Sieciowe podziemie

Wysłany po aresztowaniu do Kalifornii, Kevin Mitnick "chwilowo" został skazany na 22 miesiące więzienia za swe stare grzechy. Dziś, po 36 miesiącach, jego sprawa, licząca 25 nowych oskarżeń, nie trafiła jeszcze do sądu, a pani sędzia Mariana Pfaeltzer nie zgadza się na umożliwienie mu odpowiadania z wolnej stopy. Poza zuchwałością czy też bezczelnością Mitnicka, także inne "okoliczności ogólne" sprzysięgły się jakby przeciwko niemu. Od czasu jego wcześniejszych potyczek z wymiarem sprawiedliwości wiele się w Ameryce i na świecie zmieniło i jedną ze zmian dla niego szczególnie niekorzystnych było wzrastające uznanie przestępstw komputerowych za poważne zagrożenie bezpieczeństwa publicznego. Dość powszechna ignorancja organów ścigania w tej dziedzinie mogła być dawniej źródłem pobłażliwości. Dziś stała się przyczyną paranoicznego nieomal przewrażliwienia. Mitnick w oczach służb więziennych uchodzi za swego rodzaju czarodzieja obdarzonego magiczną mocą zaklinania telefonów i komputerów, które w jego rękach stają się posłusznymi narzędziami zbrodni. Kiedy więc korzysta z telefonu, strażnik więzienny wybiera numer i obserwuje przebieg rozmowy. Wyrokiem sądu nie może też korzystać z komputera podczas przygotowywania swojej obrony, nawet jeśli jego komputer nie miałby modemu i nie byłby podłączony do sieci internetowej. Tymczasem akta jego sprawy zawierają głównie komputerowe pliki, których wydruki miałyby kilka milionów stron...

Wiara w magiczne moce Mitnicka jest wśród więziennych służb tak silna, że ubiegłej zimy spędził nago cztery dni w izolatce wskutek podejrzenia, że planuje przerobienie przeszmuglowanego walkmana na aparat podsłuchowy, który zamierza umieścić w biurze naczelnika.

Freud w Cyberii

Jeśli wierzyć wszystkim amatorom-psychoanalitykom, którzy na temat "duszy hakera" opracowali megabajty freudowskich interpretacji, Kevin Mitnick nie stał się klasycznym, rzec można archetypicznym symbolem swej kulturowej formacji przypadkowo. Już w wydanej przed siedmiu laty książce Katie Hafner i Johna Markoffa Cyberpunk: Outlaws and Hackers on the Computer Frontier został on sportretowany jako typowy społeczny nieudacznik, dziecko rozbitej rodziny, nastolatek cierpiący na brak akceptacji i poszukujący w działalności hakerskiej rekompensaty za swe życiowe niepowodzenia. Hakera, jak twierdzi wielu autorów, pociąga niebezpieczne życie w "elektronicznej przestrzeni", gdzie poszukuje on wyzwania, któremu stawić może czoła angażując całą swa inteligencję i przebiegłość. Wyzwanie to nieuchronnie wiedzie hakera do skraju bezprawia - lub poza jego granice. W końcu jednak każdy haker podświadomie chce zostać ujęty i zdemaskowany, w przeciwnym bowiem razie jego niezwykłe dokonania nie przyniosłyby mu zasłużonej sławy.

Sukces Mitnicka w tej mierze, choć nie bezprecedensowy, o wielu innych hakerach bowiem napisano książki i nakręcono filmy, był jednak trudny do przebicia. Po aresztowaniu historia jego zmagań z Shimomurą stała się tematem dwóch książek, napisanych z dwu przeciwstawnych perspektyw. Zarówno bowiem Mitnick, jak Shimomura mieli zapewnione, podczas swych bojów, usługi "rzeczników prasowych". "Tubą" Mitnicka był i po części jest nadal dziennikarz z San Francisco, Jonathan Littman, który przed aresztowaniem "Kondora" był z nim często w codziennym kontakcie, potem zaś przedstawił jego wersje wydarzeń w książce Fugitive Game (Gra w zbiega). Ze strony Shimomury funkcję tę pełnił wspomniany wcześniej John Markoff, reporter New York Timesa i współautor (z Shimomurą) książki pod pretensjonalnym nieco tytułem: Takedown: The Pursuit and Capture of Kevin Mitnick, America's Most Wanted Computer Outlaw - By the Man Who Did It (Pojmanie: pościg i ujęcie Kevina Mitnicka, najbardziej poszukiwanego amerykańskiego przestępcy komputerowego Ameryki - napisane przez człowieka, który tego dokonał). Zgodnie z amerykańskim prawem, Mitnick nie mógł uczestniczyć w zyskach ze sprzedaży książki Littmana, gdyż w ten sposób czerpałby korzyści finansowe ze swego przestępstwa. Inaczej Shimomura. Plotki głoszą, że podpisał już kontrakt na film, inkasując 2 mln USD zaliczki. Złośliwi mówią też, że przewróciło mu się w głowie i chciałby sam grać główną rolę.

Hakerzy i krakerzy

Freudowskie wyjaśnienia ludzkich motywacji ma swe poważne ograniczenia - nie wszyscy hakerzy są dziećmi z rozbitych rodzin, "dorastającymi w społecznej izolacji, cierpiącymi na skłonności do tycia, krótkowzroczność i dolegliwości żołądkowe" (jak, w wielkim skrócie, opisała dzieciństwo Mitnicka Katie Hafner w Esquire). Fenomen hakerstwa nie da się wyjaśnić w kategoriach czysto psychologicznych. Poza oczywistym - i fascynującym - aspektem technicznym, hakerstwo ma też swą "bazę" społeczną i polityczną. Samo znaczenie słowa "haker" jest wieloznaczne i uległo w "historycznym procesie" znamiennym przemianom. Źródło autorytatywne, elektroniczna "encyklopedia hakerstwa" autorstwa Logic Bomb (http://xmission.com/~ryder/hack.html) podaje sześć nieco odmiennych definicji. Według najbardziej niewinnej i rzecz jasna bezpodstawnej definicji, za "hakera" uważać się może każdy użytkownik komputera. Według innej, na miano to zasługuje tylko taki użytkownik, który spędza "w systemie" wiele czasu i posiada na temat komputerów głęboką wiedzę. W szerzej jednak przyjętym rozumieniu, początkowo hakerami nazywano programistów komputerowych, z biegiem czasu zaś miano to przylgnęło do osobników, którzy zdolni są do "włamania się" do systemu komputerowego bez upoważnienia, by w przebiegły i pomysłowy sposób nieco go przeprogramować bez wiedzy prawowitego właściciela.


TOP 200