Słodki ciężar odpowiedzialności

Konsultant jest człowiekiem, który mimo sukcesów, zdany jest na wieczny ból niespełnienia.

Konsultant jest człowiekiem, który mimo sukcesów, zdany jest na wieczny ból niespełnienia.

Gdy obserwuje się z boku pracę doradcy, to wydaje się, że jego sytuacja jest komfortowa. Pracuje nad ciekawymi, niepowtarzalnymi projektami, jest doceniany (również finansowo) za wiedzę i doświadczenie, które wnosi do swojego klienta, czasem wręcz uważany za męża opatrznościowego w przedsiębiorstwie, nie ponosi jednak odpowiedzialności za wdrożenie swoich zaleceń i koncepcji, czyli za powodzenie tego projektu, a więc i za los przedsiębiorstwa. Praca konsultanta to koncert wszechstronności i sztuka sprzedawania swojej wiedzy. Wielu sądzi, że doradcy powinni poprzestać na doskonaleniu tych dwóch aspektów własnej, zawodowej aktywności i niczego więcej nie żądać od życia.

Można jednak na pracę doradcy spojrzeć inaczej. Zajmuje się on kilkoma projektami jednocześnie, czasem w odległych geograficznie miejscach, jest zdany praktycznie sam na siebie, ciągle brakuje mu czasu, efekt jego pracy zależy od osób i czynników, na które nie ma wpływu. Przecież jedynie ok. 10% projektów doradczych jest potem wdrażanych, reszta idzie na półkę. Tak nie buduje się nawet porządnych referencji, nie mówiąc już o satysfakcji zawodowej, samorealizacji, poczuciu wartości własnej pracy. Nie ma ciężaru odpowiedzialności, ale nie ma też praktycznych osiągnięć.

Wielu doradców zgadza się na kompromis odpowiedzialności i satysfakcji, ale znaczna liczba przeżywa frustracje i rezygnuje z tego zawodu na rzecz stałej pracy. Wtedy doradca zajmuje się jedną sprawą - od początku do końca - i jak mu się uda, może z dumą powiedzieć, że to jego działo. Wówczas zwykle o swoich byłych kolegach, konsultantach, mówi z dużą dozą pogardy, że nigdy takich nieodpowiedzialnych ludzi nie zatrudniłby u siebie.

Kariera konsultanta

Kariera konsultanta czasem polega na tym, że angażuje się w coraz większe i wartościowsze projekty za coraz wyższą cenę. Ale może też polegać na zmianie ról z konsultanta na producenta. Konsultant na ogół szuka dla swojego klienta różnych narzędzi, np. systemu informatycznego, modelu organizacyjnego, technologii. Nie ma, niestety, wpływu na cechy funkcjonalne tych narzędzi. Po pewnym czasie wie jednak lepiej niż ich producent, jakie one powinny być naprawdę. Wówczas powinien współuczestniczyć w procesie ich doskonalenia albo wręcz sam je produkować. To, moim zdaniem, jest idealna samorealizacja doradcy. Niestety, nie często tak się dzieje.

<hr size=1 noshade>Krzysztof Stańczuk jest dyrektorem Biura Systemów Zarządzania Exbud SA.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200