Szansa za murem

Całkiem nieoczekiwana jest dla cudzoziemca rola, jaką w prowadzeniu firmy odgrywają kontakty nieformalne, także takie, które wiążą się z organizacją i uczestniczeniem w spotkaniach po godzinach pracy. Sport, karaoke, bankiety, pikniki są na stałe obecne w kalendarzach chińskich menedżerów. Chińczycy oczekują, że ich szef będzie przywódcą nie tylko w czasie pracy, ale w każdej sytuacji. Jednak nie chodzi tu bynajmniej tylko o tzw. imprezy integracyjne, przeznaczone wyłącznie dla pracowników firmy. Pod specjalnie do tego celu używanym chińskim słowem guanxi kryje się nawiązywanie i korzystanie z nieformalnych znajomości z przedstawicielami innych firm, różnorakich instytucji i władz. Na Zachodzie podobne metody okrzyknięto by już dawno mianem korupcji, ale w Chinach są zwyczajnym i nieodzownym elementem życia odnoszącego sukcesy biznesmena. Pielęgnacja takich kontaktów pozwala uniknąć wielu czasem drobnych, ale nieprzyjemnych kłopotów, związanych z działaniem potężnych rozmiarów chińskiego aparatu biurokratycznego oraz zawiłością prawa i procedur.

Pracowników pilnie przyjmę

Problem ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych i doświadczonych informatyków jest w Chinach znacznie poważniejszy niż np. w USA. Wielkie koncerny już od pewnego czasu korzystają z możliwości bezpośredniego zatrudniania studentów chińskich uniwersytetów. Absolwentów wydziałów technicznych jest mnóstwo i naprawdę jest w kim wybierać. Pod tym względem sytuacja jest nawet lepsza niż w USA, gdzie młodzież trzeba nierzadko nakłaniać do wybrania określonego kierunku. W Chinach pozyskuje się jednak pracowników zupełnie nie zorientowanych, jak powinna działać firma, co prowadzi do wspomnianych kłopotów z zarządzaniem działem informatyki. Konieczne są szkolenia, ponieważ nie da się przez dłuższy czas utrzymywać w Chinach działu IT złożonego w dużej części z cudzoziemców. Po pierwsze, nie pozwalają na to umowy firm z rządem, po drugie, takie rozwiązanie jest bardzo drogie, po trzecie, Chińczycy są znacznie lepsi we współpracy z innymi Chińczykami, co najlepiej widać przy okazji opisanych tu już spotkań nieformalnych.

Programy szkoleniowe stosowane przez zagraniczne firmy działające na chińskim rynku są bardzo kuszące, nierzadko wiążą się z wyjazdem do Singapuru, Australii czy nawet USA. "Trzeba jednak bardzo uważać, by w ten sposób nie zrazić do siebie władz, dopilnować, by wszyscy wrócili" - mówią menedżerowie. Szkolenia stanowią poważny impuls motywacyjny dla pracowników. Jednak firmy inwestujące w ich wiedzę najczęściej są traktowane jak szkoły - inne przedsiębiorstwa kuszą świeżo wyedukowanych specjalistów dwu- i trzykrotnie wyższymi zarobkami, które i tak są bardzo niskie w porównaniu do finansowych wymagań zachodniego menedżera.

Rozwój informatyki w Chinach będzie znacznie szybszy, gdy w tym ogromnym kraju będzie... więcej dobrze przygotowanych do pracy ludzi. Niewielki odsetek utalentowanych i posiadających odpowiednie predyspozycje Chińczyków zetknęło się z zachodnim, wolnorynkowym modelem działalności gospodarczej. To jest prawdziwe wąskie gardło i z pewnością i rząd, i koncerny są zainteresowane nauczeniem obecnych i przyszłych informatyków, jak ich praca przynieść może wymierne korzyści. Kiedy ludzie już zrozumieją prawdziwą wartość technologii, zagranicznym firmom łatwiej będzie zarządzać chińskimi filiami, ale także przedsiębiorstwa z Państwa Środka będą w stanie skuteczniej konkurować. Nawet wtedy, kiedy siła robocza w Chinach znacznie podrożeje.

<hr size=1 noshade>Przy pisaniu tekstu wykorzystano materiały z miesięcznika CIO, wrzesień 1998 r., wydawanego przez IDG.


TOP 200