Spraw, by ludzie pokochali bibliotekę

Z Erikiem Boekesteijnem i Jaapem van de Geerem, pracownikami Biblioteki Publicznej miasta Delft w Holandii, zwanej DOK, rozmawia Dorota Konowrocka.

Z Erikiem Boekesteijnem i Jaapem van de Geerem, pracownikami Biblioteki Publicznej miasta Delft w Holandii, zwanej DOK, rozmawia Dorota Konowrocka.

Dlaczego w ogóle rozpoczęliście projekt stworzenia najnowocześniejszej biblioteki świata? Obawialiście się, że jeśli się jakoś nie unowocześnicie, to za kilka lat nikt już nie będzie odwiedzał waszej biblioteki?

Erik Boekesteijn: Do nowego budynku przenieśliśmy się rok temu, a zmiany rozpoczęły się dobre kilka lat wcześniej. Już około sześć lat temu, obserwując rosnącą popularność e-booków i materiałów muzycznych, zorientowaliśmy się, że musimy walczyć o naszą przyszłość. Proces przemiany uległ znacznemu przyspieszeniu z chwilą pojawienia się nowego dyrektora, który wcześniej pracował w telewizji. Był on zdania, że biblioteka musi się "zwizualizować", zaoferować użytkownikom więcej materiałów audiowizualnych.

Czy wzorowaliście się na jakichś innych, nowoczesnych bibliotekach?

Jaap van de Geer: Widzieliśmy biblioteki amerykańskie. W zasadzie jednak zaczynaliśmy od zera, bazując na własnych koncepcjach. Projektanci nowego budynku DOK specjalnie polecieli do Singapuru, by obejrzeć tamtejsze biblioteki, ale mieliśmy świadomość, żenajważniejsze są historie, które chcemy opowiedzieć czytelnikom.

Erik Boekesteijn: Z drugiej jednak strony budynek jest bardzo istotny. Aby utrzymać klientów, musisz ich za każdym razem zaskakiwać. Przynajmniej co trzy tygodnie musi pojawiać się coś nowego: nowa wystawa, nowa impreza, nowe zasoby, nowe treści do załadowania na telefon komórkowy. Bywalcy biblioteki muszą być pewni, że za każdym razem, gdy się pojawią, zostaną zaskoczeni.

Gdybyście dziś byli niewielką biblioteką, która nie ma nadzwyczajnych funduszy, ale chce od czegoś zacząć unowocześnianie się, to od czego byście zaczęli? Innymi słowy, jakie funkcje i technologie okazały się najbardziej użyteczne dla czytelników?

Jaap van de Geer: Myślę, że najważniejsza sprawa to elastyczny system biblioteczny i dobrzy programiści, którzy są w stanie szybko ów system modyfikować. My, mając takich właśnie sprawnych programistów, byliśmy w stanie w ciągu dwóch dni zintegrować Google Book Search z naszym katalogiem, kiedy tylko Google udostępnił API.

Erik Boekesteijn: Najważniejsza sprawa to pieniądze. Powiedzmy to sobie jasno. DOK z chwilą rozpoczęcia zmian zatrudnił człowieka, którego jedynym zadaniem było poszukiwanie nowych źródeł finansowania, pozyskiwanie sponsorów, aplikowanie o fundusze rządowe i składanie wniosków o kredyty bankowe. Pieniędzy zawsze brakuje, ale trzeba podejść innowacyjnie do ich pozyskiwania. Staramy się nawiązywać poważne związki partnerskie z rozmaitymi instytucjami, które mogą nas wesprzeć finansowo, ale poza tym poszukujemy zupełnie nowych dróg. Przykład: supermarket oferuje zniżki na swoje produkty klientom, którzy są użytkownikami naszej biblioteki i posiadają potwierdzającą ten fakt kartę RFID. Klienci supermarketu myślą: "Hej, może zapiszemy się do biblioteki, skoro dzięki temu mniej zapłacimy za warzywa?", a bywalcy biblioteki zaczynają się zastanawiać, czy nie warto by zrobić zakupów w tym supermarkecie, skoro już przyszli do biblioteki. Opłaca się i nam, i sklepowi.

Kiedy już ma się pieniądze, można zacząć zatrudniać ludzi. Ale niekoniecznie i nie zawsze na czas nieokreślony. My szukaliśmy specjalistów do realizacji konkretnych projektów, oferując im pracę na trzy-sześć miesięcy. Dzięki temu byliśmy elastyczni, nie popadaliśmy w koszty, do tego mieliśmy zawsze dopływ świeżej krwi i nowych pomysłów.

Co myślicie o forach internetowych? Wydaje się, że to jest zawsze jeden z pierwszych kroków, na który biblioteki decydują się chcąc wejść w jakiś dialog z czytelnikami, ale jednocześnie wygląda na to, że prawie nikt tych forów nie używa, nikomu nie chce się pisać recenzji...

Jaap van de Geer: Ma, ale nie jest tak aktywne, jakbyśmy chcieli... Wydaje mi się, że stworzenie aktywnej społeczności wokół biblioteki jest możliwe, ale musisz mieć ludzi, którzy to będą moderować i rozkręcać. Może więcej sensu miałaby integracja takiego forum z istniejącym i aktywnym serwisem społecznościowym, jak Facebook... Może gdyby nagradzać jakoś za aktywność... To jak z opisywaniem zasobów bibliotecznych tagami przez czytelników: absolutnie jestem za, ale samo udostępnienie technologii nie wystarczy. Trzeba ogłosić te możliwości światu, włożyć nieco wysiłku w marketing i połączyć doświadczenie wirtualne z doświadczeniem fizycznym.

Erik Boekesteijn: Najpierw musisz sprawić, by ludzie pokochali swoją bibliotekę, poczuli się z nią związani, chcieli ją współtworzyć, przebywać w niej. Zanim odpowiedzą pozytywnie na twoje działania, musisz dać im czas, włożyć wysiłek w promocję i wzbudzić w nich miłość do biblioteki.

Opowiedzcie o Tank U.

Erik Boekesteijn: Tank U to urządzenie, które umożliwia załadowanie za pomocą Bluetooth na telefon komórkowy najnowszych recenzji książek, zwiastunów filmów, fragmentów e-booków - wszystkiego, co zachęca ludzi do tego, by skorzystać z pełni możliwości naszych zasobów bibliotecznych. Tank U kojarzy się może trochę z telefonem publicznym wiszącym na ścianie budynku. Stacje Tank U znajdują się nie tylko w bibliotece, ale też w różnych punktach miasta. Mamy wizję biblioteki, która nie jest ukryta za ścianami budynku, biblioteki, która wychodzi do swojego użytkownika ze swoimi zasobami.

Jaap van de Geer: Naprawdę wierzymy, że technologia mobilna jest bardzo ważna i przyszłościowa i musimy ją jakoś wpisać w strategię rozwoju biblioteki. Tank U to też reklama dla biblioteki, która wciąż zmaga się ze stereotypem miejsca nudnego i nie dysponującego najnowszymi materiałami. Poza tym, zachęca właścicieli praw do rozmaitych materiałów, by decydowali się udostępniać je szerszej publiczności.

Udostępniacie konsole do gier wideo, co więcej - aktywnie promujecie granie w gry wideo i organizujecie imprezy dla graczy. Czy robicie to tylko po to, aby przyciągnąć nastolatków, czy też jesteście przekonani, że gry pozwalają rozwijać umiejętności potrzebne we współczesnym świecie?

Erik Boekesteijn: Oczywiście, że spotykamy się z oporem, ale czasem musisz walczyć, przekonać do swoich racji, nawiązać dialog. Z jednej strony, nastolatki dzięki temu naprawdę zakochują się w bibliotece, zaczynają opowiadać o niej znajomym, a przy okazji odkrywają, że są tu ciekawe czasopisma, książki, imprezy kulturalne. Biblioteka staje się miejscem, w którym "się bywa". Ale nie robilibyśmy tego, gdybyśmy nie byli przekonani, że gry mają wartość edukacyjną. W marcu odbyła się nawet na ten temat konferencja naukowa UGame - Ulearn, na której prelegenci dowodzili, że wiele badań potwierdza, iż granie przynosi graczom korzyści. Teraz pracujemy nad stworzeniem gry, której akcja toczy się w bibliotece.

Nad jakimi projektami pracujecie?

Jaap van de Geer: Systematycznie integrujemy elementy 2.0 z naszym systemem katalogowym, ale najważniejszym chyba projektem jest "Storyboard of my life", rodzaj stale zmieniającej się gazety ściennej, tworzonej przez użytkowników biblioteki, wyświetlanej na ekranie o wielkości 3 na 10 m. To wydaje się proste, ale zarządzanie zawartością dostarczaną przez użytkowników na takiej powierzchni wcale nie jest łatwe. Pod koniec roku powinno nam się udać ukończyć ten projekt. Chcemy też wprowadzić "stoły dotykowe", działające jak iPhone'y czy tablety, na których np. dzieci mogłyby grać w dotykową wersję gry memory.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200