Spóźnione ambicje

W Novellu znów zmiany. Redukcja zatrudnienia o ponad 10%, nowy prezes i... deklaracja realizacji wizji Chrisa Stone'a. Czy to wszystko nie dzieje się jednak zbyt późno?

W Novellu znów zmiany. Redukcja zatrudnienia o ponad 10%, nowy prezes i... deklaracja realizacji wizji Chrisa Stone'a. Czy to wszystko nie dzieje się jednak zbyt późno?

Jeśli dla korporacyjnych użytkowników systemów Linux istnieje coś poza Red Hat Enterprise Linux, zwykle jest to Novell Suse Linux Enterprise Server. Zakup Suse miał być dla Novella zbawieniem - trampoliną, od której miał się odbić, powracając na ścieżkę wzrostu. Nic jednak nie wskazuje, by Novell potrafił wykorzystać swoją szansę. Udział firmy w rynku dystrybucji Linuxa - bez mała dwa lata po przejęciu Suse - prawie się nie zmienił (ok. 20%).

W dużej mierze w związku z tym właśnie najnowsza wieść z Novella brzmi: cięcia! Novell odchudza swoje szeregi o ok. 600 osób, a więc o ponad 10%, by móc uzyskać roczne oszczędności rzędu 110 mln USD. Firma poinformowała, że zamierza sprzedać dział usług profesjonalnych Celerant Consulting, co oznacza de facto wycofanie się z przejętej w 2001 r. firmy Cambridge Technology Partners. Celem całej operacji jest uzyskanie środków na rozwój najbardziej obiecujących produktów, w szczególności tych związanych z zarządzaniem tożsamością (eDirectory), zarządzaniem urządzeniami i systemami (ZENworks) oraz rozwiązaniami do pracy grupowej (GroupWise).

Najważniejsi klienci Novella deklarują, że nie zamierzają rezygnować z wykorzystania jego rozwiązań i to daje firmie gwarancję stabilności na najbliższe kwartały. Nie wiadomo jednak, jak firma radzić sobie będzie w dalszej perspektywie. Produkty firmy są innowacyjne, jakościowo dopracowane, sieć dystrybucyjna od lat ustabilizowana, a jednak... sprzedaż i zysk firmy nadal spadają. Jaki błąd popełnia Novell?

Kolejna roszada

Jednym z problemów Novella był do tej pory brak silnego przywództwa - z wyjątkiem dotychczasowego dyrektora generalnego Jacka Messmana. Krótka kariera Chrisa Stone'a pokazała, jak mógłby wyglądać Novell zarządzany pragmatycznie, bez nostalgii za dawnymi, lepszymi czasami. Stone, jako inżynier-menedżer spoza dotychczasowych środowisk Novella, rozumiał zarówno wyzwania techniczne stojące przed Novellem, jak i wyzwania biznesowe. Przede wszystkim jednak nie wahał się wprowadzać zmian. Stone nakreślił wizję dla firmy, wskazał kluczowe obszary działania i cele do osiągnięcia. Gdy realizacja planu "konwersji" Novella do Linuxa ruszyła, Stone odszedł z firmy - nie traktował pracy w Novellu jako zajęcia długoterminowego.

Nie można powiedzieć, że Novell nie jest świadomy swoich problemów, wśród których wyraźnie wyróżnia się potrzeba "świeżej krwi". Na stanowisko prezesa i dyrektora operacyjnego firmy powołany właśnie został Ron Hovsepian, człowiek stosunkowo młody (44 lata) i w Novellu stosunkowo nowy, bo pracujący w nim od czerwca 2003 r., dokąd trafił z IBM. Jego dotychczasowe obowiązki w Novellu obejmowały nadzorowanie globalnej sprzedaży produktów i usług. Teraz ma zająć się nie tylko sprzedażą, ale i marketingiem, a nawet kierować rozwojem produktów.

Zobaczymy. Jeśli Hovsepian sprosta wyzwaniu, zostanie najprawdopodobniej następcą Messmana na stanowisku dyrektora generalnego firmy i - być może - wyciągnie ją z tarapatów. Jeśli nie, zapewne odejdzie z firmy, a sam Novell po raz kolejny będzie mieć kłopoty. Na szczęście Ron Hovsepian ma kredyt zaufania zdobyty przez ostatnie dwa lata, władzę nad kluczowymi obszarami firmy i możliwość dobierania sobie współpracowników. To bardzo dużo. Wiele będzie zależeć zwłaszcza od decyzji personalnych - "świeżej krwi" Novell potrzebuje bardziej, niż czegokolwiek.

Produkty niedopieczone

Novell musi także przezwyciężyć wiele wyzwań natury produktowej i rynkowej. Zagrożeń dla pozycji firmy jest sporo. Jeśli podstawą przyszłości produktowej Novella ma być platforma systemowa open source zawierająca bardzo wiele usług, system operacyjny nie wystarczy, bo w tej dziedzinie robi się na rynku ostatnio coraz ciaśniej. Konkurencja z Red Hat jest oczywistością, a najnowszy problem Novella w tej dziedzinie to darmowy OpenSolaris, którego wspiera znacznie większa liczba deweloperów i administratorów dużych sieci.

Novell zdołał - jak twierdzi - certyfikować ok. tysiąca aplikacji na zgodność z Suse Linux, jednak firma wciąż nie jest postrzegana przez zewnętrzne środowisko deweloperów. Jednocześnie firma deklaruje, że nadal będzie rozwijać zarówno system, jak i usługi NetWare (na rynek mają trafić jeszcze co najmniej dwie wersje NetWare). Na pewno nie skłoni to istniejących klientów do masowej ucieczki do Windows i Linuxa, co jest jakimś rozwiązaniem, ale na dłuższą metę Novell potrzebuje czegoś więcej, niż tylko systemu.

Novell ma w ofercie serwer aplikacyjny Java (pisaliśmy o tym bardzo szeroko w CW 19/2003). Do dziś nie zdobył jednak udziałów w rynku, które usprawiedliwiałyby jego wykorzystanie w oczach decydentów biznesowych bojących się ryzyka nietrafionego zakupu. Tymczasem w środowiskach linuxowych popularność wśród deweloperów uzyskały serwery Tomcat i JBoss. Z kolei na wyższej półce - tam gdzie serwery aplikacyjne spotykają się ze środowiskami integracyjnymi - karty są już dawno rozdane między IBM, BEA Systems i Oracle, ewentualnie SAP.

Pewne szanse dla Novella istnieją w dziedzinie zarządzania serwerami i komputerami - pakiet ZENworks jest solidnym zestawem narzędzi, pozwalającym zarządzać systemami NetWare, Linux i Windows. Znów - w porównaniu do rozwiązań zarządczych oferowanych przez dużych (IBM, HP), a także mniejszych (Altiris, Micromuse i wielu pomniejszych), Novell nie dorównuje skalą bądź jest drogi. Co gorsza, pojawiają się nowe firmy, które pozwalają zarządzać serwerami Linux za pośrednictwem narzędzi Windows (np. Centeris).

Dwie alternatywy

Akcjonariusze wymagają od firm długofalowej wizji i zdolności do przynoszenia ponadprzeciętnych wyników. Novell, jak się zdaje, wizję ma, z produktami też nie jest najgorzej, jednak zdolności do osiągania ponadprzeciętnych wyników nie objawia od wielu lat. Być może przepowiadane od lat przejęcie go przez IBM jest najlepszą rzeczą, jaka może mu się przydarzyć. Novell nie dał rady stawić czoła skali inwestycji w rozwój produktów, marketing i sieć partnerów, jaką mogły zapewnić sobie IBM, Microsoft czy inni. Gdyby Novell został sprzedany, akcjonariusze nie straciliby pieniędzy, a klienci zyskaliby stabilnego partnera i bogatą ofertę. Alternatywą jest kolejny cykl wymiany prezesów i definiowania nowych strategii.

Novell bez własnej niszy

Nie ma dziś niszy rynkowej, w której Novell miałby wyraźną przewagę nad innymi i swobodę manewru. Jeszcze kilka lat temu Novell miał przewagę nad większością dużych graczy, oferując bogaty funkcjonalnie pakiet rozwiązań do zarządzania tożsamością. Dziś ta przewaga nie jest już oczywista. Kilka małych firm urosło i zostało kupionych przez wielkich graczy (m.in. Onyx zakupiony przez Oracle, kilka firm zakupionych przez HP). Inni, jak IBM, Microsoft i Sun Microsystems, zbudowali takie rozwiązania samodzielnie, częściowo również posługując się przejęciami.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200