Srebrne słowa

Nasze podwórko

Liczba posiadaczy czytników CD-ROM w Polsce przekracza ćwierć miliona, i stale rośnie. Dla takiej grupy potencjalnych klientów opłacalne są atrakcyjne wydawnictwa w wersji CD-ROM. Tych również przybywa - zwłaszcza w ostatnich miesiącach ukazało się wiele istotnych pozycji. I tak w końcu ubiegłego roku światło dzienne ujrzał Komputerowy Słownik Języka Polskiego, zawierający ponad 100 tysięcy haseł, opublikowany przez Wydawnictwo Naukowe PWN. Za sztandarowe dzieło tej renomowanej firmy można z kolei uznać Encyklopedię Multimedialną, będącą w istocie naszą pierwszą skomputeryzowaną encyklopedią:

- ponad 35 tysięcy haseł

- 3 tysiące ilustracji

- 300 map

- 20 minut sekwencji filmowych

- 30 animacji

- 2 godziny nagrań dźwiękowych.

Mamy więc już tutaj własne, istotne osiągnięcia i warto wydawać kolejne "srebrne wersje" książek na laserowych krążkach. Do tych, którym nie trzeba tego dwa razy powtarzać, niewątpliwie należy wydawnictwo Lex Media, które systematycznie publikuje swoją bazę informacji prawnych Lex Polonica. Wymieńmy zatem przykładowo kilka dostępnych na krajowym rynku CD publikacji (w nawiasie wydawnictwo):

- Ziemia we Wszechświecie (Impresja)

- Ptaki Polskie (Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne)

- Fryderyk Chopin (NeuroSoft)

- Współczesne samoloty wojskowe (Bellona)

- Lingua Land - wielojęzyczny słownik dla dzieci (Young Digital Poland).

Formuła przyszłości

Czy warto więc drukować papierowe encyklopedie? Z pewnością tak. Komentując to stwierdzenie, można wskazać na analogie w zakresie innych technologii, które mogą się znakomicie uzupełniać. Samolot czy samochód nie wyparły wcześniejszego od nich pociągu. Początek filmu nie był końcem teatru, a telewizja nie zlikwidowała wszystkich kin. Elektryczna golarka nie zastąpiła żyletek, to raczej te ostatnie zastępowane są przez ich doskonalsze wersje (nożyki). Z drugiej strony brzytwą się już nie golimy, a ćwierć wieku temu w szybkim tempie suwaki logarytmiczne jednoznacznie zaczęły ustępować miejsca elektronicznym kalkulatorom. Na pewno "srebrne słowa" na laserowych dyskach oznaczają nowe rozdanie kart w rozgrywce na rynku encyklopedystów. Pięknie wydana encyklopedia jest jednak wartościowym dziełem, po które chętnie sięgniemy w domu. Nawet jeśli opasłe tomy eksponuje się na półkach z powodów snobistycznych, to akurat ten rodzaj ekstrawagancji jest całkowicie nieszkodliwy.

Ważne przy tym, aby wydawcy wykorzystywali te elementy klasycznej encyklopedii, które dają jej przewagę nad wersją komputerową. Mocną stroną książki może być coś więcej niż sztywna okładka. Żaden monitor nie zaprezentuje nam zdjęcia z taką jakością, jak jest to możliwe na papierze. W tej formie przyjemniej się też ogląda kolorową mapę. A więc grafika czy bardziej złożone rysunki (format A3) są istotne dla odbioru całości. Nowe encyklopedie powinny zatem przejmować w większym stopniu rolę atlasów czy albumów malarskich. Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby korzystać w tekście z hologramów. Tego również komputer nie potrafi. Być może warto także odejść od tradycyjnej formuły alfabetycznego porządku haseł, dzieląc encyklopedię na zwarty tom indeksowy z krótkimi definicjami, skorowidzami i odnośnikami do obszernych artykułów w pozostałych tomach, które wygodnie można by studiować w fotelu.

Żadnemu wydawcy nie opłaci się jednakże lekceważenie potęgi nowych mediów i powinien on udostępniać swoją ofertę także w wersji CD, a zwłaszcza w Internecie. Ta ostatnia opcja wymaga pobierania opłat za korzystanie z zasobów przygotowanych znacznym wysiłkiem wielu autorów. Niemniej dodatkową zachętą dla "papierowych" subskrybentów byłoby zwolnienie z nich. W końcu tak się dziwnie składa, że dla tych, którzy interesują się encyklopediami, ważny jest również Internet odwrotnie.


TOP 200