Telewizja, internet i komórki

W Polsce w okresie przełomu politycznego 1989 roku stworzenie niezależnego rynku nadawców radiowych i telewizyjnych potraktowano jako jeden z kluczowych elementów zmiany, porównywalny bodajże z wolnymi wyborami do Sejmu. KRRiT określono strażnikiem wolności słowa i na wszelki wypadek wpisano do konstytucji, gwarantując parytet wyboru członków przez najważniejsze organy polityczne państwa. Niezależność regulatora rynku telekomunikacyjnego miała poczekać jeszcze mniej więcej 10 lat, bo była wrażliwa „zaledwie” w granicach interesów rynku wobec byłego państwowego monopolisty operatora TP (Orange).

Nie sądzę, by w pokoleniu, które weszło dorosłość już po 1989 roku, wiele osób dzisiaj rozumiało, o co chodzi z tą konstytucyjną niezależnością KRRiT, a tym bardziej z dualizmem systemów regulacyjnych na rynkach, które zbliżyły się technologicznie i usługowo. Pomimo że politycy w Polsce, wyjątkowo aktywnie jak na standardy europejskie, traktują telewizyjne programy informacyjne jako główną platformę raczenia nas swoimi mądrościami na każdy temat, a telewizje oferują im codziennie taką sposobność.

Zobacz również:

  • W technologii ważna jest wolność wyboru

Różnice interesów

Postępująca konwergencja różnych technologicznie rynków z jednej strony, a specjalizacja z drugiej nie ułatwia rozstrzygnięć w sprawie widma radiowego. Na rynku są operatorzy telekomunikacyjni specjalizujący się w obsłudze nadawców telewizyjnych (teraz już tylko cyfrowych). Podobnie jak polski Emitel są dysponentami infrastruktury stacji nadawczych, oferując ją różnym telewizjom. W telewizji cyfrowej pojawiły też się podmioty agregujące programy w multipleksy. Nadawcy telewizyjni dywersyfikują platformy technologiczne do dystrybucji programów, nie ograniczając się wyłącznie do naziemnej telewizji cyfrowej. Są w sieciach operatorów telewizji kablowych, w przekazie satelitarnym, w internecie, i to na wiele różnych sposobów, no i oczywiście dają też sygnał dla telewizji mobilnej operatorów komórkowych. W rezultacie czymkolwiek będzie w przyszłości telewizja, wszyscy chcieliby zaoferować abonentom jak najbardziej atrakcyjny i użyteczny przekaz multimedialny. Platformy technologiczne zbliżają się użytkowo, co sprawia, że są coraz mniej rozróżnialne dla użytkowników, ale żadna nie jest też całkowicie uniwersalna, dlatego technologie muszą się uzupełniać i są skazane na koegzystencję.

Kryteria przewagi są różne: utrzymanie istniejącej infrastruktury, osiągniecie szerokiego zasięgu, szerokość dostępnego pasma, mobilność, wysoka jakość i pojemność łącza, dostępność urządzeń, programów i wiele innych technicznych, biznesowych, społecznych. Debata o podziale pasma częstotliwości w ramach dywidendy po telewizji jest dzisiaj grą o utrzymanie przewagi na dotychczasowych rynkach i ograniczenie ryzyka ekspansji innego rodzaju rynkowych graczy. Chętnie przytaczane w debacie cele społeczne, takie jak: powszechna dostępność szerokopasmowego internetu, misyjność telewizji czy zapotrzebowanie na wysokiej jakości usługi mobilne, bywają używane instrumentalnie, bo nie zawsze chodzi o interes abonenta. Na przykład nie wszyscy operatorzy komórkowi są przekonani do kosztownych inwestycji z wykorzystaniem nowych pasm częstotliwości, ale chętnie przyblokowaliby innych. Nadawcy i operatorzy multipleksów telewizyjnych woleliby wcisnąć abonentom więcej kanałów naziemnej telewizji cyfrowej, niż oferować lepszą jakość HD, która niekoniecznie przełoży się na większe zyski z reklam.

Przyszłe rozwiązania technologiczne z pewnością będą nas zaskakiwać, tak jak w przeszłości, ale teraz próbuje się podjąć decyzję, co będzie ważniejsze.


TOP 200