Tyle jest różnych pokus

Sytuacja ta była możliwa tylko dzięki aktywnemu udziałowi dyrektora departamentu informatyki, który transakcję zatwierdził, a całą sprawę szybko zatuszował. Koszty transakcji ponieśli oczywiście podatnicy, którzy zapłacili zarówno za pensje dla ministerialnych urzędników, jak i za ów dziwaczny "kontrakt". Sprawą sprzed kilku lat powinna zainteresować się NIK, ale jak to bywa zwykle w tego typu instytucjach - wszystko rozeszło się po kościach.

Profity i stanowiska

Procedura przetargowa stwarza równie wiele pokus także wobec nieuczciwych menedżerów. Jedna z firm, pragnąca wejść do mojej korporacji jako usługodawca utrzymujący systemy informatyczne, kilkakrotnie oferowała znaczne korzyści materialne za zerwanie kontraktu z firmą - naszym dotychczasowym partnerem. Raz był to komputer przenośny wart około 10 tys. zł, innym razem podobna suma w gotówce. Z tego co wiem, do kanonu "specjalnych środków marketingowych" oprócz sprzętu i oprogramowania należą także wyjazdy na konferencje zagraniczne, organizowane pod pretekstem wyboru rozwiązań.

W kłopotliwej sytuacji znalazłem się kiedyś jako ekspert - tester, kiedy brałem udział w wyborze sprzętu dla dużego przedsiębiorstwa. Wraz z moimi kolegami wytypowaliśmy na podstawie testów pewną markę komputerów PC. Kosztowało nas to sporo pracy, związanej z zestawianiem oraz opracowywaniem danych i byliśmy przekonani, że dobrze wykonaliśmy naszą robotę. Ku naszemu zdziwieniu przetarg wygrała firma, której oferta została oceniona znacznie niżej. Jeszcze po kilku latach nie wolno było wyrażać się niepochlebnie o tej marce, raz za to o mało nie zostałem zwolniony z firmy. Sprawa stała się jasna, gdy były dyrektor departamentu informatyki zatrudnił się w przedstawicielstwie firmy - naszego zwycięskiego oferenta.

Uczciwość we współpracy

Wiele do zrobienia pozostało także w sferze uczciwości zawodowej względem współpracowników. Subiektywna ocena podczas promocji czy przy podpisywaniu decyzji o szkoleniach i wyjazdach, ukrywanie przed kandydatami do pracy niekorzystnych informacji dotyczących zakresu ich obowiązków, kłamstwa na temat wysokości zarobków - tego typu nadużycia są niemal na porządku dziennym w wielu działach informatyki.

Może jeszcze nie dorośliśmy, aby samodzielnie zarządzać firmami czy powierzonymi nam działami? Być może krótkoterminowy zysk uniemożliwia nam czerpanie z pracy prawdziwej przyjemności i swoistej samorealizacji? Na te pytania musimy sobie odpowiedzieć sami. Bo to w końcu od nas zależy, czy przedsięwzięcia, w których uczestniczymy, pozwolą nam na realizację finansowych i zawodowych aspiracji.


Źródło: Computerworld

TOP 200