Spięcia w nazwach

Rejestracja domen stała się sposobem robienia biznesu.

Rejestracja domen stała się sposobem robienia biznesu.

Obsługa serwerów DNS to dzisiaj aż kilka procent całego ruchu w sieci. Przybywa zarejestrowanych domen, zaś InterNIC, reprezentowana przez Network Solutions Inc. (NSI), dzięki obsłudze rejestracji domen w USA osiąga niezłe dochody. InterNIC spotkała się ostatnio z dość ostrymi atakami (np. ze strony Domain Name Coalition -http://www.domain-name.org). Różne organizacje starają się złamać monopol rejestracji domen. Gra toczy się o niemałą stawkę - idzie bowiem o zachowanie spójności globalnego Internetu.

Postępująca komercjalizacja Internetu otworzyła puszkę Pandory, pełną skomplikowanych prawnych i finansowych zagadnień. Obecnie coraz wyraźniejsze stają się dążenia zmierzające do korekty globalnego systemu administracji zasobami sieci. Mówią o tym zarówno członkowie internetowej społeczności, jak i przedstawiciele międzynarodowych organizacji. Gdy stało się oczywiste, że sieć globalna to ogromne pieniądze, nieuchronnie zaczął ginąć romantyzm pionierskich czasów. Internetowe domeny stają się powoli bardziej tematem pracy prawników niż inżynierów sieci.

Ruchy, mające na celu zmianę sposobu przydzielania nazw domen oraz adresów IP, wywołały spory zagrażające utrzymaniu tempa rozwoju sieci rozumianej jako informatyczna infrastruktura biznesu. Pytanie, kto ma prowadzić kontrolę zasobów sieci, stało się nie tylko przedmiotem specjalistycznych konferencji, ale zdominowało bieżącą pracę organizacji związanych z Internetem. Bob Metcalfe, znany z licznych publikacji wieszczących rychły kolaps sieci globalnej, przewiduje, iż już wkrótce coraz większa liczba użytkowników zacznie powracać od nazw IP do rzeczywistych numerów IP. Ich zapamiętanie nie jest trudniejsze niż w numerów telefonicznych, a odchodzą wszystkie, coraz częściej występujące problemy związane z obsługą DNS. Także, zdaniem innych specjalistów, nazwy symboliczne zaczynają sprawiać więcej kłopotu niż pożytku.

Płacić czy nie płacić?

Komisja Skarg Wspólnoty Europejskiej będzie rozpatrywała powództwo przeciwko brytyjskiej firmie, która planuje wprowadzenie opłat za przyznawanie nazw domenom adresowym Internetu. Jeden z brytyjskich adwokatów stara się bowiem zablokować nowy system opłat wprowadzany przez Nominet - niekomercyjną organizację powołaną do administrowania systemem domen w W. Brytanii.

Jon Postel, jeden z internetowych pionierów, zaproponował tworzenie nowych domen najwyższego poziomu (czyli iTLD - international Top Level Domains), które mogłyby funkcjonować równolegle obok nazw kończących się na *.com, *.gov czy *.edu. Każdy mógłby stworzyć własne rozszerzenie (np. *.biz czy *.polska - jego rejestracja wiązałaby się jednak z wysoką opłatą. Projekt ten popiera stowarzyszenie ISOC (Internet Society) , dbające o harmonijny rozwój internetowych standardów. IANA (Internet Assigned Numbers Authority) już rozpatruje podania od potencjalnych administratorów nowych domen najwyższego poziomu. Pierwsze licencje mają być wydane w styczniu przyszłego roku. "Chcemy zerwać z monopolem InterNIC" - mówi przedstawiciel IANA.

Własny projekt realizuje organizacja Alternic (http://www.alternic.net), która walczy o wprowadzenie niezależnego systemu DNS. Motorem napędowym tej inicjatywy jest Eugene Kashpureff.

Wprowadzenie wielu momen najwyższego poziomu, administrowanych przez coraz większą liczbę instytucji, rodzi problemy związane z ochroną znaków i haseł towarowych - firmy będą musiały śledzić poczynania większej liczby instytucji, a brakować będzie jednej centralnej bazy zarejestrowanych domen, jaka istniała do tej pory.

Prawnicy zacierają ręce - pracy dla nich na pewno nie zabraknie. Sporu, który wybuchnie między firmami Słodkie Bułeczki a Chrupiące Bułeczki, na tle tego, komu przynależy domena www.buleczki.com - niestety - zapewne nie zawsze uda się łatwo zażegnać.

Chronić logo

Na przestrzeni ubiegłych lat przydział domen adresowych w Internecie był dokonywany bez zbędnych formalności. Domeny tradycyjnie przyznawano wg zasady: "Kto pierwszy, ten lepszy". Nie zwracano uwagi na takie sprawy, jak ochrona znaków towarowych, zastrzeżonych prawnie nazw. Nie sprawiało to większych problemów, dopóki sieć globalna obejmowała na początku głównie środowiska naukowe i akademickie. Nieformalne metody przydziału domen spełniały wymagania tych społeczności.

Jednak, przynajmniej jak twierdzą znawcy przedmiotu, organizacje zajmujące się do tej pory administracją Internetu, nie są w stanie podołać nowym prawnym i biznesowym wyzwaniom. "To tak jakby wynalazcy telefonu zajmowali się administracją sieci telefonicznej" - mówi Gleen Kowak, wiceprezydent Commercial Internet Exchange, zawodowego stowarzyszenia internetowych usługodawców.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200