Sieci społecznościowe niosą szanse i zagrożenia dla biznesu
- Dorota Konowrocka,
- 25.01.2011
Doskonałą ilustracją sensownej obecności na Twitterze jest @cremebruleecart, za którym kryje się Curtis Kimball, obwoźny sprzedawca francuskiego smakołyku obsługujący mieszkańców San Francisco. Twitter jest jedynym kanałem informacyjnym umożliwiającym sprawdzenie, gdzie danego dnia Kimball się wybiera i jakie wersje deseru będzie serwował. Jego konto śledzone jest przez 12 tysięcy mieszkańców San Francisco, którzy wiedzą, że inaczej będą musieli obejść się smakiem.
O czym jednak pisać, jeśli sprzedaje się produkt bardziej wyrafinowany niż jajeczny deser? Agencje reklamowe eksperymentujące z przekazem w sieciach społecznościowych doszły do wniosku, że duże marki powinny w mniejszym stopniu mówić o produktach, a w większym o stylu życia, mniejsze natomiast powinny skupić się na konkretnych produktach i usługach. Z tego powodu firmy mówią na Facebooku o grupach muzycznych, które wspierają, projektach ekologicznych, społecznych czy edukacyjnych. To bezpieczna strategia, bo dość trudno jest skrytykować akcję karmienia głodnych dzieci, odzyskiwania surowców wtórnych czy promowania młodych talentów, użytkownicy mogą jednak stracić z pola widzenia produkt, na którym firma zarabia. Druga strategia może co prawda skupić uwagę odbiorców na konkretnym produkcie, ale może też wywołać falę krytyki. W gruncie rzeczy jednak obecność firmy w serwisach społecznościowych oznacza zgodę na zmierzenie się z krytyką, tym bardziej że nigdy nie wiadomo, kiedy i z której strony nadejdzie kryzys. Nikon Polska jest tego doskonałym przykładem.
Przypadek Nikona
W Stanach Zjednoczonych wydatki na reklamę w mediach społecznościowych już w 2010 roku będą stanowić 6,7% obrotów rynku reklamy internetowej. Serwisy społecznościowe coraz częściej oskarżane są o "psucie" rynku reklamy online. Z analizy ComScore z lipca 2010 roku wynika, że podczas gdy w Stanach Zjednoczonych przeciętna cena tysiąca odsłon (CPM) reklamy graficznej kształtuje się na poziomie 2,43 USD, w przypadku serwisów społecznościowych (np. Facebook, Myspace) wynosi ona zaledwie 0,56 USD. Nietrudno przewidzieć, że największy udział w przychodach reklamowych mediów społecznościowych za oceanem ma Facebook. W 2010 roku na reklamę w tym serwisie wydanych zostanie 835 mln USD, a jego udział w torcie reklamowym w porównaniu z rokiem poprzednim wzrośnie aż do 50%.
Źródło: Raport Internet Standard Social Media 2010