Technicy IT potrzebni od zaraz

Z kolei w nowo powstałej szkole „Agile Academy” (agileacademy.se), uczestniczyłem w tworzeniu pierwszego w Europie systemu rocznych kursów dla osób – nie programistów – mających w projektach prowadzonych metodykami agile pełnić role testerów, właścicieli produktów i scrum masterów.

O poziomie edukacji techników z zakresu IT w Szwecji można się przekonać, korzystając z wyszukiwarki kursów IT w szkołach policealnych (www.yhguiden.se). W samym tylko rejonie sztokholmskim znajdziemy 43 (tak, czterdzieści trzy!) specjalności. Dzięki temu młodzi ludzie znajdują pracę w IT, nie będąc zmuszani do inwestowania w kosztowne i długotrwałe studia magisterskie (mogą je wybrać później), a przemysł IT dostaje szybko pracowników, których potrzebuje. Wysokie wymagania jakościowe wobec szkół zmniejszają ryzyko, że takimi szkoleniami zajmą się osoby i firmy niekompetentne.

Nam też się opłaci...

Świadomość, że do wzrostu wydajności polskiej gospodarki i kluczowego dla niej sektora IT potrzeba coraz więcej dobrze wykształconych techników, staje się coraz powszechniejsza.

Minister nauki i szkolnictwa wyższego, profesor Lena Kolarska-Bobińska mówi, że „ważne jest rozwijanie polskiej myśli technologicznej oraz lepsza współpraca uczelni i ośrodków naukowych z przemysłem. Jednym z kluczowych celów na najbliższe lata będzie też podnoszenie jakości studiów”. Aby jednak informatycy mogli podczas studiów skoncentrować się na prawdziwej inżynierii oprogramowania, a nie na obecnie modnych narzędziach programistycznych czy technologiach sieciowych, muszą wiedzieć, że podejmując pracę, będą mieć wsparcie kompetentnych techników IT.

Premier Donald Tusk w wywiadzie dla Polsatu wyraźnie odniósł się do tej tezy: „Ważne, żeby mentalność Polaków, którzy wchodzą na rynek pracy, nie była usztywniona. Żeby nie myśleli, że muszą mieć od razu świetnie płatną pracę, zawód zgodny ze swoim wykształceniem. Tak nigdzie na świecie nie ma”. Podkreślił też konieczność rehabilitacji szkolnictwa zawodowego, stwierdzając: „Ślusarz to tak samo fajny zawód, co socjolog”.

Czy to znaczy, że idziemy w dobrym kierunku? Nie, jeszcze nie całkiem: nauczanie policealne jest bowiem w gestii Ministerstwa Edukacji Narodowej. A nowe zawody do klasyfikacji zawodów szkolnictwa zawodowego, zgodnie z ustawą o systemie oświaty, minister edukacji wprowadza wyłącznie na wniosek ministra właściwego dla danego zawodu (np. zawód: rolnik został wprowadzony na wniosek ministra rolnictwa, zawód: technik transportu kolejowego na wniosek ministra transportu). Taki wniosek taki musi zawierać:

  1. opis zawodu oraz kwalifikacji wyodrębnionych w ramach tego zawodu, wraz ze zbiorem umiejętności zawodowych dla każdej kwalifikacji;
  2. uzasadnienie potrzeby kształcenia w tym zawodzie;
  3. nazwę i miejsce zawodu w określonej grupie klasyfikacji zawodów i specjalności na potrzeby rynku pracy;
  4. informację o potrzebach rynku pracy w zakresie danego zawodu.

Do wniosku dołącza się opinię organizacji pracodawców reprezentatywnych w rozumieniu ustawy z dnia 6 lipca 2001 r. o Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych i wojewódzkich komisjach dialogu społecznego (Dz. U. Nr 100, poz. 1080, z późn. zm.). We wniosku minister właściwy określa także typ szkoły, w którym ma się odbywać kształcenie w danym zawodzie.

Teraz nadszedł czas, aby do idei szkolenia techników IT przekonać pracodawców, a potem odpowiednie ministerstwa. I modlić się, żeby rynku edukacji zawodowej dla branży IT nie zdominowały szkolenia śmieciowe, tak jak to niejednokrotnie zdarzało się w kursach dofinansowanych z Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS), których nie wygrywali najlepsi, tylko najodporniejsi na biurokratyczne wymogi.

IT tworzyli geniusze

W początkach IT – mam na myśli lata 40. i 50. zeszłego wieku – tworzenie programów było rodzajem rzemiosła, tyle że z powodu swego zawiłego i matematycznego charakteru oraz ekskluzywności branży rzemieślnikami byli wybitni matematycy, fizycy, inżynierowie. Inteligencja i wysokie kwalifikacje ogólne tych rzemieślników gwarantowały, że radzili sobie dobrze nawet wtedy, gdy brakowało im metod i procedur. Umieli je stwarzać sobie na bieżąco, w miarę potrzeby.

Informatyka zmieniła się od tego czasu z dyscypliny akademickiej oraz rozrywki nielicznych geniuszy matematycznych w powszechny przemysł informatyczny, którego wielomilionowa armia pracowników tworzy i współtworzy produkty wykorzystywane przez wielomiliardową populację mieszkańców Ziemi.

Tylu geniuszy nie ma na świecie, więc programy muszą pisać, konfigurować, utrzymywać i budować zwykli śmiertelnicy. Muszą, co jeszcze trudniejsze, robić to i szybko, i skutecznie, i niezawodnie. Nawet geniusze współczesnego IT nie są już geniuszami informatyki ani matematyki, lecz wzornictwa (np. Steve Jobs), świetnego marketingu niezbyt oryginalnych pomysłów (np. Zuckerberg) albo projektowania pod kątem potrzeb klienta (twórcy Google).


TOP 200