Ulica Sezamkowa

A czego oczekuje podróżnik vel turysta, vel włóczykij? Nie tylko adresu restauracji czy hotelu albo uchwał rady miejskiej. Liczy też na podpowiedź, co warto zobaczyć w danym mieście, chciałby przeczytać legendę o początkach miasta, być może zapoznać się z postaciami słynnych mieszkańców, słowem - znaleźć coś, co go poruszy i zmobilizuje do odwiedzenia tak ciekawie zapowiadającej się miejscowości. Oficjalne serwisy miejskie, których właścicielem jest administracja samorządowa, nie sprostają temu zadaniu. W sukurs muszą przyjść im miłośnicy miasta, lokalni patrioci, którzy stworzą własne serwisy internetowe, ukierunkowane na wymagającego turystę.

W serwisach tych informacje nie zawsze ograniczają się do jednego miasta. Opisują również rodzimy region - taki jest serwis Wirtualny Śląskhttp://www.sonik.com.pl czy też Przewodnik Marka Waśkiela "Na białostockich szlakach"http://www.rsi.com.pl/szlaki/szlaki.htm . To już jest ciekawa oferta dla turystów, którzy lubią wyraziste opinie, zbliżone charakterem do dawnych itinerariów, opisów podróży po drogach i bezdrożach świata.

Nieoficjalnych miejskich stron jest bardzo dużo. Wystarczy zajrzeć podhttp://ww.ids.pl, aby przekonać się, że doskonałym popularyzatorem miast są... uczniowie szkół, które uczestniczą w Programie Internet dla Szkół Zakładu "Internet dla Szkół" Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej (IdS FRLD).

Idealny serwis miejski

Nie istnieje coś takiego, jak wspomniana Ulica Sezamkowa. Mówmy raczej o sposobie przekazywania informacji różnym osobom. Wydawało mi się, że autor serwisu internetowego, który ma uchodzić za przewodnik turystyczny, powinien podjąć wszystkie wątki ważne dla turysty - opisać restauracje, wspomnieć najważniejsze wydarzenia kulturalne w mieście, przedstawić historię miasta. Jest jedno "ale" - serwis ten musiałby prowadzić sztab ludzi o szerokiej wiedzy: od redaktorskiej po informatyczną. I tu powstaje pytanie: kto za to zapłaci?

Miasta decydują się raczej na wariant pośredni. O ile mają w swojej strukturze wydziały promocji, im jest zlecane przygotowanie materiałów do WWW . Na początku nie różnią się od drukowanych folderów, z czasem autorzy rozumieją odrębność Internetu i dopasowują treści do tego medium. Techniczną stroną przedsięwzięcia zajmują się zaś informatycy miejscy, którym powierza się administrowanie serwerem WWW . Urząd musi dbać o powagę, toteż informacje tam publikowane muszą mieć placet zarządu miasta. Stąd ważna rola nieoficjalnych serwisów, które uszczegółowiają informacje i wartościują je.

Nie da się ukryć, że wolimy opinię konkretnych osób np. o wypoczynku w Łebie. Relacja znajomego ze spędzonych tam wakacji typu: "Słuchaj stary, jakież tam było słońce, plaża, czysty piasek, a jakie rybki tanie, piwa do wyboru do koloru, nudyści na prawo, topless na lewo itp." ma dla nas często większą wartość niż sucha informacja Urzędu Miasta Łeba, że kurort aspiruje do tytułu letniej stolicy kraju, a przyjezdni niech będą świadomi, iż są gośćmi samorządnego Księstwa Łebskiego.

Podobną rolę pełnią właśnie samorzutnie tworzone internetowe przewodniki. Lecz z serwera instytucji promujących Internet dla gmin (BMB Promotions -http://gminy.bmb.pl ; Municipium SA -http://www.wspolnota.org.pl ; IdS FRLD -http://gmina.ids.pl) trudno znaleźć odnośnik do prywatnych stron chwalących uroki np. Świdnicy, Ciechanowa czy Malborka.

Dobrze by było, gdyby redaktorzy WWW oficjalnych serwisów miejskich zaglądali na inne strony o swoim mieście i przynajmniej umieszczali do nich odnośniki ku pożytkowi wszystkich turystów. Na szczęście, gdy ci trafią już do danej miejscowości, będą zdani na własne siły, ewentualnie wydrukowane strony z WWW, a przede wszystkim (lub mimo wszystko) na stary, dobry przewodnik i składający się na wszystkie strony plan miasta. Wtedy nie zgubimy się nawet na Ulicy Sezamkowej.


TOP 200