Ucieczka do przodu

E-państwo: konieczność z przypadku

Biznes szuka pomysłów na sukces w restrukturyzacji, outsourcingu, informatyce i innych sferach działalności. Nie zapomina jednak o jednym, że jego sytuacja zależy wprost od sprawności administracji państwowej. W Krynicy często powtarzano stwierdzenie, że po 1 maja 2004 r. przedsiębiorca będzie mógł wybrać kraj na siedzibę, a więc i miejsce, gdzie zapłaci podatki. Polska do tych krajów na pewno nie należy, chyba że tym przedsiębiorcą okaże się biznesmen z Rosji, Białorusi, Ukrainy albo Kazachstanu. Motywem wyboru innego kraju są przede wszystkim niskie obciążenia podatkowe, ale również rozsądna postawa służb skarbowych wobec podatnika (czytaj: kontrole wyłącznie w uzasadnionych przypadkach) oraz wygoda w kontaktach z administracją. Należy przez to rozumieć możliwość załatwiania spraw drogą elektroniczną, od składania zeznań podatkowych po udział w elektronicznych przetargach publicznych. Zapewnienia, że tak będzie w Polsce, padają oczywiście ze strony rodzimych polityków nader często, ale nie można się pozbyć wrażenia, że są to li tylko figura stylistyczna i ukłon w stronę europejskiej mody na e-rząd.

"Potrzeba 40 kartek, aby wypełnić poprawnie coroczną deklarację podatkową PIT. Jeżeli mamy 22 mln podatników, to łącznie zużywamy 850 mln kartek, które ułożone obok siebie ciągnęłyby się 250 tys. km, a więc ponad sześciokrotnie otoczyłyby kulę ziemską wokół równika" - mówi prof. Wojciech Cellary z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Można by to zmienić, wprowadzając elektroniczne rozliczanie się podatnika. Na przeszkodzie stoją jednak nawyki urzędników rodem z XIX wieku. Dla nich liczy się drobiazgowe przestrzeganie tysięcy przepisów, bo w tym gąszczu widzą sens swojej egzystencji. Postulowana przez prof. Wojciecha Cellarego procesowa organizacja administracji spotkałaby się z protestem urzędników i to wcale nie najniższego szczebla, na poziomie samorządowym, lecz w ministerstwach i instytucjach centralnych. Na samą myśl, że rutynowe decyzje mógłby podejmować komputer, urzędnik aparatu skarbowego szuka odpowiedniego paragrafu, aby zarządzić kontrolę skarbową u pomysłodawcy takiego afrontu wobec władzy.

Nie bać się e-państwa

Stosunek do e-państwa widać najlepiej po nakładach na informatyzację sektora państwowego. "Według IDC w roku 2002 Polska wydała na ten cel 262 mln USD. Owszem, zwiększyła się w dwójnasób liczba projektów informatycznych w sektorze rządowym po 1998 r., ale wciąż nie widać ich efektów" - mówi Grzegorz Kozłowski, prezes SAP Polska. Tymczasem - jak konstatuje prof. Wojciech Cellary - rząd lekką ręką potrafi wydać 18 mld zł (4,5 mld USD) na restrukturyzację górnictwa, aby taką kwotą przekupić górników, by nie strajkowali. Tym samym pokazuje swój prawdziwy stosunek do przyszłości i nowoczesności. W imię spokoju społecznego woli utrzymywać przy życiu nierentowne przedsiębiorstwa i gałęzie przemysłu, wychodząc z założenia, że resztą zajmie się rynek. "Gdyby IT dostało chociaż połowę tych pieniędzy, rozwój innowacyjnych przedsiębiorstw stałby się rzeczywistością" - apeluje prof. W. Cellary.

Niektóre elementy e-rządu zostaną wymuszone przez Unię Europejską, np. używanie poczty elektronicznej do kontaktów z obywatelami. Bo w zjednoczonej Europie tylko Internet umożliwi załatwianie spraw osobistych tym, którzy wyemigrowali za pracą np. do Portugalii. W UE bowiem pojęcie dokumentu papierowego się marginalizuje. Tam urzędnicy wiedzą, że jeśli ustawa zrównuje podpis elektroniczny z odręcznym, to nie ma już dyskusji, czy uznać za legalną elektroniczną fakturę, czego doświadcza na własnym przykładzie wiele polskich firm.

Kto zatem stanie się największym beneficjentem e-państwa? Kobiety. Tak twierdzi prof. W. Cellary, dowodząc, że to na nich wciąż spoczywa obowiązek zajmowania się sprawami urzędowymi. Gdyby więc mogły komunikować się z urzędem via Internet, uwolniłaby się ogromna energia społeczna do spożytkowania w rodzinie i biznesie.

Należy jednak rozróżnić e-rząd od e-demokracji. Na tę ostatnią nie widać chętnych. "W swoim biurze poselskim przyjąłem w poprzedniej kadencji 2000 osób. Myślałem, że jak założę stronę WWW, to zwiększę swoją skuteczność. Nic z tego. Efekt jest opłakany. Dalej ludzie wolą się wyżalić w bezpośredniej rozmowie, niż powierzać swoje problemy komputerowi" - opowiada Tadeusz Jarmuziewicz, poseł Platformy Obywatelskiej.

Być może na problemy z administracją, która wciąż się nie może zdecydować, czy pomagać obywatelom, czy szykanować ich za samodzielność, nakłada się niemoc branży IT, aby przedstawić sensowne modele biznesowe. Według przedstawicieli Rothschild Bank Polska, firmy IT nie potrafią przelać wizji na wniosek kredytowy, co z reguły kończy dyskusję z bankiem. "Jeśli się tego nauczycie, pożyczymy wam pieniądze" - stwierdzają.

Jeśli więc ktoś wizytą w Krynicy chciał poprawić sobie samopoczucie i nabrać przekonania, że na rynku nie czekają go niespodzianki po 1 maja 2004 r., to raczej źle trafił. Po wejściu do Unii Europejskiej wygrają ci, którzy - jak najlepsi kolarze - potrafią błyskawicznie uciec peletonowi sprzed nosa.


TOP 200