Świat w zasięgu

Pojawiła się kolejna proteza wspomagająca człowieka w zmaganiach z rzeczywistością?

Powstała ekstensja, inteligencja pomocnicza. Przedtem były tylko maszyny - przedłużenia mięśni i zmysłów. Teraz, po raz pierwszy, powstało przedłużenie mózgu - jego funkcji przetwarzającej, kalkulacyjnej i kondensacji pamięci. No, a jeśli to obejmie inteligencję...

Można powiedzieć, że jest to rezultat swego rodzaju ewolucji, dostosowywania się gatunku ludzkiego do nowych warunków środowiska, które sam zresztą człowiek tworzy.

Tak. Ewolucja daje człowiekowi tylko tyle, ile jest mu potrzebne do przetrwania, nie więcej. Jeśli do opanowania rzeczywistości mózg już nie wystarcza, to musi powstać narzędzie, które będzie w stanie go wspomóc - optymalizować decyzje, a nie tylko dostarczać tła informacyjnego.

Boimy się jednak, że może to być prosta droga do poddania się władzy inteligentnych maszyn?

No i tu są właśnie te obawy. Wciąż wraca się do różnych straszaków - do Karola C˙apka, inwazji robotów, do Asimowa, Lema. Stephen Hawking, guru współczesnej fizyki, autor Krótkiej historii czasu, mówi, że skoro cząstki chemiczne mogły być podstawą powstania życia i inteligencji, to dlaczego cząstki elektroniczne nie mogą być podstawą powstania sztucznego życia i sztucznej inteligencji? Przygotował nawet na ten temat specjalny raport dla Rady Przełomu Tysiącleci przy Białym Domu.

Amerykanie chyba bardzo poważnie i rzeczowo podchodzą do wszystkich tego typu problemów. Dla nas, mam wrażenie, są to wciąż jeszcze fantasmagorie.

To jest problem młodości kultury. Dlaczego Ameryka jest tak daleko przed nami? Dlatego że na niej nie ciążą tabu kulturowe. To się widzi, będąc np. na uniwersytecie amerykańskim. Tam pierwszą czynnością pracownika naukowego jest otwarcie poczty elektronicznej. Oni tą drogą dowiadują się o wszystkim, co ich czeka w ciągu dnia, jaki mają rozkład zajęć itd. Nikt im tego nie mówi. Tam nie ma np. pogawędek na korytarzach, jak w uczelniach europejskich. Stare kultury często cierpią na neofobię. Młode kultury są nastawione na neofilię, kult nowości. I dlatego Ameryka będzie, moim zdaniem, wszystkich wyprzedzać w tej zdolności transgresji, przekraczania granic.

Mówi się, że będziemy żyli w społeczeństwie wiedzy. Wiedza jednak zawsze była czynnikiem organizującym życie społeczne. Społeczeństwa stale potrzebowały wiedzy i przekazywały ją swoim członkom. W społeczeństwie agrarnym też trzeba było wiedzieć na przykład, jak wykorzystać przyrodę, by dawała plony wystarczające do wykarmienia swojej grupy. Co nowego w sposobach posługiwania się wiedzą pojawia się w dzisiejszym świecie?

W społeczeństwie przedprzemysłowym niemal sto procent wiedzy, wiedzy obecnych i poprzednich pokoleń, było potrzebne do przeżycia. Później zaczęła być jakby magazynowana, uprzedmiotowiana. Można było już sięgnąć do książek, encyklopedii, poradników. W związku z tym wskaźnik wiedzy, którą człowiek musiał mieć jakby na stałe "'pod ręką", w mózgu, zmniejszał się w relacji do rosnących wciąż zasobów, w stosunku do ogromu całej wiedzy dostępnej ludzkości. Dzisiaj wskaźnik wiedzy operatywnej, tej, którą musimy dysponować na co dzień, w porównaniu z jej pokładami, jakie są poza nami, to już są nie liczące się promile. Wszystko można znaleźć, gdy jest taka potrzeba. Wiedza dzisiaj materializuje się w inteligentnych narzędziach.

I z pewnego punktu widzenia można by powiedzieć, że ludzie Biskupina sprzed dwu i pół tysiąca lat stanowili społeczeństwo wiedzy. A dzisiaj mamy głównie społeczeństwo użytkowników Idiotenkamer, jak się nieładnie określa przyjazną technologię, którym wystarczą do sprawnego funkcjonowania tylko dwa guziki. W tym obszarze zaistnieje

w przyszłości, z punktu widzenia ekonomii, kultury, polityki, bardzo ważny problem - problem podziału ludzi na tych, którzy są mądrzejsi od komputera, i tych, którzy są odeń głupsi.

Czyli nowa stratyfikacja społeczna rodzi się na poziomie umiejętności posługiwania się techniką komputerową, umiejętności korzystania z informacji?

Tak, ludzie bez strony domowej czy adresu poczty elektronicznej będą bezdomni. Można to określić jako unaukowienie czy też scjentyfikację przetrwania i jednocześnie numeryzację człowieka. Powstają dwie klasy: kognitariat (od cognitio) - ci, którzy wiedzą i jednocześnie nieźle z tego żyją, czyli także profitariat. Może być jeszcze szczebel pośredni - dygitariat, czyli ci, którzy potrafią wprowadzać miliardy bitów do komputerów, taka klasa obsługowa. Ci najbardziej potrzebni do utrzymywania systemów komputerowych będą "wypychani" na coraz większe wyżyny intelektualne, ponieważ maszyny będą coraz bardziej inteligentne i trudno będzie wszystkim być kreatywnymi. Aż może dojść do tego, że dwa procent ludzi będzie programować funkcjonowanie całej reszty. Nie znaczy to, że pozostali będą bezrobotni. Będą potrzebni także i robotnicy, zwłaszcza tzw. social workers. Dotykamy tu już kwestii przyszłości, ale np. Derrick de Kerkhove, uczeń McLuhana, mówi, że będzie możliwe w przyszłości tworzenie kolektywnej inteligencji. Ludzie z deficytem inteligencji będą mogli korzystać z sieci intercerebralnej, międzymózgowej. Poprzez sieć będzie można dokonywać pożyczek inteligencji.

Tak jak obecnie wzmacnia się moce obliczeniowe komputerów? A co z autorstwem dostępnej w sieci wiedzy? Kto będzie właścicielem informacji?

Problem ochrony własności intelektualnej będzie jednym z najważniejszych problemów XXI w.

To jest podpora twórczości. Twórczość nie zniknie, twórczość tworzy rynek, musi więc być doskonały system ochrony własności intelektualnej. Kiedyś, wiadomo, ziemia była podstawą gospodarowania, nie dało się jej ukraść, później maszyna - też trudno ją było wynieść. Dzisiaj olbrzymia energia ludzka idzie w tworzenie konceptów. Wynik tej twórczości łatwo kopiować, a koszt to tylko grosze na kupienie nośnika. Piraci nie muszą więc inwestować dużych pieniędzy.

I to jeszcze blokuje dynamiczny rozwój społeczeństw informacyjnych. Dlatego że sieci właściwie zdruzgotały dotychczasowy model ochrony własności intelektualnej. Przy okazji tego tworzy się także jakby nowy kolonializm kulturalny. Często czerpie się za darmo czyjeś symbole, zwłaszcza w sferze produkcji audiowizualnej, potem się je przetwarza i następnie sprzedaje. Ale to inny temat.


TOP 200