Strategia informatyczna banków w Polsce

Mimo to banki w Polsce do dziś odczuwają skutki niektórych, nie zawsze korzystnych, uwarunkowań historycznych:

  • banki w Polsce, podobnie jak kiedyś na świecie, były do niedawna (a w pewnym stopniu są nadal) konglomeratami oddziałów o silnej autonomii, z których każdy miał status bliski samodzielnemu bankowi

    w wielu bankach do dziś wszystko jest podporządkowane orientacji księgowo-rachunkowej, ułatwiającej wewnętrzne funkcje ewidencyjno-sprawozdawcze banku, całkowicie jednak nieprzydatnej do obsługi klientów na poziomie ich obecnych oczekiwań

  • autonomia oddziałów, w połączeniu ze szkodliwym, chociaż popularnym na przełomie lat 80. i 90., odchodzeniem od centralnych systemów informatycznych na rzecz niewielkich rozwiązań lokalnych, umacniała rolę systemu oddziałowego; czynnikiem dodatkowo wzmacniającym te tendencje była słaba i zawodna infrastruktura telekomunikacyjna.
Zaledwie pojedyncze banki, o ograniczonym zakresie działania, dysponowały na początku lat 90. warunkami, umożliwiającymi zastosowanie systemów centralnych. W pozostałych, o zasięgu większym niż lokalny, intensywny rozwój systemów oddziałowych powodował, że mimo radykalnej poprawy w zakresie telekomunikacji, z upływem czasu przejście na systemy centralne stawało się coraz trudniejsze.

Początek lat 90., paradoksalnie, przyniósł w Polsce stopniowy zanik możliwości płacenia czekami za towary i usługi, czego wynikiem - przy braku innych rozwiązań - stał się wzrost obrotu gotówkowego. Dla banków oznaczało to zwiększenie liczby klientów do obsłużenia w kasach placówek, co było źródłem znacząco większych kosztów obsługi, przy bardzo umiarkowanych zyskach bądź w ogóle ich braku.

Strategicznym rozwiązaniem tego problemu miały być karty płatnicze. Aby skutecznie, sprawnie i bezpiecznie dla wszystkich stron tego obrotu funkcjonować, wymagało to czegoś więcej niż autonomiczne systemy oddziałowe. Jedne z banków wybrały rozwiązania z okresowym przenoszeniem danych z bankomatów do systemów oddziałowych, wprowadzając jednocześnie ograniczenia wysokości wypłat dziennych lub tygodniowych. W innych stosowano odrębne systemy quasi-centralne, których dane okresowo wymieniano z systemami oddziałowymi. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie było zadowalające: na klientów nakładało nadmierne - ich zdaniem - ograniczenia, dla banków oznaczało straty w wyniku licznych nadużyć.

Wymuszona kuracja

Oczywiste stało się, że tylko systemy centralne, działające bez przerwy, mogą sprostać nowym wymogom i rosnącym oczekiwaniom klientów, obsługując jednocześnie bieżącą działalność operacyjną prowadzoną w placówkach i transakcje na odległość. Pierwsze próby przechodzenia na takie systemy podjęte w Polsce, mimo dobrego przygotowania i olbrzymiej koncentracji sił i środków, trwały znacznie dłużej niż przewidywano, przy kosztach znacząco przekraczających oczekiwania.

Jednocześnie systemy centralne, będące produktami gotowymi, stały się powodem pewnego rodzaju rozczarowań. Stosowane przed nimi systemy oddziałowe były jak ubrania szyte na miarę, które niemal na bieżąco dopasowywano do zmieniających się potrzeb. Systemy centralne, mimo znacznego zakresu parametryzacji, podobnie jak systemy ERP/MRP II w przemyśle, wymagają dostosowania banku do swych możliwości i ograniczeń. Niektóre z tych ostatnich daje się wyeliminować tylko procedurami ręcznymi.

Poza tym systemy te na ogół obsługują tylko działalność operacyjną oddziałów banku i nadal wymagają integracji z wieloma innymi używanymi tam systemami i zewnętrznymi źródłami danych. Oznacza to konieczność stosowania licznych programów pomostowych, umożliwiających współpracę i wymianę danych między systemami. Sytuacja taka będzie się z pewnością jeszcze długo utrzymywać.


TOP 200