Supermemo - trener szarych komórek

Nie ulega wątpliwości, że SuperMemo to jedna z rewelacji polskiego softwaru ostatnich miesięcy. Laureat krajowego finału i reprezentant w CeBITowskim konkursie ''Software in Europa'', często obecny na szpaltach gazet i w Polskim Radio, przedmiot rozmów prywatnych. A jednak, mimo pewnej wrzawy, nadal mało kto wie, o co w nim chodzi, a jeszcze mniej ludzi widziało go na własne oczy.

Nie ulega wątpliwości, że SuperMemo to jedna z rewelacji polskiego softwaru ostatnich miesięcy. Laureat krajowego finału i reprezentant w CeBITowskim konkursie ''Software in Europa'', często obecny na szpaltach gazet i w Polskim Radio, przedmiot rozmów prywatnych. A jednak, mimo pewnej wrzawy, nadal mało kto wie, o co w nim chodzi, a jeszcze mniej ludzi widziało go na własne oczy.

SuperMemo ponad wszelką wątpliwość posiada jedną cechę wybitną, która stanowi jednocześnie jego słabość - jest w całości owocem własnego dorobku intelektualnego kogoś, kto mieszka w tym kraju, ma swojsko brzmiące nazwisko i właściwie niczym szczególnym się nie wyróżnia, poza autorstwem metody SuperMemo właśnie. Z punktu widzenia rynkowego to ciężki błąd - ludzie lubią mieć poczucie, że bawią się tą samą zabawką, która wzbudza podniecenie za granicą, najlepiej za oceanem. Ten swoisty internacjonalizm, umiejętnie podsycany przez reklamę powoduje między innymi to, że polskie dziewczynki kochają koszmarnie kiczowatą Barbie, a mniej chętnie spoglądają na lalki odwołujące się do rodzimego kręgu kulturowego. Jest więc poważna szansa na to, że SuperMemo zrobi prawdziwą karierę w Polsce dopiero wtedy, gdy zyska sławę za granicą.

SuperMemo to przede wszystkim metoda szybkiego uczenia się, której zasady opracowano na podstawie znajomości dynamiki procesów uczenia się i zapominania. W wielkim skrócie, chodzi o to, że aby skutecznie opanować jakąś dziedzinę wiedzy, trzeba materiał powtarzać w konkretnej sekwencji czasowej - określenie sekwencji optymalnej jest właśnie istotą metody SuperMemo. Komputerowy program o tej samej nazwie służy temu właśnie celowi.

Praca z SuperMemo wygląda następująco - program zadaje kolejne pytania, na które uczeń odpowiada sam sobie, a następnie konfrontuje swą odpowiedź z tą prawidłową, odsłanianą przez program po wciśnięciu klawisza. Po konfrontacji, uczeń wystawia sobie ocenę wpisując ją za pośrednictwem klawiatury. Gdy po zadaniu sobie dłuższej serii pytań sygnalizujemy <Esc> chęć zakończenia sesji, program zadaje "final drill", powtarzając te pytania, które uzyskały niską ocenę, nawet kilkakrotnie, jeśli trzeba. Na pierwszy rzut oka taki sposób pracy może budzić wątpliwości, zwłaszcza element oceny samego siebie. Praktyka jednak wykazuje, że bynajmniej nie jest to słabość programu. Skala ocen jest bardzo precyzyjnie zdefiniowana przez Autora metody, zaś pokusa do zawyżania sobie ocen raczej nie występuje, bo jest oczywiste, że adept nie oszukałby nikogo poza samym sobą. W zamian jest się zwolnionym z wystukiwania odpowiedzi na klawiaturze, jak tego żądają inne programy przeznaczone do nauki.

Na początku program przypisuje uczniowi statysycznie przeciętne możliwości percepcyjne, jednak z biegiem czasu coraz więcej o nim "wie", podsuwając powtórki z coraz większą precyzją. Skuteczność działania rośnie więc z biegiem czasu.

Program posiada narzędzie do budowania własnych baz danych. (Gdybyż tak mój syn dał się namówić na zapisywanie w SuperMemo dat historycznych i przeglądanie ich od czasu do czasu!). Pozwala również na bardzo dokładne śledzenie własnych postępów, wyrażonych językiem parametrów modelu matematycznego metody, dając nawet możliwość prowadzenia badań nad swoją własną pamięcią. Struktura i układ menu są przejrzyste i nie budzą problemów z obsługą. Nie będzie jednak łatwo wytłumaczyć polskim klientom, dlaczego wszystkie napisy są w języku angielskim, zwłaszcza że wiodącym, jak dotąd, tematem SuperMemo jest baza danych do nauki angielskiego.

Pierwszy kontakt z metodą SuperMemo zazwyczaj budzi entuzjazm. "To coś dla mnie, biorę się za to od zaraz!" - to dość typowa reakcja. Nie chcę powiedzieć, że entuzjazm nie jest uzasadniony, bo właśnie jest. Chcę tylko przestrzec, że za fazą entuzjazmu zwykle czai się faza rozczarowania (to takie prawo psychologii, jeśli się nie mylę), która buduje barierę trudną do przebycia dla wielu ludzi. Rozpoczęcie pracy z SuperMemo powinno być poprzedzone namysłem i twardą decyzją, bowiem nie jest to program, którym można się bawić od przypadku do przypadku.

Działanie SuperMemo sprawdziłem na sobie, posługując się bazą do nauki angielskiego. TO NAPRAWDĘ DZIAŁA. Po miesiącu (pół godziny dziennie) głowę miałem napakowaną całą gamą słów i zwrotów, o których zapamiętanie nigdy przedtem bym siebie nie posądził! Skąd może zwyczajny mieszczuch pamiętać trwale, jak jest po angielsku "pień"? Dawno też straciłem nadzieję, że zapamiętam angielski odpowiednik "nożyczek" (są słówka, które jakoś nie chcą przylgnąć do pamięci). A teraz, proszę bardzo: "stem" i "scissors"!

I tu właśnie dochodzimy do momentu dość niebezpiecznego - euforia płynąca z przekonania się, że to działa, powoduje, że adept zaczyna przydzielać sobie coraz większe porcje materiału, skutkiem czego dość szybko rośnie ilość zadawanych powtórek i sesje stają się coraz dłuższe. Pojawia się zmęczenie i brak czasu, więc zaczynamy sobie "odpuszczać" niektóre sesje. Niestety, komputer nie ma litości - lekcja dziś nie odrobiona zostanie wygzekwowana jutro jako "outstanding items". Gdy nie odrobisz dwóch sesji, to zaległości się podwoją. Po dwutygodniowej przerwie człowiek jest już ugotowany. Wystarczy jeden dłuższy wyjazd i rezultat jest ten sam.

Oczywiście, nie jest to zarzut w stosunku do metody i programu. Jest to przestroga dla użytkowników - jeśli dojdą do wniosku, że program zawiódł ich oczekiwania, to przypuszczalnie będzie to głównie ich wina. Nie ma odwrotu - jeżeli chcemy by metoda działała, to musimy spełnić jej warunki, tak samo, jak podpalenie gazu jest niezbędne do tego, by zagotować wodę na herbatę. Jeśli już zdarzyło się komuś wpaść w pułapkę nadmiaru powtórek, to pozostaje tylko jedna możliwość - przerwać kurs, usunąć z bazy hasła już opanowane i rozpocząć pracę od nowa. Na szczęście program otwiera takie możliwości i sądzę, że warto je zautomatyzować - w tym celu wystarczy wzbogacić program o opcję, która samoczynnie pozwoli zacząć naukę od początku z bazą odchudzoną o najlepiej opanowane hasła. Opcja ta mogłaby nazywać się "Mercy".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200