To nie eksperyment - to konieczność

Reasumując, na pewnym poziomie rozwoju systemów informatycznych w jednostkach administracji samorządowej nie jest możliwy pełny outsourcing, jednostka informatyczna musi realizować cele jednostki macierzystej. Zmiana formy działania jednostki organizacyjnej na gospodarstwo pomocnicze lub jednoosobową spółkę skarbu gminy nic tu nie zmienia. Zawsze pomiędzy nimi musi zachodzić relacja zależności. Nie można zatem w sposób bezpośredni porównywać jednostek informatycznych z firmami prywatnymi w zakre- sie konkurencyjności i oceny skuteczności.

Co zatem się zmieni, gdy oddziały informatyki staną się gospodarstwami pomocniczymi?

Lepsza płaca, lepsza praca

Nie zmieni się nic pod względem realizacji celów. Nie zamierzamy konkurować z firmami prywatnymi we wdrożeniach systemów, dostawach sprzętu komputerowego, specjalistycznych szkoleniach itp. Do wykonywania tych czynności powołano wyspecjalizowane firmy.

Będziemy jednak mogli dokładnie rozliczyć koszty naszego działania. Obecnie koszty własne naszej działalności, takie jak koszty mediów, wynagrodzenia, są "ukryte" w różnych działach i rozdziałach zadań budżetowych. Gospodarstwo pomocnicze będzie działało na podstawie planu biznesowego, uwzględniającego koszty i ceny świadczonych usług. Z przeprowadzonych wyliczeń wynika, że nasze usługi będą o 1/3 tańsze od usług świadczonych przez przedsiębiorstwa prywatne.

Mamy wartościowych pracowników, którym będzie można płacić większe pensje, nie oglądając się na widełki płacowe urzędników samorządowych. Możemy też zarabiać na doświadczeniu nabytemu w ciągu 6 lat wdrożenia, sprzedając "na zewnątrz" swoją wiedzę. Możemy sprzedawać programy i usługi, które powstały "dodatkowo" w odpowiedzi na zapotrzebowanie naszych wydziałów, przy kosztach o połowę niższych niż wykonane przez przedsiębiorstwo prywatne. Pełne prawa autorskie i dokumentację na te aplikacje ma Gmina Miasta Krakowa. Wbrew obawom Rafała Gęślickiego, każda wydawana przez nas złotówka będzie musiała przejść przez procedurę zamówień publicznych, ponieważ ceny świadczonych przez nas usług będą uzależnione głównie od płac pracowników.

Obawy o wzrost cen usług są również nieuzasadnione, ponieważ gdybyśmy przekroczyli poziom zarobków np. sekretarza miasta, a nie daj Boże prezydenta, to mógłbym starać się o inną pracę. Na temat osiąganych osobistych korzyści nie będę dyskutował, gdyż uważam to za pomówienie. Stwierdzam jedynie, że regulamin wynagradzania gospodarstwa pomocniczego zatwierdza prezydent i skarbnik. Na jakim więc poziomie mogą kształtować się zarobki dyrektora gospodarstwa pomocniczego w odniesieniu do zarobków np. innych dyrektorów, sekretarza miasta czy dyrektora IT w firmie prywatnej, biorąc pod uwagę przyszłą ustawę ograniczającą wynagrodzenia w administracji samorządowej?

Należy zaznaczyć, że jako gospodarstwo pomocnicze z racji celów, jakie sobie postawiliś-my, nigdy nie będziemy w pełni konkurować z firmami prywatnymi, lecz dlaczego nie możemy czerpać dodatkowych korzyści z naszej wiedzy i doświadczenia?

<hr size=1 noshade>Mariusz Cykowski jest kierownikiem Oddziału Informatyki w Urzędzie Miasta Krakowa.


TOP 200