Szansa za murem

Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że Chiny są najbardziej obiecującym rynkiem na świecie, a drzwi do niego już teraz otwierają zaawansowane technologie.

Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że Chiny są najbardziej obiecującym rynkiem na świecie, a drzwi do niego już teraz otwierają zaawansowane technologie.

Chiński system polityczno-ekonomiczny, będący mieszanką wolnorynkowego liberalizmu i komunistycznej ideologii, zezwala na wejście na lokalny rynek zagranicznych inwestorów. Państwo broni się jednak przed sprzedawaniem udziałów w firmach należących do branż o kluczowym, strategicznym znaczeniu. Popiera natomiast inwestycje zagraniczne w innych sektorach. Jednym z podstawowych warunków, jakie musi spełnić potencjalny inwestor, jest zastosowanie w Chinach nowoczesnych technologii. W ten sposób władze kraju, nie bez racji, liczą na znaczne pobudzenie transferu technologii informatycznych, eksportu, na szerszą automatyzację procesów produkcyjnych i wreszcie - na poważne unowocześnienie procesów zarządzania przedsiębiorstwem. Inwestujący koncern, po zakończeniu początkowej fazy rozruchu swojej działalności w Chinach, zobowiązany jest do stopniowego zastępowania cudzoziemców miejscowymi pracownikami. Dotyczy to również specjalistów.

Tylko joint venture

Aby wejść na chiński rynek, zagraniczne firmy muszą podpisać z lokalnym partnerem porozumienie o utworzeniu joint venture. Udział kapitału zagranicznego w nowej spółce osiąga 10-70%. Konieczny do uzyskania akceptacji władz transfer technologiczny jest jednak często poważnie utrudniony. Wynika to z niedostrzegania potrzeby automatyzacji procesów, a szerzej - możliwości zarobienia na niej. Dział informatyki ma często opinię miejsca powstawania kosztów, a drogie systemy dla przedsiębiorstw prawdopodobnie długo jeszcze nie odniosą spektakularnego sukcesu w Chinach - ze względu na wciąż bardzo tanią siłę roboczą. "Lokalna firma znacznie chętniej zatrudni dodatkową siłę roboczą niż zakupi kosztowny system informatyczny, którego działania nie rozumie" - mówi jeden z menedżerów pracujący w Chinach.

Zachodni menedżerowie wysokiego szczebla spędzają dużo czasu na przekonywaniu chińskich partnerów w spółkach joint venture o pożyteczności zastosowania informatyki. Niektóre inwestycje, np. podstawowa infrastruktura, są finansowane przez koncern zagraniczny. Partner włącza się do finansowania późniejszych zakupów, kiedy spółka będzie na tyle duża, by jej rozmiar uzasadniał rozbudowę infrastruktury. Natomiast koszty zakupu sprzętu komputerowego i sieciowego często ponoszone są przez chińskiego partnera już od początku.

Informatyka od podstaw

Chiny przeżywają prawdziwy boom informatyczny, na razie jednak dotyczy to głównie komputerów do użytku domowego, a także pomagających w podstawowych pracach biurowych. Systemy dla przedsiębiorstw wymagają już skonstruowania całej strategii rozwoju informatycznego przedsiębiorstwa. Jak mówią doświadczeni w działaniu na chińskim rynku menedżerowie, inwestor zagraniczny, mający większościowy pakiet akcji, powinien pozostawić pewną swobodę działania systemu, zapewnić elastyczność i możliwość uzyskiwania dodatkowych informacji. Sprawozdania finansowe i celne, które chińskie firmy muszą przedstawiać kilku instancjom władz, są dość skomplikowane, podobnie jak i niektóre inne aspekty funkcjonowania przedsiębiorstwa. Jeżeli chińska filia zagranicznego koncernu ściśle podlega standardom przyjętym dla krajów zachodnich, bardzo możliwe, że nie będzie w stanie w pełni wywiązywać się ze swoich obowiązków wobec władz. "Chiny to za duży i za bardzo złożony rynek, by to, co się na nim dzieje, całkowicie zależało od kogoś siedzącego poza jego granicami" - ocenia jeden z menedżerów.

Technologia na całym świecie rozwija się w zasadzie równolegle, ale czasami trzeba oprzeć się nie na najnowocześniejszych rozwiązaniach informatycznych, a na sprawdzonym sprzęcie i szczególnie - oprogramowaniu. W Chinach ta zasada jest często widoczna. Filie zagranicznych koncernów i inne lokalne joint ventures decydują się najczęściej na zakup stosunkowo mało skomplikowanych aplikacji i infrastruktury. Często wystarcza bowiem uboższe w funkcje oprogramowanie ERP, a nawet dość prymitywne, według zachodnich standardów, programy komunikacyjne. "Chińczycy przystosują się do nowych procesów tylko wtedy, gdy w pełni zrozumieją ich sens i biznesowy cel w ich firmie" - mówi jeden z zagranicznych menedżerów pracujący w Chinach.

Zarówno uzasadnienie istnienia poszczególnych procesów, jak i ogólna przejrzystość systemów informatycznych są znacznie łatwiejsze w przypadku mniej skomplikowanych aplikacji. Poza tym łatwiej jest uzasadnić dokonanie nakładów inwestycyjnych na tańszy system. Niektóre dobrze działające firmy pozostały przy - uznawanych już za bardzo przestarzałe - komputerach PC 386, choć w amerykańskich centralach i wielu innych oddziałach pracuje najnowocześniejszy sprzęt i równie nowe oprogramowanie. "W Chinach wszystko trzeba robić wolniej" - mówią działający na tym rynku menedżerowie. Chiny to kilka tysięcy lat tradycji, nieprzerwanej ciągłości jednej kultury, wciąż rozwijanej i stopniowo wzbogacanej. Być może wyda się to nam niecodzienne, ale Chińczycy trochę inaczej patrzą na upływ czasu. Dlatego nie powinno im się narzucać tak samo dużego i wyczerpującego tempa przez dłuższy czas. Na pewno są zdolni do wysiłku, ale chińskie firmy muszą "strawić" dokonane zmiany.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200