Tyle hałasu o podpis

Zważywszy na wciąż bardzo małą konkurencję w polskim sektorze bankowym, nic na razie nie wskazuje, by banki miały się stać promotorami stosowania podpisu elektronicznego w kontaktach ze światem zewnętrznym (podpis elektroniczny będzie wymagany natomiast przy obowiązkowej sprawozdawczości do NBP).

Rozporządzenie do Ustawy o podpisie elektronicznym, które teoretycznie miało zmusić banki do dostosowania swoich systemów do wymogów ustawy, zostało jednak zinterpretowane jedynie jako szczególne zobowiązanie do takiego dostosowania, jeśli w ogóle bank stosuje podpis elektroniczny do obsługi klientów (w przeciwnym razie nie musi niczego robić). W efekcie jeszcze bardziej opóźni to proces adaptacji banków do tego nowego rozwiązania.

W obszarze administracji samorządowej słychać jedynie o rozproszonych i pojedynczych wdrożeniach systemu podpisu elektronicznego, administracja centralna natomiast nie przedstawiła jeszcze żadnej spójnej koncepcji w tym zakresie (być może najwcześniej stanie się to w ramach służb podatkowych obsługujących podmioty gospodarcze). Rozporządzenie, które nakłada na organa administracji obowiązek przyjmowania dokumentów w postaci elektronicznej opatrzonych podpisem elektronicznym, wejdzie w życie dopiero w 2006 r. Wizje, by nowy dowód osobisty stał się nośnikiem kluczy prywatnych, na razie nie przybrały konkretnych kształtów.

W efekcie mamy sytuację patową. Istnieje sprawny mechanizm obsługi bezpiecznego podpisu elektronicznego, mającego moc równą podpisowi odręcznemu, podmioty zainteresowane obsługą tego rynku, które poniosły znaczące inwestycje, utrzymują pełną gotowość operacyjną, nie ma natomiast użytkowników gotowych do korzystania z podpisu elektronicznego. Specjaliści oceniają, że osiągniecie pewnej masy krytycznej w tym zakresie to co najmniej dwa miliony wydanych certyfikatów cyfrowych.

Jak wskazują przykłady innych krajów, w których również przyjęto bardzo wysokie standardy bezpieczeństwa (np. Dania), tak silne obostrzenia skutecznie hamują rozwój rynku. W Polsce realnym zagrożeniem jest powtórzenie tego scenariusza - będzie bezpiecznie, bo nie będzie e-podpisu (bo z kolei ten będzie zbyt drogi czy niepraktyczny w użyciu). Dlatego być może czeka nas złagodzenie zapisów ustawowych i treści rozporządzeń, ale to również stanie się nieprędko. Zapewne wiele będzie zależało od modyfikacji europejskiej dyrektywy o podpisie elektronicznym i wyłonienia rozwiązań umożliwiających współpracę systemów podpisu elektronicznego między poszczególnymi krajami Unii.

Istotne szczegóły

W naszym przypadku wiele zależy również od rozstrzygnięcia wątpliwości dotyczących wymogów, jakie muszą spełniać urządzenia służące do składnia i weryfikowania podpisów elektronicznych.

Jeżeli wystarczą do tego typowa karta procesorowa i zwykły czytnik, to oczywiście z uwagi na stosunkowo niskie koszty takiego rozwiązania można oczekiwać szybszego rozwoju rynku. Jeśli natomiast będzie to musiało być bezpieczne urządzenie, działające niezależnie od komputera użytkownika, zaś oprogramowanie kart będzie musiało posiadać certyfikaty bezpieczeństwa wysokiego poziomu, to upowszechnienia stosowania kwalifikowanego podpisu elektronicznego w Polsce możemy się na razie nie doczekać. Nie oznacza to oczywiście, że rynek usług związanych z e-podpisem nie będzie się w ogóle rozwijał - ograniczy się jednak do zastosowań wewnątrzfirmowych bądź B2B, gdzie wystarczy zwykły podpis niekwalifikowany.

Potencjalny potencjał

Wykorzystanie podpisu elektronicznego ma zdynamizować gospodarkę, obniżyć koszty prowadzenia działalności gospodarczej i funkcjonowania urzędów. Mimo obowiązywania Ustawy o podpisie elektronicznym i funkcjonowania infrastruktury pozwalającej na jego stosowanie, do realizacji tej wizji wciąż nam bardzo daleko. Trudno dziś jednoznacznie ocenić, czy trzeba do tego jedynie czasu, czy również zmiany przyjętych regulacji prawnych, które czynią stosowanie podpisu elektronicznego zbyt drogim i mało praktycznym. Niektórzy uważają, że i tak przyjdzie nam poczekać do czasu akcesji do Unii Europejskiej, wtedy bowiem istotna część restrykcyjnych czy sprawiających trudności interpretacyjne zapisów naszej ustawy przestanie być przeszkodą.


TOP 200