Ubranko sieciowe wymaga przymiarek

Polski rynek informatyczny nasycony w okresie mody i hossy sprzętem komputerowym na ogół najniższej klasy, zaczął odczuwać potrzebę wyjścia poza etap posiadania komputera w rejestrze środków trwałych, jedynie w celu wykorzystania go jako maszyny do pisania lub, co gorsze, stanowiska do gier.

Polski rynek informatyczny nasycony w okresie mody i hossy sprzętem komputerowym na ogół najniższej klasy, zaczął odczuwać potrzebę wyjścia poza etap posiadania komputera w rejestrze środków trwałych, jedynie w celu wykorzystania go jako maszyny do pisania lub, co gorsze, stanowiska do gier.

Obserwując reklamy w prasie, nie tylko fachowej, można sądzić, że znakomita większość sprzętu wypełniona jest po brzegi dysków twardych (na ogół Seagate ST225, a więc brzegi niezbyt odległe), zintegrowanymi pakietami lub systemami (nawet najprostszy program wspomagający pracę jednostki organizacyjnej instytucji, sprzedawca nazywa systemem) i wszystko to pracuje wyłącznie w sieci LAN, pod kontrolą najnowszych wersji znakomitego oprogramowania Novell. Wielka jest siła reklamy i wielkie rozczarowanie tych, którzy jej ufnie zawierzą.

Z życia wzięte

Oto nieabstrakcyjny bynajmniej przykład. Potencjalny nabywca systemu informatycznego odwiedza dwie kolejne instytucje wzięte z listy referencyjnej użytkowników sieci Novell, eksploatowanej co najmniej rok.

W pierwszej instytucji sprzęt stanowią cztery PC XT i jako serwer AT (10 MHz, 1MB), wszystkie z dyskami 20 MB/65 msek. Z dzienniczka osoby pełniącej funkcję operatora sieci wynika, iż sieć od momentu zainstalowania uruchomiono ...14 razy - z okazji: wizyty władz nadrzędnych, wycieczek z zaprzyjaźnionych firm oraz kilku wizyt programistów, zaproszonych dla podjęcia pracy, bądź wykonania na zlecenie oprogramowania. Żaden z tych kandydatów nie pojawił się po raz drugi, czemu trudno się dziwić.

W drugiej instytucji jest lepiej. Sieć włącza się co najmniej raz w tygodniu "bo jedyna drukarka jest połączona z serwerem a nikt nie potrafi jej dołączyć do innego komputera. Sprzedawca sprzętu ma siedzibę w miejscowości oddalonej o ponad 400 km, gwarancja się skończyła, a przecież jeśli napiszemy pismo, trzeba je gdzieś wydrukować, więc musimy czasem uruchomić tę sieć", mówi pani operator. "Poza tym, jak już działa sieć, to wygodniej napisać: "Haniu, kawa już gotowa", niż biegać na piętro albo telefonować".

W obu tych instalacjach wartość sprzętu w cenach aktualnych wynosi 30 mln, sieci - 40 mln, oprogramowania komercyjnego brak, system operacyjny kradziony, sieciowy też.

Może to skrajne przypadki, ale jakże typowe. Oprogramowanie użytkowe dla wspomagania zarządzania może kosztować drożej niż sprzęt, a w zastosowaniach CAD/CAM nawet znacznie go przewyższa. Fakt ten dla większości ludzi stykających się z problemami wdrażania, a nawet dla niektórych decydentów, jest oczywisty. Pozostaje jednak mit sieci komputerowej, tej najlepszej, najszybszej, niezawodnej, z automatycznym zabezpieczeniem danych, z obowiązkowym zasilaniem buforowym, słowem - sieci Novell.

Nie chodzi tu o podważenie opinii na temat sieci Novell. Jest to produkt doskonały i ma niezaprzeczalne zalety, jednak nie wolno przed potencjalnym użytkownikiem ukrywać faktu, że instalacja Novell wymaga kosztownego komputera, tzw. serwera, na którym nikt nie może pracować, gdyż pełni on rolę magazynu zasobów pamięci masowej i oprogramowania. Niezbędne jest też zatrudnienie na etacie lub "w zasięgu ręki" tzw. supervisor'a, czyli zawodowca z branży owej wiedzy tajemnej (bez cudzysłowu) lub przyuczonego informatyka.

A gdyby tak zasięgnąć języka

Po tym konstruktywnym "nie" należy zadać pytanie, co robić? Gdy trwał boom, moda, były pieniądze, sprzęt się kupiło. Czas mija, sprzęt wychodzi z mody a myślenie ekonomiczne daje znać o sobie.

Na pewno nie należy inwestować w kosztowną sieć, ani w nowy sprzęt przed zasięgnięciem rady ekspertów. Nie tych jednak, którzy handlują sprzętem czy oprogramowaniem, lecz ludzi niezależnych, doświadczonych i odpowiedzialnych za wydaną opinię. Za takie opracowanie należy oczywiście zapłacić. Ten wydatek uchroni od ryzyka niekompetencji i jej skutków, również finansowych.

W instytucji zatrudniającej nawet kilkuset pracowników, wbrew pozorom trudno często znaleźć osobę, mogąca jednoznacznie i poprawnie określić jaki komputer lub program należy zakupić, gdzie i za ile. Poza odpowiednimi kwalifikacjami zawodowymi, niezbędna jest tu aktualna wiedza o jakości oferowanych towarów i solidności oraz kondycji dostawców.

Wobec praw dżungli, rządzących jeszcze naszym rynkiem, braku lub niedoskonałości przepisów prawnych, wobec katalogu sprzedawców przypominającego niebo w pogodną noc i ciągłego na nim ruchu bezimiennych rozbłysków i upadków, większość podejmowanych decyzji jest co najmniej nieoptymalna, podyktowana z reguły interesem pośrednika lub dostawcy, a niejednokrotnie niekompetencją przypadkowego doradcy. Istnieje poważna luka między potencjalnym odbiorcą produktu informatycznego a jego producentem lub sprzedawcą, brak ogniwa definiującego potrzeby odbiorcy i wskazującego obiektywnie najlepszy produkt i jego źródło, łączącego potrzeby z możliwościami rynku

Takie niezależne firmy konsultingowe istnieją w większości krajów o wysokiej cywilizacji technicznej. Czas najwyższy, aby pojawiły się w Polsce. Prawdą jest bowiem, że "ubranko" sieciowe wymaga przymiarek, ale jak dotąd nie ma krawca.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200