Smog informacyjny

W takich właśnie okolicznościach, przed kilkoma miesiącami, usłyszałem po raz pierwszy nazwisko dziennikarza Dawida Shenka, które skrzętnie zanotowałem wraz z tytułem jego nowej książki. Tytuł ten brzmiał Data Smog, czyli w wolnym tłumaczeniu "Smog Informacyjny"... Z radiowej opowieści Shenka wynikało, że był on niegdyś, tak jak ja, entuzjastycznym konsumentem elektronicznej informacji. Chcąc być osobą dobrze poinformowaną, zainstalował sobie pewnego dnia w swym domu elektroniczne łącze, które - jak sądził - będzie wykonywać dla niego nieocenioną usługę. Zapewniało mu ono mianowicie ciągły kontakt z serwisem informacyjnym, zwanym Federal News Service, dostarczającym za skromną opłatą bieżące wiadomości na tematy polityczne i kulturalne. Całe urządzenie składało się z małej drukarki, stojącej na prawym skraju jego biurka (z własną anteną i radiowym odbiornikiem) i umieszczonego na podłodze kartonowego pudła z perforowanym papierem.

Zadowolony Shenk włączył swą drukarkę do kontaktu i ta zaczęła drukować. W tempie 2 stron na minutę wypluwała stenogramy wszystkich ważniejszych przemówień wygłoszonych poprzedniego dnia w Kongresie Stanów Zjednoczonych, wywiadów udzielonych porannej telewizji, komplet oficjalnych komunikatów Białego Domu, oświadczenia ambasadorów obcych państw itp., itd. Pierwszego dnia czuł się "na bieżąco", po tygodniu był nieco przytłoczony nadmiarem zadrukowanego papieru, zaś po miesiącu wyciągnął wtyczkę z kontaktu. Pobieżna z konieczności lustracja cennych wydruków nie pozostawiła w jego umyśle żadnych wątpliwości - był to czysty informacyjny szum nie pogłębiający w żadnej mierze jego wiedzy na temat funkcjonowania amerykańskiego społeczeństwa i - jak podejrzewał - dokładnie w tym właśnie celu wyprodukowany.

Informacyjne przeładowanie

Jak już dawno powiedział pewien mędrzec, ludzie stworzyli język nie jako narzędzie do przekazywania informacji, lecz jako oręż perswazji. Człowiekowi, który usiłuje nas o czymś przekonać, nie zależy bynajmniej na podniesieniu poziomu naszej wiedzy, wówczas bowiem trudniej będzie mu osiągnąć zamierzony cel. Drukarka Shenka okazała się po prostu urządzeniem zamieniającym czysty papier w makulaturę.

Doświadczenie z Federalnym Serwisem Informacyjnym stało się dla Shenka czymś w rodzaju objawienia. Zrozumiał, że proces zamiany informacji w wiedzę - a tej w mądrość - nie jest procesem automatycznym i w istocie nadmiar informacji proces ten poważnie zaburza. Zajął się więc badaniem zjawiska "informacyjnego przeładowania" (information overload) i tak właśnie powstała jego książka. Oczywiście, pisanie książki o nadmiarze informacji nie chroni pisarza przed owym nadmiarem. Aby zebrać do niej materiały, Shenk nabył 40 innych książek; wykonał fotokopie 600 stron ze znalezionych w bibliotece książek i czasopism; zgromadził w swym archiwum 575 wycinków prasowych; nagrał 80 godzin wywiadów. Następnie sięgnął do źródeł elektronicznych i przeprowadził 481 poszukiwań literaturowych na Lexis-Nexis (ładując na swe dyskietki 46,2 MB informacji, czyli ok. 14 tys. stron druku) oraz odwiedził ok. 1000 stron internetowych. Efektem była książka, licząca 250 stron, którą zresztą niezwłocznie nabyłem, bowiem problemy Shenka wydały mi się dziwnie znajome.


TOP 200