Szczęśliwego pierwszego roku

Na każdym z tych etapów potrzebna jest komunikacja. Nie wystarczy, że członkowie zarządu uzgodnią strategię działania za zamkniętymi drzwiami. Ci pozostający po ich drugiej stronie zazwyczaj zupełnie nie rozumieją jej sensu. Im wyżej w hierarchii firmy, tym zrozumienie i akceptacja połączenia są większe. Im niżej, tym gorzej" - stwierdza Andrzej Dopierała. Teoretycznie restrukturyzacja nowego HP w Polsce już się zakończyła, a wszyscy pracownicy firmy przeprowadzili się już do nowego budynku. W firmie nadal jednak panuje atmosfera niepewności, co można ocenić po liczbie krążących na rynku pracy CV i telefonów odbieranych przez działy kadr konkurencji. Nieoficjalnie mówi się, że w firmie pozostanie ok. 400 osób. Obecnie pracuje 550.

HP na prostej

Partnerzy i konkurenci HP są zdania, że nowa firma otrząśnie się po fuzji w połowie przyszłego roku, miernikiem jej kondycji będą natomiast wyniki czwartego kwartału 2003 r. Będzie to prawdopodobnie jeden z ostatnich kwartałów przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, wtedy także mogą zostać rozstrzygnięte ważne kontrakty. "Na razie na polskim rynku połączenie tych dwóch firm nie jest jeszcze silnie odczuwalne" - mówi Tomasz Szabunia. - "Pierwsze dwa kwartały tego roku były fatalne dla wszystkich firm. Ewentualne kłopoty HP łączącego się z Compaqiem zostały więc zamaskowane ogólną, nie najlepszą sytuacją na rynku" - dodaje. Błażej Miernikiewicz zauważa, że pozycja dawnego Compaqa nieco osłabła, ale jednocześnie zmiany pozycji rynkowych poszczególnych konkurentów na rynku komputerów osobistych są związane raczej ze słabością Optimusa, a nie zmianami w ramach nowego HP.

To, czy HP wyjdzie na prostą, zależy od wielu czynników, m.in. od tego, czy uda się utrzymać zaplanowaną liczbę zwolnień na poziomie 15 tys. osób, czy też firma będzie zmuszona do ponownego przeprowadzenia cięcia kosztów, co z pewnością podkopie morale pracowników. 11 listopada br. o swoim odejściu z nowego HP poinformował Michael Capellas, prezes firmy, wcześniej dyrektor zarządzający Compaq Computer, jeden z najbardziej entuzjastycznych rzeczników megafuzji. Według nieoficjalnych informacji rozważa on zastąpienie Johna Sidgmore na stanowisku dyrektora zarządzającego WorldCom, znajdującego się na skraju bankructwa giganta telekomunikacyjnego. Giełda nowojorska na tę wiadomość zareagowała spadkiem notowań HP o ok. 10%.

Analitycy największych domów maklerskich negatywnie ocenili decyzję Carly Fioriny, która nie zamierza szukać następcy M. Capellasa, decydując się na jednoosobowe zarządzanie potężną organizacją. Fiorina uważana jest bowiem za eksperta od marketingowej strony zarządzania, ale nie za dyrektora, który może udźwignąć ciężar codziennego, operacyjnego prowadzenia firmy. Z drugiej strony w gorącym okresie przełamywania oporów przeciwników fuzji dowiodła, że jest przywódcą zdecydowanym, twardym i konsekwentnym.

Kto uważnie czytał ostatnie sprawozdania finansowe HP, zapewne nie dziwi się decyzji M. Capellasa, któremu kontrakt podpisany z nowym HP gwarantował prawdziwy "złoty spadochron" - uwzględniający umorzenie kilkumilionowej pożyczki zaciągniętej w Compaq Computer jeszcze przed fuzją, trzyletnie wynagrodzenie, trzyletni bonus i dodatkową premię, łącznie ok. 14 mln USD - o ile tylko zdecyduje się na opuszczenie firmy w ciągu roku. M. Capellas niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że pozycja "drugiego po Bogu" nie jest dla niego satysfakcjonująca, a wersja zdarzeń, w której Carly Fiorina decyduje się po wygranej bitwie o fuzję na oddanie władzy nad firmą, była bardziej niż nieprawdopodobna. Można tylko dopatrywać się braku etyki w postępowaniu człowieka, który walnie przyczynił się do zwolnienia ok. 15 tys. pracowników połączonych firm, przekonywał obserwatorów i uczestników fuzji do wynikających z niej korzyści tylko po to, by opuścić z wypchanymi kieszeniami firmę, gdy sukces połączenia jest jeszcze bardzo niepewny.


TOP 200