Sieć czy System

Janusowe oblicze systemu

Żadnego z tych podejść nie da się przyjąć w tak skrajnej formie. Nie staniemy się jako gatunek z dnia na dzień ani aniołami, ani diabłami. Optymalne podejście dialektyczno-krytyczne uwzględnia zarówno funkcjonalny, jak i dysfunkcjonalny wpływ technologii na rozwój człowieka i społeczeństwa, wolności, kultury czy polityki.

Sprawa wydaje się zbyt skomplikowana, by można ją było umieścić na binarnej podziałce dobra i zła. Nie ulega wątpliwości, że na naszych oczach powstaje wspomniany system monitoringu zachowań ludzi i grup w gospodarce, polityce, kulturze i sferze bezpieczeństwa. Są tu elementy zarówno organizacji i regulacji, jak i samoorganizacji i samoregulacji, choć nie da się powiedzieć, jaka tendencja zwycięży i czego będzie więcej. Brak tu jeszcze jasnych reguł, z jakimi mieliśmy do tej pory do czynienia w realu (chodzi o zasady społeczeństwa demokratycznego, prawo i jego egzekwowanie).

Wobec zmiany paradygmatu społeczeństwa, gospodarki, polityki i kultury nieuchronne staje się powstanie nowego systemu regulacji - tak aby w ogóle było możliwe życie w takim społeczeństwie. Przez całe stulecia i zdecydowaną większość dziejów jednostka była pod kontrolą grupy i instytucji (rodziny, kościoła), wreszcie państwa (patriotyczna narracja, nacjonalizm), a w końcu kultury masowej. Ten system regulacji i kontroli zaczął się kruszyć pod wpływem procesów zachodzących zwłaszcza w drugiej połowie XX w., gdy rodziło się społeczeństwo indywidualistyczne.

Czy zatem należy przystać na argumenty tych, którzy twierdzą, że system będzie zmierzać w stronę neototalitaryzmu? Ten wariant wydaje się mało prawdopodobny, przynajmniej w kręgu kultury zachodniej. Chodzi oczywiście o totalitaryzm państwowy. Nie ma dlań dobrej pogody, bo świeża jest jeszcze pamięć po totalitaryzmach ub.w., które choć były rasowo czy klasowo motywowane, to jednak wyznaczały technologiom informacyjnym - takim, jakie wtedy były dostępne - niepoślednią rolę. Przypomnijmy, jaką rolę odegrał zastosowany przez IBM i przejęty przez nazistów wynalazek Holleritha - sorter i tabulator - do ewidencjonowania Żydów w Rzeszy Hitlerowskiej. Znane i opisane są radzieckie pokusy wykorzystania technologii do kontroli społeczeństwa i zarządzania nim (co zauważył Edwin Bendyk w artykule Matematyka postępu, przywołując plany Gosnabu stworzenia rejestru wszystkich transakcji ekonomicznych przy użyciu superkomputera BESM-6).

Pokusa totalitaryzmu wydaje się w świecie zachodnim - najbardziej obok Japonii, zinformatyzowanym - mało realna. Złożyło się na to wiele przyczyn, z których wśród najważniejszych był fakt, iż system ten okazał się - jeśli można sobie pozwolić na taki antropomorfizm - zbyt mało inteligentny. Wolf Singer, filozof i logik, członek Papieskiej Akademii Nauk, uważa, że zbrakło mu metainteligencji, żeby mógł przetrwać. System hierarchiczny musi wcześniej czy później runąć, gdy osiąga pewien stopień skomplikowania - a każdy go osiąga. Instytucje takiego systemu: społeczne, ekonomiczne, polityczne, kulturalne nie uczą się, bo ludzie je stanowiący nie mają zakodowanej obawy o przetrwanie.

Nie uchyla to pytania, czy informatyzacja nie stworzy pokusy zastosowania raz jeszcze mocnej regulacji zewnętrznej? Czy nie należy się liczyć z recydywą technokratycznej pokusy zaprogramowania społeczeństwa jako taśmy produkcyjnej, tym razem "taśmy informatycznej" - cybergosplanu? Czy nie powróci pokusa uczynienia wszystkiego przewidywalnym i policzalnym? Informatyzacja może się wydać wymarzonym systemem kontroli i regulacji systemu rynkowego, co nie udało się w przedinformatycznych systemach totalitarnych.

Jednak trudno sobie wyobrazić totalitaryzm sieciowy. Musiałby być hiperhierarchiczny, a sieć ze swej natury hierarchiczna nie jest.

Byłoby to połączenie ognia z wodą, co udaje się tylko w rzeczywistości wirtualnej.

Nie będzie elektronicznej wersji orwellowskiego Wielkiego Brata. Nie będzie Matrixa, globalnego megaservera zarządzającego odmóżdżonymi społeczeństwami czy totalitarnego systemu zwalczania przestępczości, jaki wymyślił Phillip Dick, a przeniósł na ekran Steven Spielberg w Raporcie mniejszości. Być może będą za to "bracia mniejsi" czy "bratanki", pod kontrolę których wpadną "bracia przyłączeni", a poza kontrolą pozostaną (do czasu) "odłączeni" (brothers offline). Podejmowane będą próby zawładnięcia segmentami sieci czy nawet jej unarodowiania.

Niektórzy sądzą, że skoro społeczeństwa informacyjne buduje się na substracie państw narodowych, to społeczeństw informacyjnych będzie wiele i każde będzie mieć własne charakterystyki kulturowe. Czyli, że globalne społeczeństwo informacyjne nie musi być nową jakością, lecz sumą narodowych, regionalnych, lokalnych.


TOP 200