Skośnookie pakiety

Rządowe interwencje wynikacjace z braku mozliwości cenzurowania Internetu hamują jego rozwój w niektórych krajach azjatyckich.

Rządowe interwencje wynikacjace z braku mozliwości cenzurowania Internetu hamują jego rozwój w niektórych krajach azjatyckich.

Azjatyckie kraje, prowadzące restrykcyjną politykę wobec Internetu, będą musiały liczyć się z opóźnieniem w rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej, a nawet z konsekwencjami dla wzrostu gospodarczego. Informuje o tym raport firmy konsultingowej PERC (Political & Economic Risk Consultancy) z Hongkongu.

Prawdopodobnie problemy nabiorą znaczenia wówczas, gdy instytucje i osoby prywatne w tych krajach zaczną używać powszechnie Internetu jako kulturotwórczego medium. Dotyczy to zwłaszcza Chin, Wietnamu i Singapuru. "W przypadkach tych krajów użytkownicy Internetu nigdy nie będą pewni, czy nie sprzeniewierzają się prawu, przeglądając strony pajęczyny WWW" - mówi jeden z autorów raportu. Utrzymywanie obywateli w tej niepewności może być efektem zamierzonym. Prowadzić to może jednak do powszechnego wstrzymywania się z korzystania z sieci (nawet w przypadkach nie budzących wątpliwości). Systemy o niepełnym połączeniu ze światem, takie jak chcą utrzymywać Chiny bądź Wietnam, "staną się jedynie marnymi substytutami oglądanej w Internecie rzeczywistości" - twierdzą autorzy raportu.

Rządy obawiające się destabilizującej roli sieci globalnej, będą starać się kontrolować sytuację w najrozmaitszy sposób. Na przykład prawo Korei Południowej, które zabrania dostępu do północnokoreańskich stron WWW, definiuje w sposób nie budzący wątpliwości konsekwencje tego czynu. Rządy najbardziej dążące do kontroli Internetu, zazwyczaj mówią o jego negatywnym wpływie na kulturę narodową. Przykładem mogą być Chiny, które prowadzą kampanię mówiącą o konieczności obrony "duchowej cywilizacji". Sedno leży jednak nie we wpływie sieci na sferę kulturalną, lecz w obawie o utratę politycznej bądź ekonomicznej władzy.

Sytuacja ta sprzyja niewątpliwie monopolowi operatorów telekomunikacyjnych, którym daje to do ręki stosowny argument za utrzymaniem monopolu. Rządowi zawsze będzie łatwiej kontrolować tylko jedno połączenie sieci krajowej z Internetem. Problemy związane z cenzurowaniem transmitowanych siecią treści narastają w postępie geometrycznym wraz ze wzrostem liczby łączy krajowych z operatorami zewnętrznymi. Z przyczyn zarówno politycznych, jak i technologicznych wykorzystanie Internetu w Azji nie osiągnie w najbliższym czasie poziomu Stanów Zjednoczonych. Prowadzący w rankingu Singapur osiąga z trudnością wynik 5% obywateli korzystających z sieci (150 tys. użytkowników na 3 mln populację). Filipiny, Indonezja i Chiny mają po ok. 20 tys. użytkowników.

Każdy z tych krajów dość odmiennie podchodzi do problemu wprowadzenia regulacji prawnych w Internecie, a w szczególności celowości stosowania cenzury.

Hongkong

W tym kraju nad Internetem całkowitą władzę sprawuje sektor prywatny. Kilkudziesięciu internetowych usługodawców ma prawie 200 tys. klientów (w przyszłym roku liczba ta ma wzrosnąć do 480 tys.). Dotychczas jednymi z największych użytkowników sieci były agendy rządowe. Obecnie gwałtownie rośnie aktywność pozarządowych organizacji, firm i ośrodków edukacyjnych. Często użytkownikami są grupy o dość kontrowersyjnym profilu działalności. "W Hongkongu są dostępne różnorodne serwisy WWW, których rząd chiński wolałby nie udostępniać swoim obywatelom" - uważają autorzy raportu. Pozostaje czekać na reakcję władz chińskich, gdy w czerwcu 1997 r. Hongkong przejdzie pod ich kuratelę.

Indonezja

Komercyjni użytkownicy Internetu pogodzili się z licznymi ograniczeniami, których nie doznaliby, działając poza siecią. Natomiast czasopisma i grupy polityczne, których działalność została ograniczona w sąsiednich krajach, mogą wciąż bez ograniczeń korzystać z możliwości publikacji w pajęczynie WWW. W marcu rząd indonezyjski stwierdził, że nie ma zamiaru ingerować w Internet - jednakże w ostatnim miesiącu zadecydowano, że ustawa o telekomunikacji zawierać będzie regulacje prawne, dotyczące tej sieci. W Indonezji jest ok. 20 tys. użytkowników Internetu. Liczba ta wzrasta co miesiąc o ok. 10%.

Malezja

Rząd entuzjastycznie odniósł się do idei Internetu, jako nośnika rozwoju ekonomicznego. Państwo zamierza wspomóc budowę w Malezji "superkorytarza multimedialnego" - specjalnej strefy o najnowszej infrastrukturze telekomunikacyjnej, którą powinni zainteresować się inwestorzy, zajmujący się rozwojem firm informatycznych. Natomiast zastrzeżenia agend rządowych budzi obecność w Internecie pornografii oraz sieciowa działalność opozycji. Rząd nie zamierza jednak prowadzić polityki restrykcyjnej, uważając, że "korzyści wynikające z wprowadzenia do Internetu cenzury, nie są warte poświęcenia zasad, którymi się kieruje". Malezja ma ok. 50 tys. internautów.

Filipiny

Z powodu bardzo ostrej konkurencji między 79 internetowymi usługodawcami internetowymi (na 20 tys. użytkowników!) oraz brakiem jakiejkolwiek kontroli rządowej Filipiny są internetowym Dzikim Zachodem Azji. W ciągu 12 następnych mięsięcy liczba internautów na Filipinach powinna się zwiększyć ponad czterokrotnie.

Singapur

Kraj ten zamierza być azjatyckim numerem jeden w Internecie. Planuje bowiem jeszcze przed końcem wieku połączyć wszystkie gospodarstwa domowe multimedialną siecią. Publikowaniem w Internecie rządzą jednak przepisy, nakazujące m.in. rejestrację aktywności religijnej bądź politycznej. Zablokowany został dostęp do serwerów zawierających materiały uznawane za pornograficzne. Dla prawie 150 tys. użytkowników oznacza to nieco dłuższe czekanie na ściągnięcie strony, ponieważ serwery proxy muszą "przefiltrować" każdy adres URL.

Południowa Korea

Internet stał się najbardziej niezależnym medium informacyjnym w kraju, który nie słynie z wolności prasy. Przedsiębiorstwa, szkoły, agendy rządowe, centra naukowe i organizacje niekomercyjne - wszyscy używają Internetu. Jedynym tabu pozostaje Korea Północna, choć decyzja o karaniu prób jakiejkolwiek komunikacji z tym krajem poprzez Internet wzbudziła gwałtowną debatę o cenzurze.

Tajwan

Według autorów raportu, tajwański Internet jest z jednej strony medium wysoce profesjonalnym, z drugiej zaś - ograniczonym. Polega to na użyciu w sieci w pełni profesjonalnych aplikacji przy jednoczesnym braku "osobistego" oblicza Internetu, które jest widoczne w innych krajach. Tajwański rząd nie cenzuruje w istotny sposób sieci, lecz czas, w którym bez wątpienia czyniłby to z zapałem, pozostały w pamięci obywateli, którzy teraz zachowują ostrożność. Być może sytuacja zmieni się w przyszłym roku, gdy Chiny przejmą kontrolę nad Hongkongiem. Tajwan zostanie wówczas zapewne "punktem wymiany informacji dla wszystkich Chińczyków, nie mieszkających w kraju na kontynencie".

Tajlandia

Rozwój sieci w tym kraju jest bardzo opóźniony. "Słaba infrastruktura telekomunikacyjna i wysokie koszty stanowią istotne ograniczenia" - czytamy w raporcie. W przyszłym roku w sieci powinno być 140 tys. użytkowników (co przy 60 mln populacji jest wynikiem raczej dość skromnym). Wykorzystanie komercyjne sieci jest minimalne. Motorem rozwoju są instytucje edukacyjne. Nic nie wskazuje, by rząd planował wprowadzenie cenzurowania sieci.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200