Spowiedź prezesów

Przez lata miałem szansę widzieć, jak się wasz image zmienia od czasu awansu na stanowiska dyrektorów generalnych. Począwszy od umiejętności wygłaszania przemówień po angielsku po występy w TV. Czy to także element polityki korporacyjnej, wysyłają was na szkolenia, sami się uczycie?

Bochenek: Mi korporacja niczego nie narzucała. Na szkolenia nie ma czasu. W tej robocie jesteś cholernie wystawiony: mówisz z marszu, nie zawsze na tematy, w których poruszasz się biegle i musisz sobie z tym radzić. Dasz radę albo się skompromitujesz. Z czasem nabierasz komfortu.

Piwowar: Te umiejętności każdy ma, ale nie każdy o tym wie i nie każdy to lubi. Ja akurat lubię.

No właśnie. Nie trzeba was specjalnie zachęcać do pokazywania się w mediach. Traktujecie to jak pracę, czy jest w tym jakiś pierwiastek gwiazdorstwa?

Bochenek: Wiesz, oczywiście to jest część mojej pracy, ale ja też to lubię. Nie wydaje mi się za to, żebym się na siłę pchał do gazet.

Piwowar: Nie stronię od mediów, ale co ja mam lepszego do roboty? Wolę to niż raporty pisać. A tak na serio, naprawdę włożyłem sporo pracy, żeby wypromować kilka osób w Oracle'u, żeby było mnie mniej w mediach. Co ja zrobię, że wszyscy dalej dzwonią do mnie. Żona ma czasem do mnie pretensje, że tyle udzielam się w gazetach. W domu widzi normalnego faceta, który upycha skarpetki pod łóżko, a nie stratega czy gwiazdę zarządzania z okładek pism. Wydaje się jej, że w mediach udaję kogoś innego niż jestem. A ja tłumaczę, że nie kreuję sobie tego wizerunku. Takiego mnie media chcą. Nie chcą przecież rozmawiać o moich skarpetkach pod łóżkiem.

Przez kilka miesięcy szukaliście swoich następców, przeoraliście rynek pracy. O ile trudniejsze zadanie ma teraz HP, które szuka następcy Andrzeja Dopierały?

Piwowar: Będzie im trudno, co widać już po sytuacji w Dellu, który również szuka. Tym bardziej, że Andrzej ustanowił bardzo wysoko poprzeczkę dla swojego następcy w HP.

Bochenek: Na zewnątrz będzie trudno znaleźć. Chyba że ty, Paweł....

Piwowar: Ja do HP??? Nigdy, chyba żebym musiał (śmiech). A ty do Della?

Bochenek: Nawet nie rozmawiałem z nimi. Ostatnią ofertę od Della miałem osiem lat temu. Żebym chciał zmienić firmę, musiałbym namówić do przejścia wraz ze mną kogoś z mojej kadry menedżerskiej, a wiem, że to się nie uda. Google bardzo chciał, ale nie dał rady.

Najbardziej gorące nazwiska na rynku? Chwiejczak, Czajkowski, Brzeski?

Bochenek: Nie wyciągniesz ze mnie niczego, bo naprawdę nie wiem.

Piwowar: Patrzcie, zwolniliśmy tyle miejsce dla młodych, a nie widać nowych kandydatów.

Pytanie do Pawła - dlaczego tak długo zwlekaliście z nominacją dla twojego następcy? Miał być przedstawiony na początku grudnia, później w połowie grudnia, wreszcie nieoficjalnie ujawnił się sam w nowym roku?

Piwowar: Nie stoi za tym żaden spisek. Pomysł przejścia Andrzeja z HP do Oracle'a narodził się przy okazji naszej niewinnej towarzyskiej rozmowy. Konkretne rozmowy zaczęły się wrześniu ub.r. Andrzej później jeszcze rozważał inne oferty, dostał m.in. dwie prestiżowe propozycje z HP. Ostatecznie wybrał Oracle'a i przed Bożym Narodzeniem wszystko miało być domknięte. Brakowało tylko jednego detalu - akceptacji kontraktu przez Larry'ego Ellisona. Pech chciał, że osoba, która wysyłała do naszego prezesa maila z prośbą o akceptację kontraktu Andrzeja, zapomniała o załączniku. Minął dzień, dwa, tydzień, a Larry nie odpowiadał. Z każdym dniem konsternacja była coraz większa. Sytuację udało się wyjaśnić dopiero 2 stycznia. Oto cała tajemnica.


TOP 200