Sprawdzona przepowiednia

Dla jednych wystarczy powierzyć komuś prowadzenie serwera ze skrzynkami poczty elektronicznej i już mamy cloud computing. Ktoś inny korzysta na odległość ze sporych zasobów pamięci dyskowej - jest cloud. Jeszcze ktoś inny potrafi wirtuozowsko wirtualizować moc obliczeniową, więc co oferuje? A jakże, cloud!

Jest zupełnie tak jak z modą - kto nie ma ubioru czy jego fragmentu o określonym kształcie, kroju czy kolorze albo z określonej tkaniny - jest niemodny i w swych kręgach towarzyskich liczy się mniej albo wcale się nie liczy.

A zwykli użytkownicy mają obawy, często zasadne, bo znika im z pola widzenia ostatnia namacalna rzecz, czyli komputer albo i cały ośrodek obliczeniowy, i nagle wszystko dzieje się nigdzie. No to, żeby ich przyzwyczaić i obłaskawić, wychodzi się z koncepcją tzw. private cloud, czyli usługi cloud computing świadczonej we własnym zakresie, dla siebie, przez daną organizację. Rozwiązanie, sięgając do ulubionego porównania Carra, na poziomie własnej, zakładowej elektrowni... Ale nawet godząc się na to i chcąc tego, czy widział ktoś ofertę oprogramowania, które można by kupić i taką private cloud najpierw sobie urządzić, a potem nią rządzić?

Jako się rzekło - każdy dostawca rozumie przez cloud computing coś innego, a różnice są znaczące. Każdy też liczy, że pod tym szyldem uda się coś więcej sprzedać.

Organizacja badawcza Gartner lubi stawiać prognozy i określać prawdopodobieństwo ich spełnienia. Historycznie różnie to wypadało, ale tu Gartner trafił idealnie: już cztery lata temu, gdy o cloud computing mało kto jeszcze słyszał, napisał, że wkrótce obojętnie co kto będzie miał do sprzedania, będzie to cloud. No i jest.

Dr Bogdan Pilawski jest głównym specjalistą z zakresu strategii i architektury informatycznej w Banku Zachodnim WBK oraz wykładowcą akademickim.


TOP 200