Rzeczy zawładną internetem

Internet Przedmiotów może okazać się największym przełomem technologicznym w historii sieci. Będzie początkiem nowej rzeczywistości biznesowej, w której część firm może nie odnaleźć. To zadanie dla szefów informatyki: przygotować firmę na nadciągającą wielką zmianę.

Internet of Things przez lata był tylko hasłem, opisującym bliżej niesprecyzowaną przyszłość świata IT. Teraz jednak sytuacja się zmienia – koncept ten nabiera kształtów i wiemy już dość dokładnie, jak będzie wyglądał świat IT w erze Internetu Przedmiotów. Nieco upraszczając, możemy założyć, że dla firm i instytucji oznaczać to będzie konieczność zmierzenia się i okiełznania setek (jeśli nie tysięcy) nowych, podłączonych do sieci urządzeń i przedmiotów. Warto już teraz zacząć planować, jak to zrobić.

Stopień zaawansowania migracji do nowego świata IT jest nierówny – część firm już tak naprawdę od dawna w nich operuje, inne dopiero się do tego szykują. Dla Teda Colberta, CIO w firmie Boeing, Internet of Things to tak naprawdę nic nowego – w jego organizacji od ponad dekady wdrażano tysiące najróżniejszych urządzeń smart, zbierających dane i komunikujących się pomiędzy sobą. Stosowano je zarówno w salach fabrycznych, jak i na pokładach samolotów, a także na polu walki, na którym operuje sprzęt dostarczany przez Boeinga.

Zobacz również:

  • 5G to nie tylko smartfony - jakie technologie skorzystają?

W zupełnie innej sytuacji jest szefowa działu IT amerykańskiej ligi futbolowej NFL – Michelle

McKenna-Doyle. Dla niej to zupełnie nowa rzeczywistość, którą specjaliści od IT NFL obecnie intensywnie eksplorują i testują. Liga sprawdza możliwości, jakie daje masowe zastosowanie sensorów na boisku, piłkach, zawodnikach czy sprzęcie sportowym. NFL testuje również potencjalne korzyści wynikające ze śledzenia fanów przemieszczających się na terenie obiektów sportowych.

Masowa produkcja danych

Zdaniem Chrisa Currana, głównego specjalisty ds. technologii z firmy doradczej PwC, Internet Rzeczy otwiera przed działami IT zupełnie nowe perspektywy – najważniejsza z nich jest możliwość „zinstrumentalizowania” (czyli wykorzystania do pozyskiwania danych, monitorowania i analizowania) zarówno produktów danej firmy, jak i samego procesu biznesowego. Odpowiednie wykorzystanie systemu podłączonych do sieci sensorów może dostarczyć każdej organizacji gigantycznej ilości przydatnych informacji, które posłużą do lepszego zrozumienia, analizowania i zaplanowania działań operacyjnych.

Zdaniem analityków, w najbliższym czasie nastąpi prawdziwa eksplozja popularności rozwiązań wykorzystujących Internet of Things (IoT) – ten wzrost będzie generowany przede wszystkim na rynku konsumenckim, na którym pojawia się coraz więcej urządzeń smart, od opasek na rękę wspomagających ćwiczenia aż po inteligentne, podłączone do sieci lodówki. Według Gartnera, do 2020 r. na całym świecie wykorzystywanych będzie co najmniej 16 mld produktów gotowych do podłączenia do IoT. Oznacza to, że każdy człowiek na Ziemi będzie w jakiś sposób używał średnio 3,3 urządzenia podłączonego do internetu (w wyliczeniach nie uwzględniono tabletów i smartfonów).

Pierwsze urządzenia spełniające definicję elementów Internetu Rzeczy były wysoce wyspecjalizowane i pracowały głównie w przemyśle – to przede wszystkim najróżniejsze sensory i wskaźniki, których zadaniem było pozyskiwanie danych z infrastruktury produkcyjnej i przekazywanie ich do systemów kontrolnych. Od tego czas jednak definicja sprzętu przystosowanego do pracy w IoT znacznie się poszerzyła – dziś przyjmujemy, że jest to urządzenie, które wyposażono w dostęp do sieci, które jest w stanie pozyskiwać jakieś dane z otoczenia i przekazywać je dalej (do internetu, sieci firmowej lub innych współpracujących urządzeń).

„Dla nas ‘urządzenie IoT’ to takie, które jest w stanie przesyłać informacje do innych sprzętów czy obiektów i jest w stanie odczytać w czasie rzeczywistym ich status” – doprecyzowuje Michele Pelino, specjalistka z firmy analitycznej Forrester Research.

Sensory zdominują świat

Niektóre z tych nowych urządzeń będą niezależne (będziemy je nosili np. do biura, podobnie jak dziś zabieramy ze sobą smartfony), pozostałe będą wbudowane w sprzęt, którego używamy już dziś w pracy czy domu. Wraz ze wzrostem ich liczby rosła będzie ilość dostarczanych przez nie informacji, a także nowych pomysłów na ich wykorzystanie do usprawnienia pracy i procesów biznesowych, pozyskiwanie danych itp.

Lawinowego przyrostu informacji obawia się nawet taki weteran IoT jak wspomniany już Ted Colbert z Boeinga. Jego zdaniem prawdziwym wyzwaniem w nowej rzeczywistości IT będzie przetworzenie i odpowiednie wykorzystanie ogromnej ilości informacji, które będą generowane i dostarczane przez ekosystem połączonych siecią sensorów. „Czujniki powstają i popularyzują się teraz znacznie szybciej i ludzie nie są w stanie za tym nadążyć. Wraz z malejącym kosztem ich wdrażania firmy mogą pozyskiwać więcej – i bardziej cennych – danych. To pozwoli na lepsze rozwiązywanie problemów biznesowych, opierając się na bardziej miarodajnych informacjach” – wyjaśnia Colbert.

„To będzie radykalna zmiana, bo nawet jeśli do tej pory mogliśmy obniżać koszty sensorów i ich wdrażania, to nie byliśmy w stanie w pełni efektywnie transportować, przechowywać i analizować danych. Teraz, dzięki rozwojowi narzędzi do zarządzania big data, możemy wreszcie realizować wszystkie zadania” – komentuje szef IT działającego w ramach koncernu General Electric działu Global Software Center.

Jim Noga, CIO w firmie Partners HealthCare, podkreśla, że choć usieciowione sensory medyczne były w służbie zdrowia wykorzystywane od lat, to aktualna sytuacja na rynku wyraźnie wpływa również na tę branżę. „Obserwujemy gwałtowny wzrost liczby urządzeń medycznych wyposażonych w sensory – dotyczy to zarówno sprzętu wykorzystywanego w szpitalach, jak i indywidualnych urządzeń używanych przez pacjentów” – mówi Noga.

Wdrożenie, czyli wzywanie

Choć korzyści wynikające z wdrażania w organizacjach rozwiązań wykorzystujących Internet of Things są oczywiste, to warto pamiętać, że ich wdrożenie będzie procesem bardziej skomplikowanym niż tylko wprowadzenie kosmetycznych zmian do infrastruktury informatycznej. „Działy IT będą musiały od nowa przeanalizować swoje portfolio usług – tak aby przygotować się do obsłużenia dużej liczby aplikacji pozyskujących i przetwarzających dane z sensorów IoT” – zapowiada Ted Colbert.

Oto cztery podstawowe działania, które szefowie IT będą musieli podjąć, by skutecznie wdrożyć i odpowiednio wykorzystać w swoich organizacjach rozwiązania oparte na Internet of Things:

1. Współpraca działu IT oraz operacyjnego to podstawa

W nowej rzeczywistości kluczowa będzie współpraca działu IT z pracownikami bezpośrednio odpowiedzialnymi za prowadzenie procesów biznesowych i działań operacyjnych firmy. Upowszechnianie się sieci niezależnych sensorów sprawi, że firmy zaczną śmielej korzystać z otwartej architektury (zamiast stosowanych obecnie zamkniętych systemów), co z kolei zmusi pracowników operacyjnych do sprawnego współdziałania ze specjalistami IT – w celu sprawnego rozwiązywania ewentualnych problemów. „Obie strony będą musiały pracować razem i wspólnie decydować, kto czym zarządza, kto co kontroluje i kto co monitoruje. Znikną wyraźne podziały i obowiązujące sztywno granice – to oznacza nowe wyzwania i szanse dla IT” – wyjaśnia Hung LeHong z Gartnera.

Problemów do rozwiązania może być wiele. Jeśli np. w nowym systemie automat sprzedający będzie w stanie sam wysłać do systemu ERP informację, że kończy mu się towar i niezbędna jest dostawa, czy to oznacza, że firma powinna wykupić dodatkowe konto użytkownika ERP? Gdy pracownicy operacyjni zaczną szerzej wykorzystywać maszyny podłączone stale do sieci, z pewnością z czasem pojawią się problemy techniczne, które rozwiązać będą mogli wyłącznie specjaliści IT. To samo dotyczy planowania aktualizacji, konserwacji itp. – wszystkie wydarzenia trzeba przewidzieć i zaplanować już na etapie wdrażania rozwiązań IoT.

John Pescatore, dyrektor działającego w ramach SANS Institute centrum Emerging Security, tłumaczy, że Internet Rzeczy to również dwa potężne wyzwania w zakresie bezpieczeństwa IT. Pierwszym jest fakt, że większość nowych urządzeń tworzona będzie z myślą o wykorzystywaniu ich przede wszystkim przez klientów indywidualnych – a to oznacza, że będą stosunkowo słabo domyślnie zabezpieczone i nie będą wyposażone w zbyt rozbudowane narzędzia do zarządzania. Drugim problemem będzie wysoka heterogeniczność ekosystemów wykorzystujących Internet of Things.

CIO będą musieli pomyśleć o zreformowaniu firmowej infrastruktury sieciowej. „Niezbędne będzie odpowiednie zarządzanie danymi, sieciami i wieloma poziomami bezpieczeństwa po to, by zapewnić pracownikom wygodny dostęp do danych, ale jednocześnie zagwarantować wymagany poziom poufności informacji. To będzie naprawdę skomplikowane zadanie, szczególnie w dużych firmach” – mówi Ted Colbert.

Problemem będzie sprawne zarządzanie firmową siecią sensorów – na rynku nie ma narzędzi, które byłyby w stanie sprawnie nadzorować pracę i pozyskiwać dane z wielu różnych urządzeń sieciowych. Specjaliści sądzą jednak, że takie rozwiązania zaczną pojawiać się całkiem szybko – pierwszymi jaskółkami są produkty Axeda, Etherios, MyKoots czy ThingWorx.

Zdaniem ekspertów, sytuacja jest trudna dlatego, że jeśli jakiś CIO chce masowo wdrożyć w swojej firmie rozwiązania IoT, to tak naprawdę sam musi być integratorem i wspólnie z działem operacyjnym przeprowadzić wdrożenie, dopasowując sprzęt, oprogramowanie i usługi. Z czasem sytuacja zdecydowanie się poprawi – pojawi się coraz więcej kompleksowych rozwiązań, sprzętu sieciowego obsługującego nowe zadania itp.

2. Opanuj konsumeryzację

Wprowadzanie profesjonalnych urządzeń smart do firmowej sieci będzie poważnym wyzwaniem dla działów IT, ale znacznie więcej problemów przysporzy im konsumeryzacja, czyli zjawisko polegające na wprowadzeniu do firmowego ekosystemu urządzeń zaprojektowanych z myślą o zwykłych konsumentach. Obsłużenie przez firmową infrastrukturę informatyczną sensorów przemysłowych, czujników związanych z produkcją, logistyką itp. to jedno, ale współpraca z dziesiątkami łączących się z korporacyjną siecią opasek treningowych, urządzeń do monitorowania pracy serca, czujników domowych, metek cyfrowych to już zupełnie inna sprawa.

Część z tych „niebiznesowych” urządzeń pracownicy będą przynosili do firmy, inne do firmowej sieci dostaną się np. podczas sesji VPN związanych z telepracą. Ich „supportowanie” przez dział IT będzie polegało prawdopodobnie głównie na minimalizowaniu zagrożeń informatycznych związanych z wprowadzaniem do sieci nieautoryzowanych urządzeń. Niezbędne będzie opracowanie zasad postępowania, polityki dotyczącej wykorzystania prywatnych urządzeń w pracy, a z czasem pewnie również rozwiązań uwierzytelniających i systemów do zarządzania takim sprzętem.

Warto jednak pamiętać, że konsumeryzacja może oznaczać dla firmy również korzyści. „Nie zdecydowałbym się np. na podłączenie do mojej głównej sieci prywatnych urządzeń pracowników, służących np. do monitorowania temperatury czy pozycji w budynku. Ale rozsądnym rozwiązaniem wydaje się stworzenie odpowiedniej podsieci, która zbierałaby dane z takich sensorów w celu wykorzystywania ich np. do sterowania wentylacją i oświetleniem w budynku” – tłumaczy Ted Colbert z Boeinga.

Karen Austin, CIO w firmie PG&E Corp., nadzorowała instalację ponad 9 mln podłączonych do sieci liczników elektrycznych, a także sensorów służących do monitorowania przepływu gazu – dane dostarczane przez te urządzenia doskonale sprawdzały się podczas planowania wyłączeń, lokalizowania awarii i modernizowana systemów dystrybucji gazu lub energii. Teraz PG&E Corp. planuje skomunikowanie inteligentnych liczników energii z urządzeniami smart wykorzystywanymi przez klientów w domu – coraz częściej pojawiają się tam podłączone do sieci pralki, lodówki, systemy wentylacji czy ogrzewania. Sprawna współpraca tych urządzeń może pozwolić klientom na efektywniejsze wykorzystywanie energii i redukowanie kosztów.

W przypadku Partners HealthCare głównym problemem będzie zintegrowanie danych z urządzeń pacjentów (np. inteligentnych aparatów do mierzenia ciśnienia tętniczego, wag itp.) z firmowym systemem IT. Pojawiają się tu istotne problemy związane z wymianą danych – informacje pochodzące z niecertyfikowanych, przeznaczonych na rynek konsumencki urządzeń będą musiały być sprawdzane i weryfikowane (by wadliwe dane nie wpłynęły na ocenę stanu pacjenta). Niezbędne będzie też opracowanie automatycznego algorytmu – jego zadaniem będzie wyszukiwanie w przesyłanych wynikach pomiarów anomalii, na które powinien zwrócić uwagę personel medyczny. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której lekarz czy pielęgniarka muszą przejrzeć tysiące poprawnych wyników badań, by znaleźć wśród nich potencjalnie nieprawidłowe.

Z drugiej strony warto mieć na uwadze, że na rynku są też urządzenia medyczne przeznaczone dla zwykłych użytkowników, które spełniają wyśrubowane normy jakościowe – sugerowanie klientom, by korzystali właśnie z nich, może znacząco ułatwić funkcjonowanie systemu IT w placówce medycznej stawiającej na wykorzystanie Internetu Rzeczy.

3. Uczestnicz w rozwoju produktów

Najlepszym sposobem na możliwie bezbolesne zintegrowanie technologii Internet of Things w produktach danej firmy jest zaangażowanie się działu IT w ich powstawanie – od samego początku. Znacznie trudniej będzie przygotować urządzenie do pracy w IoT, jeśli jego autorzy przyjdą do specjalistów IT z gotowym produktem i poproszą o jego „usieciowienie”.

„Powinno być odwrotnie – możliwości związane z wykorzystaniem danego urządzenie w Internecie Rzeczy od samego początku mogą być motorem innowacji w pracach nad nim. Dział IT może odegrać znaczącą rolę w jego projektowaniu, zanim firma zainwestuje w projekt znaczące środki” – mówi Chris Curran.

W przypadku Michelle McKenna-Doyle’a oznacza to angażowanie się w nowe projekty od samego początku – czyli integrowanie sensorów np. w nowe piłki, stroje zawodników, elementy boiska czy kaski. Czujniki też można wykorzystać do śledzenia pozycji graczy, tworzenia map aktywności, generowania statystyk – takie informacje mogą okazać się bezcenne dla drużyny, trenera czy dziennikarzy. Ale są też poważne wyzwania – np. jak kalibrować sensory w czasie meczu? Jak identyfikować i eliminować błędy odczytu? Jak skutecznie przesyłać dane na stadionie wypełnionym przez 70 tys. kibiców? „Większość CIO zwykle nie uczestniczy w ten sposób w pracach nad nowymi produktami firmy, ale jeśli chcesz odnieść sukces, warto się zaangażować w działania R&D” – tłumaczy McKenna-Doyle.

4. Bądź o krok przed konkurencją

Najważniejszymi celami każdego CIO powinny być ścisła współpraca z innymi działami firmy… oraz umożliwienie organizacji stałego wyprzedzania konkurencji. „Szef IT jest odpowiedzialny przede wszystkim za to, by zapewnić pozostałym działom firmy warunki do działania i zagwarantować, że wszystkie procesy biznesowe są realizowane tak, że nie powoduje to zagrożenia organizacji. Oczywiście, bycie innowacyjnym jest niezmiernie ważne, ale trzeba pamiętać, by odpowiednio chronić firmowe ‘klejnoty koronne” – mówi Karen Austin z PG&E Corp.

Kluczem jest odpowiednie planowanie działań – warto mieć gotowe pomysły i koncepcje działań, zanim któryś z działów zwróci się do IT z prośbą o pomoc we wdrożeniu projektu wykorzystującego Internet of Things. Dzięki temu, gdy pojawi się okazja do działania, będzie można od razu wziąć się za realizację pomysłu, bez konieczności przygotowywania od podstaw planu postępowania. „Miej gotową listę pytań, na które musi odpowiedzieć pomysłodawca danego rozwiązania, bądź elastyczny i upewnij się, że wszyscy zaangażowani rozumieją, jakie korzyści i ryzyka związane są z realizacją danego projektu” – podsumowuje McKenna-Doyle. „Szybkość, z jaką świat IT wchodzi w erę Internetu Rzeczy, może dla niektórych wydawać się zawrotna – ale teraz jest doskonały moment, by zaangażować się w ten proces”.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200