Satelity na masowym rynku

Europejski Galileo

Unia Europejska, a przynajmniej niektóre należące do niej państwa, od wielu już lat starają się przeforsować projekt budowy własnego (kontrolowanego przez UE) systemu nawigacji satelitarnej, obejmującego podobnie jak GPS obszar całego świata. Ma on składać się z 30 satelitów umieszczonych na wysokości 23 222 km nad ziemią. Wciąż jednak nie udaje się znaleźć uzgodnionych form i źródeł finansowania tego projektu, którego wartość jest obecnie szacowana na 3,4 mld euro. Pierwotne plany zakładały, że będzie on realizowany głównie przez firmy prywatne - AENA, Alcatel-Lucent, EADS, Finmeccanica, Hispasat, Inmarsat, TeleOp, Thales - jedynie przy częściowym wsparciu finansowym ze strony Unii (początkowo 1 mld euro). Dokładniej, UE miała sfinansować umieszczenie pierwszych 4 satelitów Galileo, a następnie tylko jedną trzecią kosztów budowy i uruchomienia kolejnych 26 satelitów.

Optymizmu dotyczącego możliwości zwrotu poniesionych nakładów nie podzielili jednak prywatni inwestorzy. Ich wątpliwości co do rzeczywistych kosztów i potencjalnych zysków doprowadziły do opóźnień w realizacji tego projektu, a ostatecznie w czerwcu br. do ogłoszenia przez UE decyzji o rezygnacji z programu partnerstwa publiczno-prywatnego. We wrześniu Komisja Europejska zaproponowała, aby koszty budowy systemu Galileo zostały w całości pokryte z funduszy unijnych. Czy jest to potrzebna inwestycja? Jak powiedział Jacques Barrot, europejski komisarz ds. transportu, najlepiej spytać konsumentów, którzy masowo kupują coraz więcej odbiorników GPS. Jest on przekonany, że system Galileo przyniesie budżetowi UE zyski i inwestycja się zwróci.

Po rezygnacji z bezpośredniej współpracy z inwestorami prywatnymi początkowym pomysłem było uzupełnienie brakujących 2,4 mld euro przez dodatkowe wpłaty 27 państw członkowskich na rzecz ESA (European Space Agency), ale pomysł upadł, bo aż 10 państw unijnych nie jest członkami tej organizacji, jak powiedział Jacques Barrot. Stąd jedyną możliwością sfinansowania tego projektu jest dostarczenie środków bezpośrednio z budżetu UE. Nowy projekt finansowania miał zostać przedstawiony na początku października br., na spotkaniu ministrów transportu państw unijnych w Luksemburgu.

Europejskie ambicje stara się ostudzić prezydent George W. Bush, który zaraz po ujawnieniu nowego projektu finansowania Galileo oświadczył, że zapewnia, iż system GPS nie będzie w żadnej sytuacji wyłączany, a jakość sygnałów ograniczana ze względów wojskowych. A dodatkowo USA całkowicie zrezygnują z instalacji funkcji SA (Selective Avaiability) w nowych modelach satelitów nawigacyjnych. Już w maju 2000 r. USA oficjalnie zaprzestały specjalnej degradacji sygnałów GPS, czyli korzystania z funkcji SA. Jest ona jednak wciąż dostępna i w każdej chwili rząd USA może zdecydować o jej uruchomieniu, co zawsze było poważnym argumentem zwolenników budowy systemu Galileo.

Równolegle rozwija się współpraca między EU i USA - pod koniec lipca br. zostało zawarte porozumienie dotyczące zapewnienia zgodności między systemami GPS i Galileo. Nowa, ulepszona wersja GPS IIIA oraz przygotowywany system Galileo Open Service mają stosować taki sam format sygnałów przeznaczonych do zastosowań cywilnych. Porozumienie jest efektem ponad 3 lat pracy powołanej w czerwcu 2004 r. wspólnej grupy roboczej. Satelity GPS i Galileo oraz nowej generacji odbiorniki mają wykorzystywać format sygnałów MBOC (Multiplexed Binary Offset Carrier), który nie tylko pozwoli na odczyt danych z obu systemów jednocześnie, ale również ma zapewnić lepszą niż dotąd precyzję lokalizacji położenia w trudnych obszarach (np. miastach o wysokiej zabudowie).


TOP 200