Samemu eksponować swoją wartość

Nadchodzi czas, aby docenić wkład informatyków w kształtowanie wizerunku firmy, w jej sukcesy.

Nadchodzi czas, aby docenić wkład informatyków w kształtowanie wizerunku firmy, w jej sukcesy.

W polskich przedsiębiorstwach na ogół najpierw wykorzystuje się informatykę, dopiero później zatrudnia informatyków, tworzy działy informatyczne. Pierwszy kontakt firmy z oprogramowaniem i sprzętem może przebiegać we współpracy z informatykiem spoza firmy, dostawcą , którego interesują głównie zapłacone w terminie faktury za sprzedaż i usługę. Nawet zakładając, że jest on znakomitym fachowcem, człowiekiem solidnym i uczciwym, zawsze ma zasadniczą wadę - nie jest osobą w pełni dyspozycyjną. Spełnia rolę bezdusznej wobec przedsiębiorstwa maszyny interwencyjnej. Potrafi zmuszać przedsiębiorstwo do decyzji słusznych, ale pogłębiających uzależnienie od siebie.

Brak wyczucia codziennego rytmu pracy przedsiębiorstwa, fragmentaryczność wiedzy, jakie uzyskuje od osób oddelegowanych do współpracy z nim, grozi niską jakością prac dostosowawczych w systemie informatycznym. Namiast brak konieczności współistnienia z użytkownikami w ramach jednego organizmu jest źródłem niezrozumienia go, niespełniania jego oczekiwań, utraty nadziei, że jego praca dzięki informatyce będzie łatwiejsza i efektywniejsza.

Wejście informatyka

Te niedogodności powodują, że zarządy w końcu podejmują decyzję o zatrudnieniu informatyków i utworzeniu specjalnego działu. Teraz stają przed alternatywą, czy użytkować zakupione wcześniej oprogramowanie, a zadania własnych informatyków ograniczyć do utrzymywania bezawaryjnej pracy sieci komputerowej i egzekwowania od dostawcy oprogramowania prawidłowej obsługi, czy też dążyć stopniowo do zastępowania ich produktami własnego zespołu informatycznego. Drugie rozwiązanie zawiera dodatkowo możliwość komercjalizacji działalności informatycznej firmy, czyli sprzedawania usług informatycznych również innym organizacjom i chociaż częściowego zwrotu ogromnych inwestycji poniesionych podczas tworzenia wykwalifikowanego zespołu i produkowania systemu informatycznego. Głównymi zaletami posiadania własnego zespołu informatyków pozostają jednak: klarownie zdefiniowana odpowiedzialność za jakość działania sieci i systemu, gwarancja natychmiastowej reakcji, utrzymywania zgodności rozwoju systemu z pojawiającymi się potrzebami firmy oraz bezproblemowe spełnianie żądań firmowych użytkowników. W dużym przedsiębiorstwie powinien zatem taki zespół funkcjonować.

Zródło pomysłów

Czego wymagać od pracowników zespołu? Czy ograniczyć ich rolę do służebnej wobec użytkowników? Czy zaakceptować informatyka jako rzetelnego, ale biernego wykonawcę koncepcji i pomysłów użytkownika?

Zdecydowana większość czynnych zawodowo informatyków to ludzie bardzo inteligentni, dociekliwi, zaangażowani w swoją pracę, pomysłowi. Dzięki temu, że są zmuszeni do bieżącego śledzenia zmieniających się przepisów, do ciągłego rozwiązywania problemów w wielu obszarach działalności, dzięki temu, że mają dostęp do niemal wszystkich rejestrowanych danych istotnych dla firmy, zyskują ogromną wiedzę na temat powiązań i zależności poszczególnych działów. Mają możliwość i potrafią syntetycznie analizować procesy zachodzące w firmie. To poważny potencjał. Warto korzystać z wiedzy informatyków tak łatwo dostępnej, a często nie dostrzeganej czy wręcz ignorowanej przez dyrektorów. To oni najszybciej zauważają niedoskonałości organizacyjne firmy, niedbałość o jakość informacji, a nierzadko braki kompetencyjne pracowników. To dzięki wiodącym informatykom, ich perswazjom i sugestiom, a w końcu gotowym rozwiązaniom, elementy codziennej pracy wielu działów mogą ułożyć się w logiczną całość.

Szef informatyków

Kierownik działu informatycznego powinien przekazywać zarządowi odczucia i propozycje swojego zespołu. Od formalnego usytuowania tej osoby w hierarchii przedsiębiorstwa, od jego szans wypowiadania się na najwyższym forum firmy zależy, czy cenne spostrzeżenia i wnioski informatyków nie będą stracone. Od jego osobowości i umiejętności uzależniona jest skuteczność przekonywania władz przedsiębiorstwa o wadze przedstawianych przez niego spraw. Jednak niezbędnym posunięciem ze strony tych władz wobec szefa informatyków jest zarezerwowanie dla niego jednego z eksponowanych miejsc w firmie. Stosownie do przyjętego w danym przedsiębiorstwie nazewnictwa może to być np. główny informatyk czy też dyrektor ds. informatyki, ale zawsze powinien być wysoko sklasyfikowany na szczeblach hierarchii. Ten najważniejszy informatyk nie musi i w wielu przedsiębiorstwach nie może należeć do grona decydentów. Z pewnością może jednak pełnić rolę konsultanta dyrektorów odpowiedzialnych za kluczowe działy w przedsiębiorstwie, a nawet doradcy prezesa zarządu czy też dyrektora naczelnego.

O lokalizacji zespołu informatycznego w strukturze organizacyjne może decydować skojarzenie z najistotniejszą dla firmy istniejącą jednostką, wymagającą obsługi informatycznej. Tam gdzie będzie to produkcja, zespół będzie ulokowany w pionie dyrektora ds. produkcji, tam gdzie pierwszoplanową rolę odgrywa handel, będzie to pion dyrektora ds. zbytu, jeszcze gdziej indziej - i na razie najczęściej - jest to pion dyrektora ds. ekonomicznych.

Rzadko, choć wydaje się to naturalne, zespół informatyków pojawia się w pionie dyrektora ds. organizacji. Jeszcze rzadziej, choć byłoby to zgodne z duchem czasów, podlega bezpośrednio szefowi przedsiębiorstwa.

Do dzieła

Daleki jestem od bezgranicznej gloryfikacji zawodu, który wykonuję. Ale w czasach, kiedy każdy niemal projekt, proces i analiza w przedsiębiorstwie opisywane są i przetwarzane za pomocą komputera, trudno o przecenienie tych, którzy nadają komputerom duszę i utrzymują je przy życiu. Wizualizacja danych, symulacja procesów, ocena kondycji i stopnia zaawansowania w realizacji bieżących zadań, prezentacja trendów i prognoz na przyszłość - to wszystko nie może się obyć bez informatyka.

Nikt już nie kwestionuje dużej roli informatyki w przedsiębiorstwie.

Nadchodzi czas, by uznać poważny wkład informatyków w kształtowanie wizerunku firmy, w jej sukcesy. Niedaleka przyszłość potwierdzi, że trudno będzie przedsiębiorstwu zwyciężać, nie dopuszczając informatyków do grona decydentów.

Przestrzegam jednak informatyków przez zwykłym oczekiwaniem na rychłe awanse i pochwały. Od nich samych zależy odpowiednie wyeksponowanie swojej wartości. To młody zawód, ale rozwijający się niezwykle dynamicznie. Będą lepsi i gorsi. Sam fakt bycia informatykiem o niczym nie przesądza. Trzeba swoją postawą udowodnić władzom firmy, że poza rzemieślniczymi umiejętnościami zawodowymi potrafimy skutecznie włączyć się w realizację najważniejszych celów firmy.

Krzysztof Pękala jest Dyrektorem Zakładu Informatyki EXBUD S.A. w Kielcach.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200