozwoju, czy raczej "zwoju": w dół.

Im bardziej gorzkie lekarstwo, tym skuteczniejsze. Unruh poszedł na całość, bo co też mógł zrobić innego? Po pierwsze - kuracja odchudzająca: zatrudnienie spadło z 93 tys. pracowników w 1989 r. do 55 tys. w 1991 r; w samym 91 r. z pracą pożegnało się 15 tys. osób, zaś na bramach siedmiu zakładów produkcyjnych zawisły kłódki. Dziś pracownicy Unisysa żartują, że są "survivors", czyli tymi, którzy przeżyli skrajne zagrożenie.

O dziwo, nikt jakoś nie zarzucał nowemu szefowi braku litości czy innych niedostatków osobowości. Unruh miał bowiem dziwny zwyczaj wczesnego ostrzegania współpracowników o wszystkich zjawiskach bieżących i przyszłych: w tym kwartale zwolnię tylu ludzi, zamknę tyle zakładów i działów, będzie to tyle i tyle kosztowało, wpływy w tym czasie wyniosą tyle, więc stan kasy wykaże taki oto poziom - tu konkretna liczba. Wszystko się zawsze zgadzało! Wieści o zdolnościach przewidywania Jamesa Unruha do dziś krążą po firmie i poza nią w postaci, przywodzącej na myśl średniowieczny epos rycerski, zaś na piątkowych dinners załoga od pewnego czasu z niepokojem wymienia plotki o tym, że IBM robi podchody wokół prezesa, próbując skaptować go na swojego męża opatrznościowego.

Chudzi żyją dłużej

Jednym z głównych motywów reorganizacji wielkiego mechanizmu było spłaszczenie struktur organizacyjnych. Piramidę o wielkiej liczbie szczebli zarządzania zastąpiła płytka struktura kooperujacych zespołów. Pozbyto się kilku nie rokujących nadziei linii produkcyjnych. Pozostawiono w ofercie tylko dwa typy mainframe'ów, zaś wydział zajmujący się produkcją dla przemysłu obronnego wydzielono w osobną firmę o nazwie Paramax i wystawiono na sprzedaż. Ponieważ jednak nikt nie kwapił się kupować tego "chłamu", załodze Paramaxu nie pozostało nic innego, jak wyleczyć się samodzielnie i odnieść sukces. Dziś Paramax nadal w 100% należy do Unisysa, a jego wpływy stanowią całkiem przyzwoitą pozycję w bilansie dochodów koncernu!

Innym strategicznym kierunkiem działania obwołano systemy otwarte, ale - uwaga - nie w opozycji do mainframe'ów, tylko jako ich logiczne uzupełnienie, przy jednoczesnym "otwarciu" samych mainframe'ów. Unisys zaobserwował bowiem dość dziwne zjawisko: w przeciwieństwie do większości konkurentów, systemy unixowe nie wypierają ich mainframe'ów. Jest to fenomen trochę niezrozumiały dla samego Unisysa. Sam byłem świadkiem, jak na jednym z seminariów firmy prelegent skierował do audytorium pytanie (!) o przyczyny takiego stanu rzeczy. Samo zjawisko nie stanowi bynajmniej powodu do zmartwień, ale brak jego dogłębnego wytłumaczenia to psychiczny dyskomfort.

Quo vadis, Unisys?

W roku 1992 zysk netto firmy wyniósł 361 mln USD (jeszcze rok wcześniej było 193 mln USD strat). Dług spadł do 1,6 mld USD, co wydaje się o tyle istotne, że dwa lata wcześniej analitycy wróżyli firmie bankructwo z powodu nadmiernego zadłużenia. Nowojorska giełda doceniła te wyniki wzrostem ceny jednej akcji Unisysa z ok. 4 USD w 1991 r. do 12,75 USD na początku 1993 r. W firmie ponownie pojawiła się, ulubiona przez przedsiębiorców wszystkich krajów i kontynentów, płynność finansowa. Obrót roczny rzędu 8,3 mld USD lokuje firmę w pierwszej piątce światowych potentatów.

W tej sytuacji warto przyjrzeć się bliżej poglądom Unisysa na dynamikę rynku i jego założenia rozwojowe. Ogólnie rzecz ujmując, szefowie Unisysa uważają, że tradycyjny podział na hardware i software nie jest już adekwatny do tendencji rozwojowych. Należy go zastąpić podziałem na "technology providers" (dostawcy technologii) i "solution providers" (dostawcy rozwiązań). Bierze się to z dość zasadniczej reorientacji mentalności klientów, którzy z jednej strony reprezentują coraz wyższy poziom wiedzy o tym, czego mogą się spodziewać od firmy komputerowej, ale z drugiej - przestają powoli darzyć zainteresowaniem tak mało dla nich istotne szczegóły jak: rodzaj procesora, system operacyjny, protokoły komunikacyjne, itp. Klient żąda dziś po prostu dobrych, pasujących do jego potrzeb rozwiązań, obejmujących całość problemu. Nie da się "nabić w butelkę", bo wie jakich parametrów powinien żądać od dostawcy. Według Unisysa, skończyły się czasy dla przemądrzałych fachowców, którzy dyktują ludziom, co powinni kupować. Przyszły zaś czasy dla profesjonalistów kompetentnych w problematyce klienta, którzy w lot rozumieją, o co chodzi i nie straszą go swym środowiskowym slangiem.

Tendencje obserwowane na rynku informatycznym są wyraźne: kurczy się udział produkcji sprzętu i usług technicznych, natomiast coraz większe znaczenie będzie miało zarówno oprogramowanie uniwersalne jak i - w największym stopniu - "professional services", czyli tzw. utrzymanie systemu rozumiane jako rozwój stosowny do zmieniających się warunków działania firmy-klienta, programowany wspólnie z jego analitykami. Według strategów Unisysa, w każdym milionie obrotu będzie tylko 50 tys. dolarów hardware'u, zaś reszta to software i "professional services". Współpracująca z klientem firma komputerowa będzie musiała wykazywać się niemal równą biegłością w jego problemach, jak on sam. Stąd bezwzględna potrzeba zdecydowanej specjalizacji, bo nikt nie może znać się na wszystkim.

Unisys, zajmuje się produkcją sprzętu, softwaru narzędziowego i instalacjami na zamówienie. Jest więc, według własnej ideologii, firmą "starego typu". Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia będzie wierny w przyszłości swej filozofii. Na razie dokonano gigantycznego wysiłku organizacyjnego, aby oddzielić działy produkcyjne od obsługi

klientów. W pewnym sensie Unisys jest dziś swoim własnym OEM-em.

Ostatecznie, Unisys zdecydował się na cztery obszary działalności, poza które nie ma zamiaru się wychylać. Są to: finanse (financial services), sektor publiczny i rządowy, linie lotnicze i biura podróży oraz telekomunikacja. Wybór ten podyktowany został dotychczasowym doświadczeniem. W tych bowiem dziedzinach firma posiada największy dorobek. Na liście referencyjnej figurują m.in. wielkie banki, 1600 agencji rządowych, 140 linii lotniczych oraz przedsiębiorstwa pocztowe i telekomunikacyjne Europy i USA.

Hardware'owa baza oferty Unisysa została ograniczona do dwóch serii mainframów 2200 i A (z racji swego "otwarcia" przemianowane roboczo na "information hubs" - koncentratory informacji), unixowe stacje robocze z serii U6000, stacje robocze pracujące pod zakładowym systemem CTOS oraz komputery osobiste. Unixowa seria U6000 jest oparta na procesorach Intel 486 i obejmuje modele /15 (1 procesor, 16 użytkowników), /35 (1, 64, lokalny OLTP - On-Line Transaction Processing), /65 (5, 384, rozproszony OLTP), /75 (10, 400, j.w.), /85 (30, 1000, j.w.). Oryginalnym wytwórcą (OEM) modeli /75 i /85 jest jeden z najbliższych partnerów Unisysa, Sequent. Seria U6000 przechodzi właśnie badania testowe w wersji z procesorem Pentium.

Wszystko dla klienta

Jak wielkie znaczenie przywiązuje firma do kontaktu z klientem i użytkownikiem świadczy działalność ośrodka konferencyjnego, Unisys International Management Centre (UIMC), który mieści się w Saint-Paul-de-Vence, kilka kilometrów od Nicei. Przepięknie położony, luksusowy i funkcjonalny, wart jest kilku słów opisu. Przez okrągły rok

jedno po drugim, odbywają się tam seminaria, których uczestnikami są w przeważającej części aktualni i potencjalni klienci, a także dziennikarze. Przykładowo: 15-16 luty br. - konferencja dla konsultantów, 1-2 marzec - samorządy lokalne, 3-5 marzec - komputerowe wspomaganie obsługi prawnej, 19-21 kwiecień - przestępstwa finansowe, 2-4 czerwiec - konferencja prasowa dla dziennikarzy z Hiszpanii, 1-3 listopad - łączność w systemach dla linii lotniczych. W sumie 76 imprez od początku stycznia do końca listopada.

Na liście wykładowców i prelegentów seminariów w Saint-Paul-de-Vence figurują m.in.: Helmut Schmidt, Raymond Barre, Willem Van Eekelen, Otto von Habsburg i... Nikołaj Portugałow.

Uczestnicy przyjeżdżają na koszt firmy, zaś w samym ośrodku można zupełnie zapomnieć o portfelu. Z punktu widzenia gościa, jest to wielce korzystne odróżnienie od wszelkich hoteli, choćby najbardziej luksusowych, w których człowiek nigdy nie wie, co mu dopiszą do rachunku. Tak więc nawet przybysz ze Wschodniej Europy czuje się tu na pełnym luzie. Do dyspozycji są m.in. korty do gry w tenisa, basen i park, który jednocześnie pełni rolę galerii sztuki nowoczesnej. Szef kuchni to prawdziwy mistrz w swojej sztuce. Gdy barman kończy pracę o 22.00, goście przejmują władzę nad barem i nie oddają jej, zanim ostatni z wielkich problemów światowej informatyki nie doczeka się rozstrzygnięcia w dyskusji. Wasz reporter był przy tym.

Czy utrzymywanie takiego ośrodka się opłaca? Właściciele twierdzą, że tak. Faktem jest, że UIMC istnieje od 1986 r., a więc James Unruh, mimo "węża w kieszeni", oszczędził go nawet wtedy, gdy zamykał fabryki i kasował całe wydziały.

Unisys po polsku

Polski Unisys nazywa się Unilot. Kamuflaż ten wziął się stąd, że firma jest spółką joint venture, której udziały należą do Unisysa, PLL LOT i banku PeKaO SA. Prezes Unilotu, p. George Cmela, deklaruje, że funkcjonalnie Unilot jest w stu procentach reprezentantem Unisysa i przejmuje całą jego filozofię działania. Pozostali udziałowcy, nie uważając się za specjalistów od informatyki, poprzestają na przeglądaniu raportów kasowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200