Skazani na archiwum
- 19.04.2004
Jeśli nie taśma, to co?
Emulacja taśm rozwiązuje problem szybkości wykonywania kopii zapasowych bez wprowadzania rewolucji - idzie więc z duchem oczekiwań klientów. Skoro jednak dane mają być archiwizowane na wiele lat, taśma wciąż może być przydatna - jako nośnik, który można wynieść z serwerowni i umieścić w bezpiecznym miejscu. Nie wszyscy są jednak zadowoleni z taśmy, nawet jeżeli cenią jej zalety. Wielu producentów prowadzi prace, mające na celu stworzenie nośnika wymiennego o dużej pojemności i niewielkim koszcie, a jednocześnie pozbawionego najważniejszych wad taśmy: długiego czasu ładowania do napędu (co najmniej kilkadziesiąt sekund), długiego czasu wyszukiwania danych na nośniku (kolejne kilkadziesiąt sekund), a także relatywnie niskiej odporności mechanicznej.
Przykładem przenośnego nośnika o dużej pojemności stworzonego z myślą o małych i średnich firmach są jednotalerzowe dyski twarde firmy iOmega. Interfejs USB 2.0 zapewnia dostęp do nośnika w ciągu kilku sekund i dostęp do danych liczony w milisekundach. Na razie firma oferuje dyski o pojemności 40 i 60 GB, ale wraz z pojawianiem się technologii zapisu pojemność będzie rosnąć.
Próbą przezwyciężenia długiego czasu ładowania taśm do napędów może być budowa bibliotek, w których taśmy zostają zastąpione dyskami twardymi z interfejsami SATA. Interfejs SATA ma tę zaletę, że pozwala wygodnie włączać i wyłączać dysk - nieaktywne urządzenie jest gotowe do pracy po maksymalnie 8 s od włączenia. Niepracujący dysk nie zużywa się, w związku z czym jego żywotność znacząco wzrasta. Nie bez znaczenia są tu także poprawa bilansu cieplnego w serwerowni i mniejsze zużycie energii.
Od wielu lat mówi się, że przyszłością tanich nośników wymiennych o dużej pojemności są rozwiązania optyczne, a dokładniej technologie hologramowe. Prace nad takimi nośnikami trwają od lat i całkiem prawdopodobne, że w 2005-2006 na rynek trafią nowe napędy holograficzne i nośniki o pojemnościach rzędu 100-200 GB z bardzo krótkimi czasami dostępu.
Tradycyjne technologie optyczne również nie stoją w miejscu. Brytyjski Plasmon już dziś oferuje biblioteki optyczne zawierające dyski MO 5,25" o pojemności 30 GB (niebieski laser, czas dostępu do nośnika rzędu 5 s, dostęp do danych - ok. 25 ms). Firma planuje wprowadzenie do sprzedaży nośników o pojemnościach 60 i 120 GB. Równolegle DVD Forum doszło do porozumienia w sprawie nowej generacji nośników optycznych wielokrotnego zapisu wysokiej gęstości (HD-DVD) pozwalających na zapis 20 GB danych na jednej stronie standardowej jednowarstwowej płyty o średnicy 12 cm.
Alternatywą dla taśm, dysków optycznych, a nawet dysków twardych mogą się wkrótce okazać... pamięci Flash. Wiele takich układów może być zintegrowanych w jednej obudowie. Przy zapewnieniu zapisu równoległego i wewnętrznego bufora ze zwykłej półprzewodnikowej pamięci SDRAM wydajność całości może być zaskakująca. Takie pomysły już dziś są realizowane w praktyce. Wymienne "dyski" Flash o pojemności 32 GB i transferze danych rzędu 7 MB/s przy zachowaniu standardowych wymiarów urządzeń 3,5" oferuje amerykańska firma Adtron. Zastosowanie najnowszych układów Flash (produkowane przez tandem Toshiba/Sandisk układy pamięciowe o pojemności 0,5 GB) zwiększy ich pojemność co najmniej dwukrotnie. Patrząc na skalę produkcji pamięci Flash i związany z nią systematyczny spadek cen, przyszłość takich rozwiązań rysuje się w jasnych barwach. Na obecnym etapie producenci deklarują trwałość zapisu na poziomie ok. 10 lat.
Kolejnym konkurentem - również dla pamięci typu Flash - jest rodząca się właśnie technologia Magnetic RAM (MRAM). To pamięć półprzewodnikowa podobna do SDRAM, jednak zachowująca zapisane w niej dane po odłączeniu zasilania. Oprócz szybkiego dostępu do nośnika i danych wszystkie technologie półprzewodnikowe oferują trwałość mechaniczną nośnika i relatywnie krótkie czasy dostępu do danych.
Porządek w archiwum
Problemem numer jeden osób odpowiedzialnych za archiwizację danych jest dziś nie nośnik, lecz oprogramowanie. Jaki bowiem pożytek z najszybszych bibliotek dyskowych albo rozwiązań taśmowych o najniższej cenie za 1 GB pojemności, skoro nikt nie jest w stanie powiedzieć, co jest na nich zgromadzone? Gdy taśm jest 10 czy 20, może ktoś to zapamięta, ale gdy jest ich 100 albo więcej - to raczej wątpliwe.
Z punktu widzenia przedsiębiorstwa jako całości wydatek na nieco szybszy czy nieco tańszy system archiwizacyjny jest sprawą drugorzędną. Jeżeli zakłada się, że przynajmniej niektóre z gromadzonych informacji są ważne, trzeba umieć odróżnić je od informacji bez znaczenia. Podobnie, jeżeli zapada decyzja o tym, by dane gromadzić na dużą skalę i przechowywać je dłuższy czas, trzeba mieć w ręku narzędzia do tego, by móc łatwo odnaleźć to, co nas interesuje. Inaczej archiwizacja nie ma sensu.
Firma przymierzająca się do wdrożenia rozwiązania archiwizacyjnego powinna w pierwszym rzędzie przekonać się, jakie informacje były gromadzone do tej pory, kto z nich korzystał, jak często i w jakim celu. Dopiero na tej podstawie można budować plany na przyszłość, konstruować reguły archiwizacji itd. Zanim zwrot z inwestycji w taki czy inny typ nośników będzie można uczciwie policzyć, najpierw trzeba zapanować nad pęczniejącymi w oczach zasobami danych: zindeksować je, nadać im wagi i priorytety, oznaczyć je datami, przypisać im reguły dostępu, określić zasady usuwania itd.
Katalogowanie i porządkowanie istniejących zasobów archiwalnych można zautomatyzować za pomocą oprogramowania. Rozwiązania indeksujące są wbudowane w pakiety dostarczane m.in. przez Veritas, Legato czy AppIQ. I choć pakiety te wykonują większość żmudnej pracy, ostateczny kształt systemu archiwizacji danych zależy od wypracowania spójnej koncepcji procesów i architektury.
Zamiast roztrząsać dylemat taśma czy dysk, być może warto najpierw skupić się na architekturze rozwiązania archiwizacyjnego, by jak najlepiej odpowiadała ona konkretnym potrzebom firmy. Jest bardzo prawdopodobne, że w rozwiązaniu ostatecznie znajdzie się miejsce zarówno dla taśm, jak i dysków, a być może nawet zupełnie nowych nośników danych.