Świat otwartych kodów

Ponadto dostawcy, którzy mają już napisane aplikacje komercyjne, mogą modyfikować je do przyjętego API, co pozwoli im uzyskać współdziałanie z innymi produktami.

Projekt sipX jest zbieżny z podobną inicjatywą tworzenia bezpłatnego oprogramowania PBX Asterisk, utworzoną przez dostawcę wyposażenia Digium. Asterisk został udostępniony we wrześniu 2004 r. Oprogramowanie jest kompatybilne z prawie wszystkimi standardami telefonii i nie ma wygórowanych wymagań sprzętowych, a jednocześnie oferuje praktycznie wszystko to, czego użytkownik potrzebuje - m.in. usługi poczty głosowej, telekonferencji czy obsługę połączeń oczekujących.

Chociaż bezpłatne oprogramowanie może być dla niektórych atrakcyjne, mało prawdopodobne jest, aby stało się głównym nurtem w dużym biznesie. Jest to chyba potencjalna okazja dla małych organizacji. Potrzebne jest tu jednak wsparcie serwisowe i gwarancja jakości - generalnie dostawca, do którego można po prostu zadzwonić.

Biznes zainteresowany oprogramowaniem open source SIP będzie je kupował wraz z dodatkowymi narzędziami oprogramowania i wsparciem serwisowym - od firm stosujących podobny model dystrybucji, jak Red Hat w odniesieniu do Linuksa.

Według IDC technologia IP PBX nie jest promowana przez tradycyjnych dostawców PBX, ale przez nowo powstałych oraz działających w obszarze osprzętu sieciowego, takich jak 3Com czy Cisco, którzy szybko zdominowali rynek korporacyjny Voice IP.

Problem z licencjami

Sukcesy ruchu open source są całkowicie zależne od zaangażowania projektantów. Z badań przeprowadzonych przez IDC w lipcu 2004 r. wynika, że chociaż 85% respondentów próbuje lub aktywnie używa open source w swoim biznesie, to jedynie 36% wymienia dostęp do kodu źródłowego jako "bardzo ważny" lub "istotny" w atrakcyjności oprogramowania open source.

Wynika z tego, że chociaż open source jest szeroko używane w środowiskach przedsiębiorstw, relatywnie niewiele z nich aktywnie zasila nowym kodem projekty open source, powołując się często na tzw. wirusowe warunki licencjonowania oprogramowania open source (zob. "Copyleft - nowa era?" na str. 47). Nawet wśród tych organizacji, które zatrudniają własnych projektantów, zarządzający często wahają się, czy poświęcać zasoby na open source. Jest to na ogół nieuzasadnione, ponieważ obawy wokół licencji open source są w dużym stopniu przesadzone.

W rzeczywistości obiekcje te często dotyczą tylko GNU GPL (General Public License). Free Software Foundation utrzymuje listę innych licencji, z których wiele zawiera warunki bardziej korzystne dla komercyjnych przedsięwzięć niż te zawarte w GPL. Po głębszej analizie nawet warunki GPL są mniej niekorzystne dla biznesu niż się to na ogół sądzi.

I tak GPL nie zawsze wymaga od firmy publikowania modyfikacji wykonanych w otwartym kodzie źródłowym. Taki wymóg dotyczy tylko sytuacji planowania sprzedaży lub redystrybucji zmodyfikowanego pakietu. Podobnie mitem jest to, że GPL została zaprojektowana w celu podważenia praw autorskich. Przeciwnie, prawa autorskie są tym, co stanowi o jej sile. GPL stanowi po prostu, że jeden projektant nie może - w procesie tworzenia wtórnej pracy z innego kodu, chronionego prawami autorskimi - ograniczać innym wolność zagwarantowaną przez autora źródłowego.

Istnieją pewne biznesowe zastosowania, dla których kod licencjonowany na warunkach GPL jest z natury nieodpowiedni. Dla tych powodów pewne organizacje podjęły się prowadzenia projektów open source, co pozwala im także oferować taki kod w ramach alternatywnych, komercyjnych umów licencyjnych dla tych, którzy tego potrzebują. Baza danych MySQL jest często wymieniana jako przykład takiego modelu licencjonowania. Generalnie jednak, sprawy licencyjne wokół kodu open source są mniej złożone niż wydają się większości organizacji.

Przypadek OpenSolaris

Przykładem projektu open source, który różni się od typowych (takich jak Linux) projektów, jest OpenSolaris. Oba projekty zakładają udostępnianie kodu źródłowego. Jednak pochodzenie OpenSolaris i Linuksa, sposób licencjonowania i to, jak taki kod może być wykorzystany, są odmienne. Wynika to głównie z odmiennego sposobu tworzenia kodu źródłowego.

Linux został stworzony na fundamentach postawionych przez Linusa Torvaldsa i armię programistów rozrzuconych po całym świecie. Natomiast OpenSolaris to dzieło dużego dostawcy oprogramowania, używającego bardziej tradycyjnych metod projektowania oprogramowania.

Linux ma dużą i stale rosnąca bazę instalacyjną. OpenSolaris oficjalnie jej jeszcze nie posiada, chociaż taką bazę potencjalnie mogą stanowić dotychczasowi użytkownicy Solaris.

Za Linuksem stoją dzisiaj duże pieniądze płynące na jego rozwój i marketing, takich firm, jak IBM, Red Hat czy Novell. Za OpenSolaris stoi tylko jedna firma. Są to zupełnie inne modele biznesowe, które będą konkurować o tę samą grupę programistów-woluntariuszy zapewniających rozwój projektu i o przedsiębiorców, w celu znalezienia sposobu zarobienia pieniędzy na tych produktach.

Kolejna różnica to porozumienia licencyjne. Linux używa popularnej licencji open source GPL, która wymaga, aby dowolny kod ściśle powiązany z kodem licencjonowanym na warunkach GPL i następnie udostępniany, także był kodem GPL. W ten sposób kod dziedziczy otwartość.

Warunki licencjonowania OpenSolaris to Common Development and Distribution License (CDDL). Licencjonowany na warunkach CDDL kod może być łączony z kodem niebędącym CDDL, a nawet będącym czyjąś własnością.

CDDL Suna licencjonuje także w sposób jawny patenty, a firma zapowiedziała włączenie 1670 patentów do kodu OpenSolaris. Jednak patenty te mogą być wykorzystane tylko z kodem Suna. Zmiana kodu oznacza utratę ochrony patentowej. Są to warunki bardziej ograniczające niż niedawne przekazanie przez IBM pięciuset patentów na rzecz open source (zob. ramka "Open source i patenty").

W praktyce takie cechy CDDL mogą oznaczać, że prawie niemożliwe będzie dystrybuowanie oprogramowania, które miesza kod Linuksa i OpenSolaris. Warunki GPL i CDDL nie są po prostu kompatybilne.

Który model licencjonowania jest lepszy i dla kogo? Tylko realny świat rynku może odpowiedzieć na to pytanie.


TOP 200