Telekomunikacyjne dylematy

Ta rewolucja jest typowym przykładem opisanej na początku zasady, że testują bogaci dużym kosztem. Dostawcy technologii obiecywali zwrot z inwestycji w technologię VoIP w czasie nawet jednego kwartału. Okazało się podczas eksploatacji tych usług, że poza nielicznymi firmami o rozbudowanej liczbie oddziałów i dużym natężeniu rozmów telefonicznych między nimi koszty nie zwracają się tak szybko.

Oszczędności na wymaganym paśmie oraz brak opłat za odległość (łącza internetowe są opłacane za pasmo) okazały się w wielu przypadkach nierealizowalne. Utrzymanie jakości na wymaganym poziomie, porównywalnym z jakością sieci stacjonarnej, wymaga pasma porównywalnego z tym, jakie zajmuje rozmowa w kanale PCM (Pulse Code Modulation). Dodatkowo Internet nie ma obecnie możliwości gwarancji pasma, bowiem usługi Quality of Service są realizowane w zamkniętych sieciach, szkielet Internetu nie pozwala na realizację tej usługi.

Zagwarantowanie jakości transmisji jest możliwe przy użyciu łączy dzierżawionych, te zaś są wyceniane zależnie od odległości, czyli "po staremu". Technologia VoIP stała się typowym przykładem, w którym niespełnienie pierwotnych obietnic dostawców spowodowało, że zaczęto analizować dokładnie możliwości korzyści z technologii. Okazuje się, że korzyści z tej technologii odnoszą głównie operatorzy telekomunikacyjni, gdyż pozwala im ona na konwergencję usług głosowych i transmisji danych w jednej sieci szkieletowej. Firmy w większości nadal korzystają z usług telefonii u operatorów.

Zmieniło się natomiast korzystanie z usług nieprofesjonalnych i do nieformalnych rozmów w firmach. Triumfy święcą takie rozwiązania jak Skype. Okazuje się, że pewna rezygnacja z jakości na rynku spowodowała lawinowy wzrost popularności. Główną wartością na rynku nieprofesjonalnym, jest możliwość prowadzenia taniej czy nawet darmowej rozmowy i niezależność opłat od odległości, a nie jej jakość. Stopniowo ze Skype'a zaczyna jednak korzystać rosnąca rzesza firm. Przeczekanie boomu na VoIP przez wiele firm pozwoliło im oszczędzić nieraz znaczne środki. Teraz bez inwestowania w kosztowną infrastrukturę można korzystać z rozmów przez Internet, a liczba operatorów tej usługi stale rośnie. Z kolei większe firmy, które mają własne sieci IP, wykorzystywane do transmisji głosu, zaczynają również powoli myśleć o łączeniu swoich sieci z partnerami biznesowymi z ominięciem pośrednictwa operatorów.

W stronę mobilności

Telekomunikacja, szczególnie bezprzewodowa, staje się coraz ważniejszym elementem infrastruktury firm. Coraz częściej mamy do czynienia z odmiejscowionymi procesami biznesowymi. To, co jeszcze niedawno odbywało się w firmie, coraz częściej dzieje się poza nią. Pracownicy wykonują swoje zadania często u klientów lub w drodze. Standardowym narzędziem pracy staje się komputer przenośny, to zaś wymaga uniezależnienia się od połączeń przewodowych. W miarę jak rozwija się obecna tendencja do pracy z klientem na "jego terenie", część procesów "opuszcza" firmę. Potrzebą chwili staje się więc mobilność i praca zdalna. Procesy biznesowe, takie jak sprzedaż czy obsługa posprzedażna, wymagają zasobów IT w miejscu wykonywania pracy, zaś kluczowe systemy znajdują się w siedzibie firmy. Dostęp zdalny do nich jest obecnie wymogiem koniecznym.

Jak zatem postępować przy wyborze inwestycji w telekomunikację? Podstawowa zasada powinna być taka - "dokładnie określ potrzeby i wskaż ograniczenia". Telekomunikacja wciąż dzieli się na dwa główne typy usług: głosowe i transmisji danych. W przypadku usług głosowych zawsze warto rozważyć użycie technologii VoIP. Jednym z głównych ograniczeń technologii VoIP są te dotyczące realizacji połączeń "na zewnątrz". Połączenia pomiędzy użytkownikiem telefonii stacjonarnej a internetowej realizowane są przez tzw. bramki (gateways), te zaś są oczywiście kontrolowane przez operatorów, którzy stają się stroną w realizacji usługi, więc muszą wyrazić zgodę na ich funkcjonowanie (to już osobny temat, ale z uwagi na złożony i nie zawsze logiczny system opłat interkonektowych i zasad współpracy dużych operatorów z małymi podmiotami, często bramki te funkcjonują w szarej strefie, jak przedsięwzięcia z punktu widzenia operatorów nielegalne, a więc stale narażone na przerwy w działaniu).

Same technologie transmisji danych i głosu oraz wiedza o nich mają dla odbiorcy biznesowego coraz mniejsze znaczenie. Powoli zbliżamy się do czasów, w których nie ma znaczenia jaka technologia została wykorzystana. Będą ją rozumieli tylko dostawcy tych usług (podobnie jak dzisiaj nikt nie zastanawia się nad tym, jakiej technologii używa, oglądając program telewizyjny - co najwyżej mamy świadomość korzystania z usługi telewizji kablowej, satelitarnej czy tradycyjnej naziemnej). Dlatego z wyjątkiem największych podmiotów będzie znikała potrzeba utrzymywania własnych działów telekomunikacyjnych i ekspertyzy w tym względzie wewnątrz firm - oczywiście poza wiedzą w zakresie umów i kosztowych aspektów korzystania z usług telekomunikacyjnych.

Postęp technologiczny jest obecnie tak szybki, że często trudno jest ocenić rentowność inwestycji w technologie. Z punktu widzenia użytkownika ważny jest dostęp do usługi i jej koszt. Usługa zamiast własnej infrastruktury uwalania nas od ryzyka zakupu "nietrafionej" technologii oraz pozwala na zmianę warunków umowy, a nawet operatora, jeżeli nie odpowiada nam jakość usług, tym bardziej że wobec szybkiego rozwoju technologii często trudno wyznaczyć faktyczny współczynnik zwrotu z inwestycji.

<hr>Jarosław Żeliński jest niezależnym analitykiem biznesowym.


TOP 200